Powiedzieć, że w ostatnim czasie znów zapanował optymizm, szczególnie na warszawskiej giełdzie, to w zasadzie nic nie powiedzieć. Indeksy atakują coraz to wyższe poziomy. WIG20 po rewelacyjnej wtorkowej sesji, podczas której zyskał prawie 4,9 proc., również w środę walczył o kolejny dzień zwyżek, a jego notowania przeniosły się w okolice 2250 pkt. W drugiej części dnia doszło co prawda do realizacji zysków, ale przecena była umiarkowana.
WIG20 od początku roku zyskał już na wartości około 25 proc. Jeszcze lepiej prezentuje się indeks szerokiego rynku WIG. W środę otarł się o historyczny szczyt. Ten wynosi 75 018,06 pkt, a w cenach zamknięcia 74 813,24 pkt. W środę WIG dotarł do poziomu 74 960,59 pkt. Od początku roku WIG zyskał już blisko 30 proc., a eksperci wieszczą, że to wcale jeszcze nie musi być koniec, a pobicie historycznego rekordu jest w zasadzie jedynie kwestią czasu.
Bycze grono
Wyraźną poprawę i zmianę nastawienia do polskiego rynku widać od czasu wyborów parlamentarnych w Polsce. Ich wynik był pierwszym jednoznacznym sygnałem do zwiększania zaangażowania w polskie akcje, w szczególności dla inwestorów zagranicznych. Dość wspomnieć, że podczas powyborczej sesji WIG20 zyskał ponad 5 proc. W tym tygodniu doszedł kolejny element rynkowej układanki, czyli dane dotyczące inflacji w Stanach Zjednoczonych, które okazały się niższe od prognoz, a to zdaniem większość ekspertów oznacza, że więcej podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych już nie zobaczymy.
W bycze tony od pewnego czasu uderzają eksperci.
– Różne wykorzystane przez nas metody plasują następny cykliczny szczyt WIG w przedziale od około 80 tys. do około 89 tys. pkt w wariantach konserwatywnych, czyli przy założeniu, że WIG będzie się zachowywał raczej tak jak po 2009 r., a nie w latach 2003–2007 – to drugie oznaczałoby dużo bardziej optymistyczne scenariusze – wskazywał ostatnio na naszych łamach Tomasz Hońdo z Quercus TFI. Optymistyczne przekazy płynęły ostatnio ze strony ekspertów podczas rozmów w Parkiet TV.