Po ośmiu miesiącach tego roku 20 banków (10 komercyjnych i 10 spółdzielczych) miało łącznie 1,1 mld zł straty netto – podała Komisja Nadzoru Finansowego. Podmiotów ze stratą przybywa: po czerwcu było ich 16, a po kwietniu – 14. Rośnie też ich łączna strata.
Dwie różne grupy
Pozostałe banki w sektorze po ośmiu miesiącach zarobiły łącznie 6,6 mld zł. Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki giełdowych instytucji, można wnioskować, że za straty odpowiada głównie grupa mniejszych podmiotów, choć duże banki także cierpią z powodu pandemii (widać to w spadającym ROE, czyli zwrocie z kapitałów). Już przed pandemią widoczny był podział między tymi grupami, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło mówił wręcz, że polski system bankowy pękł na dwie części. W jednej jest mniej więcej ośmiu dużych i średnich kredytodawców, w drugiej kilkanaście małych uniwersalnych banków, które z racji swojej skali mają zbyt niskie ROE. Teraz podział jeszcze się pogłębia.
– Spadku efektywności można było się spodziewać, już od lat ten podział się pogłębia, a kryzys i związane z nim obniżki stóp procentowych tylko ten proces spektakularnie przyśpieszyły. Prawda jest taka, że bankom spoza pierwszej dziesiątki będzie bardzo trudno zarobić na swój koszt kapitału i ich właściciele powinni, poza kilkoma specjalistycznymi podmiotami, poszukać raczej kupujących niż kontynuować prowadzenie biznesu – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
– W Polsce już od przełomu 2015 i 2016 r. sektor bankowy ma zbyt niską rentowność, aby pokryć koszt kapitału. Pandemia i obniżki stóp jeszcze pogłębiają ten problem – zwraca uwagę Marcin Czaplucki, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej. Zdaniem ekspertów postępować będzie więc konsolidacja. – Można także rozważać połączenie dwóch–trzech mniejszych podmiotów, ale to będzie trudniejsze w obecnych warunkach, choć historia zna takie przypadki, gdy banki rosły na przejęciach i weszły do pierwszej dziesiątki.