Odnosi się do naszego tekstu sprzed tygodnia, w którym pisaliśmy, powołując się na nieoficjalne informacje, że jeden z czołowych polskich banków jako pierwszy w naszym kraju szykuje się do wprowadzenia dla klientów indywidualnych ujemnego oprocentowania depozytów lub prowizji od ich oszczędności. W 2020 r. po raz pierwszy polskie banki obciążyły depozyty firm taką opłatą.
– Artykuł mógł stanowić sondowanie sytuacji przez któryś z banków. Przeprowadziliśmy szybką konsultację z czołowymi bankami i obecnie nie widzimy ich skłonności do wprowadzenia ujemnego oprocentowania depozytów. To działanie nie powinno mieć miejsca tak długo, jak stopy procentowe nie są ujemne. Jako UOKiK będziemy się temu bardzo wnikliwie przyglądali. Nie chcemy takich sytuacji i nie będziemy ich akceptowali – mówił Chróstny.
Dodał, że gdyby konsumenci mieli płacić za depozyty przy dodatnich stopach (referencyjna stopa wynosi 0,1 proc.), mogłoby to skutkować wycofywaniem gotówki z banków. Klienci trzymaliby ją „w skarpecie" lub szukali zysku gdzie indziej, narażając się na działania złodziei i oszustów.
Wprawdzie stopa referencyjna jest dodatnia, ale realnie, po uwzględnieniu inflacji, jest ujemna już od maja ub.r. (w 2020 r. wyniosła 3,4 proc.). Także z perspektywy kredytodawców stopy są ujemne ze względu na konstrukcję podatku od aktywów (stawka to 0,44 proc. brutto w skali roku) i każdy „przekształcony" z depozytu kredyt obciążony jest tą daniną. Po cięciu stóp i wyhamowaniu akcji kredytowej z powodu pandemii, skutkujących spadkiem rentowności, banki starają się zwiększyć przychody, gdyż ich możliwości cięcia kosztów są już ograniczone.
Biuro rzecznika finansowego odpowiada, że wprowadzenie ujemnych stawek depozytów dla detalu byłoby możliwe do rozważenia, o ile przepisy powszechnie obowiązujące i umowa z klientem nie sprzeciwiają się takiej możliwości.