#WykresDnia: 90 dolarów za baryłkę to dopiero początek

Ropa Brent po raz pierwszy od lat osiągnęła w minionym tygodniu na krótko poziom 90 USD za baryłkę. A w poniedziałek rano przekroczyła już 91 USD.

Publikacja: 31.01.2022 09:32

#WykresDnia: 90 dolarów za baryłkę to dopiero początek

Foto: Bloomberg

parkiet.com

Ubiegłotygodniowy skok ceny przypisywano napięciom wokół Ukrainy, ale jest to najbardziej przejściowy powód podwyżek cen ropy. Wszystkie ważniejsze powody mają związek z podstawami. A 90 dolarów za baryłkę Brent to dopiero początek. Dużo ostatnio napisano o wolnych mocach produkcyjnych OPEC i niezbyt optymistycznych dla nich perspektywach. Te wolne moce produkcyjne spadają z kilku powodów, ale głównym z nich wydaje się być niedoinwestowanie - podkreśla Irina Slav z Oilprice.com. W rezultacie JP Morgan na początku tego miesiąca ostrzegł, że Brent może wzrosnąć do 125 USD za baryłkę, ponieważ wolne moce produkcyjne OPEC spadną do 4 proc. całkowitych mocy w czwartym kwartale 2022 roku.

Międzynarodowa Agencja Energii poszła jeszcze dalej ostrzegając, że wolne moce produkcyjne OPEC mogą spaść o połowę do zaledwie 2,6 miliona baryłek dziennie w drugiej połowie roku. Agencja następnie stwierdziła, że ??„jeśli popyt będzie nadal silnie rósł lub podaż rozczaruje, niski poziom zapasów i kurczące się wolne moce produkcyjne oznaczają, że rynki ropy mogą czekać kolejny niestabilny rok".

Jednak nie chodzi tylko o OPEC. Największy producent ropy spoza OPEC – i największy producent ropy na świecie – wydobywa mniej, niż może. Wzrosła presja ze strony akcjonariuszy na publiczne główne firmy naftowe w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak naleganie, aby firmy skupiały się na ekologii w swojej działalności, zamiast szukać więcej ropy i gazu do wydobycia. W rezultacie Stany Zjednoczone wydobywają mniej ropy niż mogłyby i, zdaniem wielu, powinny.

W rezultacie wydaje się, że scena jest przygotowana na kolejny kosztowny rok dla ropy, który zbiega się z ogólnie drogim rokiem, ponieważ banki centralne zaczynają zaostrzać politykę monetarną w odpowiedzi na uporczywą inflację, która podobnie jak prognozy IEA dotyczące popytu na ropę z pierwszych dni pandemii okazała się daleka od przejściowej usterki, jak Fed stwierdził w zeszłym roku.

„Rynek ropy zmierza w kierunku jednocześnie niskich zapasów, niskich wolnych mocy produkcyjnych i wciąż niskich inwestycji" – napisali analitycy Morgan Stanley w notatce. W tej sytuacji 90 dolarów za baryłkę Brent może być dopiero początkiem. Rzeczywiście, konsensus na Wall Street wskazuje, że Brent osiągnie 100 dolarów do lata ze wszystkich powodów wymienionych przez Morgana Stanleya, a także dlatego, że koszty progu rentowności również rosną, dzięki trendom inflacyjnym i niedoborom siły roboczej, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. Jednak największym motorem wzrostu cen pozostanie popyt fizyczny. Międzynarodowa Agencja Energii w swoim najnowszym raporcie na temat rynku ropy przyznała, że okazał się silniejszy niż wcześniej oczekiwano. Opierając się na tym zaskakującym obrocie wydarzeń, MAE zrewidowała swoją prognozę popytu na ropę na 2022 r. o 200 000 baryłek dziennie. A na podstawie historii może się okazać, że po raz kolejny nie doceniła solidności popytu. Nawet przy tych szacunkach popyt na ropę nie tylko powróci do poziomów sprzed pandemii, ale je przekroczy, osiągając do końca roku 99,7 mln baryłek dziennie.

W takiej sytuacji wyższe ceny ropy są prawie pewne, ponieważ niewiele może je powstrzymać – poza kolejną rundą blokad, co jest wysoce nieprawdopodobne, bo każdy może sobie z nimi poradzić. Powstaje zatem pytanie, do jak wysokiego poziomu ceny mogą wzrosnąć, zanim zaczną spadać?

Odpowiedź jest trudna. Amerykańskie publiczne firmy naftowe nadal są zobowiązane wobec swoich udziałowców, którzy zdają się brać sobie do serca prognozy, że ropa nie ma długoterminowej przyszłości. Mają ograniczoną przestrzeń na robienie tego, co chcą. Prywatne firmy będą wiercić, ponieważ WTI nadal rośnie. OPEC również będzie wiercił, ale może zdecydować się na utrzymanie kontroli nad produkcją, zamiast przestawiać się na „pompowanie do woli", głównie dlatego, że tylko kilku członków OPEC faktycznie ma zdolność wydobycia do woli.

Zbyt wysokie ceny mają tendencję do zniechęcania do konsumpcji, niezależnie od towaru, którego ceny rosną. Istnieje jednak zastrzeżenie, a mianowicie, że towar musi mieć realną alternatywę dla zniechęcania do konsumpcji, gdy ceny wzrosną zbyt wysoko. Sądząc po koszmarze Europy jesienią i zimą tego roku, nie ma jeszcze alternatyw dla paliw kopalnych. Oznacza to w zasadzie, że wpływ wysokich cen ropy na popyt będzie się ujawniał powoli i powoli je obniżał.

W jakim miejscu zostawia to świat? Krótka odpowiedź brzmi: „Nie w dobrym". Wyższe ceny ropy naftowej podniosą ceny wszystkiego innego, a to jest ostatnia rzecz, której chcesz – jeśli jesteś rządem – kiedy już zmagasz się z inflacją. Równie dobrze może się zdarzyć, że pandemia zakończy się na dobre w tym roku, ale prawdziwe jej skutki mogą dopiero zacząć się ujawniać - podsumowuje Irina Slav.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?