PKO BP i PFR liczą na chmurowe zyski

Powstaje spółka zajmująca się chmurą obliczeniową. Ma być rentowna w trzy–pięć lat od powstania i w razie sukcesu komercyjnego może trafić na giełdę.

Publikacja: 31.10.2018 05:00

PKO BP, którego prezesem jest Zbigniew Jagiełło (z lewej), i Polski Fundusz Rozwoju, kierowany przez

PKO BP, którego prezesem jest Zbigniew Jagiełło (z lewej), i Polski Fundusz Rozwoju, kierowany przez Pawła Borysa, będą miały po 50 proc. w chmurowej spółce.

Foto: Archiwum

Największy polski bank i Państwowy Fundusz Rozwoju jeszcze w tym roku wspólnie powołają spółkę, która będzie operatorem krajowej chmury obliczeniowej dla firm i administracji publicznej.

Spółka ma zarabiać

– Im wcześniej i lepiej przygotujemy lokalne, bezpieczne i nowoczesne rozwiązania w tym zakresie, tym większe korzyści możemy odnieść – przekonuje Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP.

– Kraje, które uruchomiły lokalne rozwiązania chmurowe świadczone przez instytucje zaufania publicznego, odnotowały znaczący wzrost wykorzystania tej technologii przez lokalne podmioty – dodaje Paweł Borys, prezes PFR.

Zaoferowanie pierwszych usług zaplanowano już na pierwszy kwartał przyszłego roku. Chodzi o produkty typu IaaS (Infrastructure as a Service) i PaaS (Platform as a Service) dla wybranych strategicznych klientów. W drugiej połowie przyszłego roku zostaną udostępnione szerszej grupie klientów pilotażowe usługi, a pełna oferta dla wszystkich grup użytkowników będzie dostępna w 2020 r.

– Tworzymy spółkę, w której jesteśmy równorzędnymi partnerami. Jesteśmy otwarci na współpracę z innymi instytucjami. Chcemy, by ta współpraca była bilateralna. Być może w przyszłości, jeśli projekt okaże się sukcesem komercyjnym, spółka byłaby notowana na GPW – dodaje Jagiełło. Podkreśla, że to projekt komercyjny i spółka ma zarabiać, choć na razie nie zdradza wielkości inwestycji na ten cel. – Nie będą one jednak duże, biorąc pod uwagę skalę PKO BP i PFR. Przewidywane break-even to okres między trzecim a piątym rokiem działalności spółki – dodaje.

Reklama
Reklama

Instytucje wskazują, że usługi w chmurze wprawdzie już są dostępne i oferują je duzi globalni gracze, ale zbierane przez nie dane przechowywane są za granicą, usługi te są też droższe, niż gdyby były prowadzone operacyjnie w Polsce. – Stworzenie polskiej chmury obliczeniowej powinno być nie tylko tańsze dla polskich instytucji, ale też zapewnić im większe bezpieczeństwo – przekonuje Borys. Zdaniem obu instytucji to projekt atrakcyjny komercyjnie, bo rynek jest perspektywiczny – według prognoz wydatki na usługi chmurowe w Polsce wyniosą w 2023 r. już 24 mld zł.

PKO BP i PFR podkreślają, że dobra oferta obliczeń w chmurze jest szczególnie ważna dla małych i średnich firm, którym trudniej przychodzi transformacja cyfrowa, bo nie zawsze stać je na budowę własnej infrastruktury technologicznej. – Chmura pomaga im pokonać te bariery, to duża szansa dla przyśpieszenia transformacji cyfrowej dla polskich MŚP, co może uczynić je bardziej konkurencyjnymi – mówi Borys.

Wyróżnić się na rynku

To kolejny przykład rozszerzania oferty banków poza tradycyjną dla nich działalność. Polskie banki dają możliwość komunikacji online z administracją publiczną (profil zaufany) i zaczynają oferować produkty i usługi do tej pory niekojarzące się z bankowością. W tym roku Idea Bank uruchomił chmurę faktur, otwarty system, który ma uprościć, ujednolicić i zwiększyć bezpieczeństwo wymiany dokumentów finansowych. Millennium zaś uruchomił cyfrową platformę Goodie, gdzie sprzedawcy i użytkownicy wzajemnie na siebie oddziałują.

Skąd taki trend? Bankom trudno się wybić na tle konkurencji, ich produkty i usługi uznawane są za standardowe i zawsze dostępne. A na rynek coraz agresywniej wchodzą podmioty z innych branż, banki muszą więc uatrakcyjnić ofertę i uzupełnić ją o elementy spoza standardowego zestawu, żeby zwiększyć liczbę i częstotliwość kontaktów z klientami. – Trwa walka o uwagę i czas klienta oraz możliwość zbierania danych na jego temat w celu skuteczniejszego oferowania mu swoich produktów i usług. Kto traci bezpośredni kontakt z klientami, wypada z gry – komentuje jeden z bankowców.

Pesa ma umowę z bankami, PFR może dokapitalizować spółkę

Pesa i konsorcjum banków oraz ubezpieczycieli zawarło porozumienie kredytowe o łącznej wartości 1,2 mld zł, które spełnia ostatni warunek dla wejścia w życie lipcowej umowy przejęcia Pesy przez Polski Fundusz Rozwoju. Dzięki umowie z instytucjami finansującymi bydgoski producent taboru kolejowego będzie mógł zostać dokapitalizowany przez PFR kwotą 300 mln zł i docelowo stanie się jej głównym akcjonariuszem. Pesa od dawna ma problemy finansowe wynikające m.in. z opóźnień w dostawach pociągów, przede wszystkim do DB Regio. Duża strata netto w 2017 r. była spowodowana rezerwami dotyczącymi zapasów, napraw gwarancyjnych, ewentualnych kar czy spraw sądowych. Spółka wskazywała, że zebrała na lata 2019–2023 zamówienia warte 3,3 mld zł i spodziewa się kolejnych, także zagranicznych. Paweł Borys, prezes PFR, mówił, że celem jest dalsza konsolidacja sektora kolejowego, zarówno w Polsce, jak i za granicą i budowa znaczącej na światowym rynku przemysłowej grupy, a następnie pozyskanie prywatnego partnera. – Ze znalezieniem chętnego nie powinno być problemu, bo światowy popyt na pojazdy szynowe sięga apogeum, a szczególnym zainteresowaniem cieszą się pociągi regionalne i tramwaje, w czym specjalizuje się Pesa – wyjaśniał. MR

Banki
Millennium z rekordowym zyskiem. Mniej spraw frankowych i mocny wynik korporacyjny
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Banki
Bank Pekao z apetytem na 200 zł
Banki
Sejm przyjął ustawę o podwyżce CIT dla banków. Co zrobi prezydent?
Banki
Grupa ING sięga po Wojciecha Sieńczyka
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Banki
Jakie wyniki pokażą banki za III kwartał? Miliardowe zyski wciąż możliwe?
Banki
Sejmowa komisja przyjęła projekt podwyżki CIT dla banków
Reklama
Reklama