Pomysł wprowadzenia jednolitej licencji bankowej, który pojawił się w projekcie strategii rozwoju rynku kapitałowego (SRRR), podzielił uczestników rynku. Jej zwolennicy mówią o szansach na poprawę płynności na giełdzie, przeciwnicy zaś wskazują na zagrożenia związane z marginalizacją usług maklerskich.
Dwie strony barykady
Temat jednolitej licencji bankowej nie jest na naszym rynku niczym nowym. Już kilka lat temu pojawił się pomysł jej wprowadzenia, ale ostatecznie nic, a właściwie prawie nic, z tego nie wyszło. Dalej więc banki, które chcą bezpośrednio działać na giełdzie na rzecz swoich klientów, muszą uzyskać licencję na działalność maklerską, co w praktyce sprowadza się do tego, że działalność w obszarze giełdowym nadal zarezerwowana jest dla domów maklerskich. Wprowadzenie jednolitej licencji bankowej miałoby to zmienić. Banki mogłyby działać na giełdzie bez konieczności „pośrednictwa" biur maklerskich. Tym samym mogłyby wejść w buty brokerów, również na poziomie relacji z klientami.
„Obecnie banki nie mają bezpośredniego dostępu do obrotu zorganizowanego i konieczne jest utrzymywanie równoległych struktur IT i organizacyjnych (kwestie compliance, back office itd.). Ma to wiele niekorzystnych skutków, zarówno w zakresie efektywności organizacji, jak i jakości usług oferowanych klientom. Bariery te mogą zostać wyeliminowane poprzez objęcie całej działalności inwestycyjnej banków (również w zakresie obrotu zorganizowanego) jednym zezwoleniem na prowadzenie działalności bankowej, dzięki czemu banki nie będą musiały dokonywać, jak ma to miejsce obecnie, wyodrębnienia organizacyjnego prowadzonej działalności maklerskiej z działalności bankowej" – czytamy w projekcie SRRR. MF zaznacza w nim także, że obowiązujące obecnie przepisy negatywnie wpływają na płynność, a także utrudniają wprowadzanie nowych instrumentów. W tym kontekście nie dziwi więc fakt, że pomysł wprowadzenia jednolitej licencji bankowej popiera GPW. – W strategii rozwoju rynku kapitałowego zaproponowano kompleksowe rozwiązania. Każde z nich jest częścią systemowej całości i tak właśnie strategia powinna być postrzegana i realizowana. Wśród propozycji jest wprowadzenie jednolitej licencji bankowej na polskim rynku kapitałowym, na czym w dużej mierze zyskałyby banki, gdyby miały możliwość bezpośredniego handlu na giełdzie. To bardzo ważne dla systemu finansowego w kraju i szansa na zwiększenie jego stabilności, m.in. poprzez poprawę przejrzystości oraz lepszą wycenę ryzyka w bankach. Warto pamiętać, że to właśnie brak transparencji był m.in. przyczyną kryzysu finansowego z 2008 r. – wskazuje Marek Dietl, prezes GPW.
Optymizmu tego nie podziela środowisko domów maklerskich, które obawia się, że wprowadzenie jednolitej licencji bankowej doprowadzi do jeszcze większej marginalizacji usług maklerskich. Zdaniem brokerów zastępowanie maklerskiej sieci sprzedaży bankową to nie tylko ryzyko niższego poziom obsługi, ale także możliwość wypchnięcia produktów giełdowych przez wysokomarżowe rozwiązania bankowe.
– W ostatnich latach obserwowaliśmy wiele przypadków, w których po wchłonięciu domu maklerskiego w struktury banku modyfikowano zakres jego usług na korzyść sprzedaży produktów bankowych, obarczonych mniejszym ryzykiem inwestycyjnym. Z punktu widzenia spółki prawa handlowego, jaką jest bank, jest to rozsądne rozwiązanie, ograniczające ryzyko i zmniejszające koszty. Ale jest szkodliwe dla gospodarki z punku widzenia funkcji, jakie rynek kapitałowy spełnia w gospodarce. Banki i firmy inwestycyjne finansują inne rodzaje przedsięwzięć inwestycyjnych. Jeżeli więc chcemy oprzeć dalszy wzrost gospodarczy na wiedzy i innowacjach, musimy postawić na rozwój rynku kapitałowego, w tym na budowę silnego sektora krajowych domów maklerskich – wskazuje Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.