Później jednak tempo wzrostu inflacji wyhamowało, a oczekiwania podwyżki stóp przesunęły się na co najmniej koniec przyszłego roku. Indeks WIG-banki od początku bieżącego roku zyskał 21 proc., ale WIG blisko 26 proc. (przez 12 miesięcy WIG urósł aż o 35 proc., a WIG-banki „tylko" o 23 proc.). Po niewielkiej korekcie na początku sierpnia (wtedy do Sejmu trafił projekt nowej ustawy frankowej) notowania banków znowu zyskują.
– Bieżąca wycena na wskaźniku C/WK dla polskich banków wynosi 1,3 x, C/Z na 2017 r. to 16,3 x przy średnim ROE wynoszącym 9 proc. W przypadku Włoch C/WK to 0,94 x, Hiszpanii 0,83, a Francji 0,71 x. Premię w notowaniach tłumaczymy silnym bilansem polskich banków wyrażonym w wysokich współczynnikach kapitałowych. Łączny współczynnik (TCR) dla polskich banków to 20,3 proc. (14,6 proc. w Hiszpanii, 13,9 proc. we Włoszech, 17,9 proc. we Francji). Premię uzasadnia też niski udział kredytów niepracujących w portfelu – średni NPL wynosi 5,4 proc. (4,6 proc. w Hiszpanii, 16 proc. we Włoszech, 5,4 proc. we Francji) – mówi Dariusz Świniarski, zarządzający TMS Brokers. Ale problemem jest potencjał wzrostu, bo banki pokazują niewielki wzrost kredytów, co przy wzroście gospodarczym w okolicy 4 proc. wygląda blado. – Ponadto po dywidendach z sektora bankowego zostały wspomnienia, więc inwestorzy niespecjalnie są zachęcani do forsowania wyższych wycen. Przy obecnym tempie wzrostu PKB tempo wzrostu akcji kredytowej powinno sięgać kilkunastu procent, a nie obecnych kilku – uważa Świniarski. Zwraca uwagę, że wyniki sektora po siedmiu miesiącach (po oczyszczeniu o jednorazową transakcję z Visą) są tylko nieco wyższe pomimo rosnących dochodów odsetkowych i prowizyjnych. – Biorąc pod uwagę dość ograniczoną przestrzeń bilansową do zwiększania akcji kredytowej (z wyłączeniem ING BSK) i forsowania marż na kredytach, to prawdopodobieństwo dalszej progresji wynikowej wydaje się niewielkie. Dodając do tego potencjalne koszty związane z przewalutowaniem hipotecznych kredytów walutowych, brakiem wypłaty dywidend oraz odległą perspektywą podwyżek stóp przez RPP, potencjał wzrostu notowań jest niewielki – zaznacza Świniarski.
Koszty wejścia w życie nowej ustawy frankowej zmartwiły rynek tylko na chwilę – banki mające sporo tych kredytów znowu drożeją. – Sprawa frankowa ciąży na notowaniach banków. Nadal nie została rozwiązana i inwestorzy oczekują ostatecznej wersji ustawy. A spektrum rozwiązań jest bardzo szerokie – od tych drastycznych po bardzo łagodne, choć te skrajne scenariusze pewnie można odrzucić – mówi Wojciech Zych, zarządzający w Quercus TFI.
Związek Banków Polskich szacuje, że koszt przewalutowania zaproponowanego w projekcie prezydenckiej ustawy może wynieść kilkanaście mld zł. – Byłoby to znaczącą pozycją kosztową i mogłoby wpłynąć na stabilność systemu bankowego w kraju i istotnie ograniczyć możliwość kredytowania gospodarki. „Ryzyko frankowe" jest czynnikiem, które od dwóch lat systematycznie wraca jak bumerang wraz z kolejnymi pomysłami rozwiązania tego problemu, więc chcąc uniknąć niespodziewanych wahnięć kursów banków, lepiej skupiać się na tych z niewielką ekspozycją na tego typu kredyty – uważa Świniarski.