Drobni inwestorzy nie ruszyli masowo po przecenione akcje

WIG20 w październiku wyznaczył (przynajmniej na razie) rynkowy dołek. Od tego momentu urósł już ponad 30 proc. Ruch ten to w dużej mierze zasługa inwestorów zagranicznych. Indywidualni przez pierwszy okres zwyżek stali z boku.

Publikacja: 03.12.2022 08:06

Drobni inwestorzy nie ruszyli masowo po przecenione akcje

Foto: Robert Gardziński

W ostatni kwartał tego roku inwestorzy wchodzili w minorowych nastrojach. WIG20 wyznaczał bowiem kolejne minima, a samo przeświadczenie i powtarzające się opinie, że już jest tanio, wcale nie dawały komfortu inwestycyjnego. Niepewność i potencjalne ryzyka nakazywały wręcz zachowanie dużej czujności i ostrożności.

Okazało się jednak, że w październiku indeks WIG20 wyznaczył dołek (przynajmniej na razie) obecnej bessy na poziomie 1337 pkt. Od tego momentu zyskał na wartości ponad 30 proc. Obserwatorzy rynku skrzętnie zauważają, że ruch ten w dużej mierze jest pochodną uaktywnienia się kapitału zagranicznego. W październiku coraz częściej mieliśmy do czynienia z sesjami, podczas których obroty przekraczały 1 mld zł. Podobnie było też w listopadzie.

– Wykreowany „rajd ulgi” na rynkach akcji dla GPW oznacza techniczną hossę. Towarzyszące jej umocnienie waluty jasno wskazuje na pochodzenie kapitału. Pytanie, jakie należałoby zadać, brzmi, czy zagranica będzie skora do kontynuacji doważania polskich akcji w swoich portfelach, czy też ciężar kontynuacji tej tendencji spadnie na barki rodzimych inwestorów – mówi Marcin Wlazło, dyrektor BM Pekao.

Wydarzenia sprzed dwóch lat, czyli z czasów pandemii, tym bardziej każą zadać pytanie o postawę inwestorów indywidualnych. Ci w 2020 r. zaczęli przecież wchodzić masowo na rynek po bardzo głębokiej przecenie i wielu załapało się na mocne odbicie rynkowe, a nie brakuje też głosów, że to oni faktycznie złapali dołek rynkowy. Czy teraz mieliśmy powtórkę, czy może ta grupa stoi w blokach startowych?

Dwa różne oblicza

Sygnały płynące ze strony branży maklerskiej raczej przeczą tezie o tym, aby wśród inwestorów indywidualnych pojawił się kolejny boom na giełdę.

– Jeśli chodzi o obroty, widzimy lekko podwyższoną aktywność dotychczasowych klientów. Dzieje się to jednak w grupie tych osób, które już wcześniej wykazywały stosunkowo dużą aktywność w swoich transakcjach. Te osoby chcą wykorzystać podwyższoną zmienność i inwestują krótkoterminowo. Żeby ten trend przeniósł się na klientów mniej aktywnych, potrzeba jeszcze trochę czasu, a sytuacja na indeksach musi nabrać bardziej trwałego charakteru – mówi Bartosz Sańpruch, ekspert z BM ING Banku Śląskiego.

Na razie więc ciężko mówić o jakimś masowym uaktywnieniu się inwestorów indywidualnych, chociaż brokerzy też dostrzegają pewne pozytywne sygnały.

– Dynamiczny wzrost na warszawskiej giełdzie, który obserwowaliśmy w ostatnim okresie, nie pozostał bez wpływu na inwestorów indywidualnych. Najaktywniejsi próbowali łapać dołki lub grać na spadki, zanim odbicie stało się faktem. Widać to było po wzroście zainteresowania m.in. kontraktami na WIG20 oraz mniejszymi spółkami. Większość jednak zdecydowanie zmniejszyła aktywność. Nawet na rachunkach z teoretycznie długim horyzontem (IKE/IKZE) obserwowaliśmy wyczekiwanie inwestorów. Dopiero odbicie pod koniec października zaczęło przyciągać najbardziej odważnych inwestorów. Początkowe nastawienie „to tylko korekta” przerodziło się w obawę „nie zdążę wsiąść do tego pociągu” – mówi Michał Wojciechowski, wicedyrektor w BM mBanku.

Mówiąc więc o aktywności inwestorów indywidualnych, trzeba inaczej patrzeć na październik, a inaczej na listopad.

– W październiku, czyli w początkowej fazie odbicia, panowała duża niepewność i inwestorzy wstrzymywali się z odważniejszymi decyzjami. Kontynuacja zwyżek spowodowała jednak, że skłonność do aktywności rynkowej znacznie się zwiększyła, co widzimy po naszych listopadowych statystykach. Aktywność inwestorów w ubiegłym miesiącu była o kilkadziesiąt procent wyższa niż w październiku. Jeśli tak samo byłoby w grudniu, cały IV kwartał będzie można uznać za udany – mówi Andrzej Zajko, zastępca dyrektora BM PKO BP.

16,98 proc.

rynku akcji zdobyła w listopadzie firma Goldman Sachs. Po 11 miesiącach jej udział rynkowy wynosi 16,31 proc.

Wiele więc wskazuje na to, że tym razem inwestorzy indywidualni nie „ustrzelili” rynkowego dołka, który wypadł właśnie w październiku.

– Dopiero listopad 2022 r. pobudził do aktywności inwestorów indywidualnych, był to trzeci najaktywniejszy miesiąc w tym roku (po lutym i marcu). W październiku aktywność inwestorów detalicznych utrzymywała się na poziomie zbliżonym do poprzednich miesięcy – mówi Paweł Kolek, dyrektor w DM BOŚ. Listopadowe ożywienie też nie jest regułą i tym samym pokazuje, że o powtórce z covidowej hossy maklerskiej w obszarze inwestorów indywidualnych na razie nie ma mowy.

8,78 proc.

rynku akcji miała w listopadzie najlepsza z polskich firm inwestycyjnych. Mowa o BM PKO BP. Dało mu to czwarte miejsce w klasyfikacji. Po 11 miesiącach zajmuje trzecie miejsce.

– O ile faktycznie otwieramy więcej nowych rachunków maklerskich, o tyle udział inwestorów indywidualnych w ogóle obrotów na GPW diametralnie się nie zwiększył. Są oczywiście pojedyncze dni, w których ewidentnie dostrzegamy wzmożoną aktywność naszych klientów, jednakże zazwyczaj następuje to w dniach, w których na rynku występuje bardzo duża zmienność, zarówno na szerokim indeksie, jak i na pojedynczych spółkach. W przypadku tych drugich wiąże się to najczęściej z sezonem wynikowym i informacjami podawanymi przez spółki w raportach – mówi Grzegorz Koczwara, dyrektor działu maklerskiego BM Alior Banku.

Czytaj więcej

Tydzień na rynkach: Między Chinami a Fedem

Duża niepewność

Czy kolejne miesiące obudzą kolejnych inwestorów indywidualnych? W dużej mierze oczywiście będzie to zależało od warunków rynkowych. – Ciężko jednoznacznie powiedzieć, czy aktywność inwestorów utrzyma się na zwiększonym poziomie. Jest to uzależnione przede wszystkim od dalszego kierunku, w którym podażą wyceny indeksów, a także od zwiększonej zmienności, gdyż jak wiemy, to właśnie ona od dawna jest największym asumptem dla inwestorów do zwiększonej aktywności – mówi Grzegorz Koczwara z BM Alior Banku.

Wstrzemięźliwość inwestorów indywidualnych może im jednak też wyjść na dobre. Jak bowiem wskazują maklerzy, wciąż nad rynkiem wisi wiele znaków zapytania.

– Ryzyk dla tak wykupionego rynku nie brakuje. Nawet jeśli RPP zakończyła cykl podwyżek stóp, a wstępny szacunek listopadowej inflacji zarysował „ząbek”, to wszyscy są zgodni, że inflacja w naszym kraju nie powiedziała ostatniego słowa. Nie należy zapominać przy tym, że opóźnienie w transmisji podwyżek kosztu pieniądza do gospodarki, po historycznie agresywnym cyklu, tworzy jednocześnie ryzyko coraz większych rozczarowań po stronie odczytów makro, co przy wciąż wysokiej inflacji postawi krajowe aktywa w trudnym położeniu w kolejnych miesiącach – mówi Marcin Wlazło.

Jak wskazuje, historia podpowiada także, że im większa dynamika podwyżek, tym większe ryzyko głębokiego spadku aktywności ekonomicznej, a przez to i kontynuacji recesyjnej bessy na rynku akcji. – Co istotne, zakończenie cyklu zacieśniania warunków monetarnych nie oznaczało dotychczas automatycznego zakończenia bessy na GPW. Ta może potrwać jeszcze nawet osiem (2008 r.) do dwunastu (2000 r.) miesięcy. Jedynie w 2004 i 2012 ostatni ruch RPP wyznaczył dołek, choć należy zaznaczyć, że w obu przypadkach skala wcześniejszych podwyżek nie była szczególnie znacząca. A jeśli historia ma się przynajmniej zrymować, to najbliższe dni powinny przynieść kres odbiciu i przywrócić krajowy rynek akcji na ścieżkę bessy, której końca nie przewidujemy przed marcem 2023 r. – prognozuje szef BM Pekao.

To oczywiście znów może być przeszkoda, która będzie blokować aktywność inwestorów. – Pojawili się ostatnio nowi inwestorzy, choć ich liczba nie wskazuje jeszcze na istotniejszy wzrost zainteresowania rynkiem. Na to możemy liczyć dopiero, gdy rynek będzie mógł się pochwalić kilkumiesięcznymi wzrostami. Przede wszystkim musi też spaść ryzyko recesji i inflacja, a za nią stopy procentowe. Do tego czasu nie przewidywałbym znaczącego napływu nowego kapitału ze strony inwestorów detalicznych – uważa Michał Wojciechowski.

Zagraniczni brokerzy ani myślą odpuszczać. Listopad znów należał do nich

Ciężko jest mówić o jakimś zaskoczeniu. W zasadzie od początku tego roku rywalizacja na rynku maklerskim toczy się w rytm, który nadają zagraniczni pośrednicy. Nie inaczej było w ubiegłym miesiącu.

Liderem maklerskiego zestawienia w listopadzie po raz kolejny okazał się Goldman Sachs, który od dobrych kilku miesięcy deklasuje konkurencję. Tym razem przeprowadził transakcje na łączną kwotę 8,2 mld zł (licząc podwójnie), dzięki czemu zdobył prawie 17 proc. udziałów w rynku. Dwucyfrowego wyniku nie udało się uzyskać żadnej innej firmie.

Najbliżej tego był Morgan Stanley, który zdobył 9,7 proc. rynku dzięki transakcjom o łącznej wartości 4,69 mld zł. Listopadowe podium uzupełnia inna zagraniczna firma. Mowa o BofA Securities. Pośrednik ten odpowiadał za transakcje za 4,28 mld zł i zdobył 8,86 proc. rynku.

Co z krajowymi firmami inwestycyjnymi? Blisko „pudła” było BM PKO BP. Odpowiadało ono za transakcje na kwotę 4,24 mld zł, co dało mu 8,78 proc. udziałów. Pozostali przedstawiciele krajowej branży nie przekroczyli poziomu 5 proc. Na siódmym miejscu zestawienia było BM Banku Handlowego z wynikiem 4,37 proc. W pierwszej dziesiątce znalazły się też takie firmy jak Erste Securities z udziałem na poziomie 4,36 proc., co dało jej ósme miejsce (prowadzi ona biuro w Warszawie), BM Pekao z wynikiem 4,23 proc. zajęło dziewiątą pozycję, a pierwszą dziesiątkę zamyka Santander BM z rezultatem 4,10 proc.

Tak jak to zostało wspomniane już na początku, dominacja zagranicy nie jest już niczym nowym. Tegoroczny ranking maklerski także przebiega pod ich dyktando. Pewny zwycięstwa w 2022 r. może być już Goldman Sachs, który ma bardzo dużą przewagę nad resztą stawki. Po jedenastu miesiącach tego roku jego udział rynkowy wynosi 16,31 proc. Drugi Morgan Stanley zdobył w tym czasie 9,9 proc. rynku. Podium na ostatniej prostej będzie broniło BM PKO BP. Ma 8,61 proc. udziałów. Bezpośrednio za jego plecami jest BofA Securities z wynikiem 8,07 proc.

Maklerskie zestawienie najdobitniej pokazuje, z czyjej strony płynie kapitał na GPW. Trzeba pamiętać także, że mocną stroną zagranicznych pośredników jest technologia. Zdalni członkowie giełdy coraz śmielej wykorzystują na naszym rynku algorytmiczne metody handlu, co też pomaga im brylować w statystykach. Dotyczy to nie tylko rynku akcji, ale również i rynku kontraktów terminowych na warszawskim parkiecie.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty