Biuro Informacji Kredytowej, prezentując wyniki sprzedaży kredytów w marcu, czyli w pierwszym wydaniu obejmującym już częściowo okres pandemii, zwraca uwagę na trzy czynniki istotne z perspektywy rzetelnej interpretacji wyników.
Specyfika pandemii
„Marzec należy podzielić na dwa odrębne okresy. Pierwszy, występujący do połowy miesiąca, który nazwać można okresem normalnym czy przedpandemicznym oraz okres pandemiczny, dotyczący dwóch ostatnich tygodni marca. Trzeba zwrócić uwagę, że kredyty konsumpcyjne, karty kredytowe i limity udzielane są bardzo szybko od złożenia wniosku przez klienta lub oferty przez bank. Inną specyfikę mają natomiast kredyty mieszkaniowe, które procesowane są ok. dwa miesiące. Sprzedaż kredytów mieszkaniowych w marcu należy zatem odczytywać jako efekt wniosków składanych w styczniu tego roku. I nawet ograniczenie operacyjnej działalności banków nie wyhamowało podejmowania decyzji kredytowych i uruchamiania kredytów mieszkaniowych. Nie można obecnie interpretować wpływu pandemii na poziom spłacalności kredytów w marcowych odczytach Indeksów jakości, bo nie mogły się jeszcze zmaterializować, ponieważ indeksy te obejmują opóźnienia powyżej 90 dni. Pełna ocena wpływu okresu pandemii na poziom szkodowości kredytów będzie widoczna w późniejszych miesiącach" – zaznacza BIK.
Kredyty konsumpcyjne (kredyty gotówkowe i ratalne)
W marcu wartość sprzedaży kredytów konsumpcyjnych spadła o 31 proc. rok do roku. Ujemne dynamiki zarówno liczby, jak i wartości udzielonych kredytów konsumpcyjnych dotyczyły wszystkich przedziałów wartości udzielanych kredytów. Najwyższy spadek dotyczył kredytów średnio i wysokokwotowych tj. od 7 do 20 tys. zł (-13,9 proc.) liczbowo oraz (-13,2 proc.) wartościowo oraz powyżej 20 tys. zł (-12,7 proc.) liczbowo oraz (-13,1 proc.) wartościowo. Już od dawna takiego zjawiska nie obserwowaliśmy, czyżby był to już pierwszy efekt „czarnego łabędzia" – komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.
- Co ciekawe, bardzo niska ujemna dynamika dotyczyła kredytów konsumpcyjnych z przedziału niskokwotowego do 1 tys. zł: liczbowo (-0,5 proc.) oraz (-0,6 proc.) wartościowo. Kredyty te są dużo bardziej bezpieczne od wysokokwotowych. Inny jest też ich charakter, służą uzupełnieniu bieżącego budżetu domowego, zaś wysokokwotowe nabywaniu dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku, jak np. samochodów, sprzętu RTV/AGD, innej elektroniki czy mebli, z zakupu których można zrezygnować zarówno z uwagi na panującą niepewność, jak i brak możliwości ich nabycia w tradycyjnej, stacjonarnej formie. Jak pisałem w zastrzeżeniach metodycznych, obraz rynku kredytów konsumpcyjnych w marcu jest „zniekształcony" poprzez występowanie całkowicie przeciwstawnych okresów: „przedpandemicznego" i „pandemicznego". Pełen obraz wpływu koranawirusa na rynek kredytów konsumpcyjnych poznamy na koniec kwietnia. Niestety obserwacja zapytań składanych do BIK-u w poszczególnych tygodniach kwietnia nie napawa zbyt dużym optymizmem. Ma na to wpływ zarówno zachowanie się strony popytowej (kredytobiorców), jak i podażowej (kredytodawców) – stwierdza prof. Rogowski.
W trzech pierwszych miesiącach 2020 r., jedną trzecią udzielanych przez banki i SKOK-i kredytów konsumpcyjnych stanowią kredyty średniokwotowe (7 – 20 tys. zł) oraz wysokokwotowe (powyżej 20 tys. zł). W ujęciu wartościowym stanowiły one już 85,7 proc. wartości wszystkich udzielonych w okresie styczeń - marzec 2020 r. kredytów konsumpcyjnych w tym (69,7 proc.) wysokokwotowe.