Chiny interesowały się gospodarczo Czarnym Kontynentem już w latach 50. ubiegłego wieku. Mao Zedong, rywalizując z Sowietami o prymat w światowym ruchu komunistycznym, udzielał hojnej pomocy każdemu dyktatorowi z Trzeciego Świata, który o to poprosił. ChRL była jednak wtedy sama bardzo biednym krajem, niedysponującym (poza bombą atomową) nowoczesnymi technologiami. Wsparcie udzielane przez Pekin zawsze więc okazywało się niewystarczające i często przynosiło państwom Afryki więcej szkody niż pożytku.
Po wielu latach naprawiania błędów Mao Chiny uzyskały jednak status gospodarczej potęgi. Ich szybko rozwijający się przemysł stanął zaś przed problemem „surowcowego głodu”. Krajowe wydobycie ropy, węgla i metali nie mogło i nie może zaspokoić popytu chińskich przedsiębiorstw. Sytuacja na światowych rynkach surowcowych była zaś w przedkryzysowych latach napięta. Rząd ChRL poszedł więc drogą dawnych mocarstw kolonialnych – zdobywania źródeł surowców w słabiej rozwiniętych krajach. Głównym celem tej ekspansji stała się Afryka – zaniedbany kontynent, dysponujący wieloma niewykorzystywanymi bogactwami.
[srodtytul]Inwestycje szybko rosną[/srodtytul]
Ofensywa gospodarcza na Czarnym Kontynencie rozpoczęła się kilka lat temu i stopniowo nabierała tempa. W styczniu 2006 r. rząd ChRL opublikował pierwszą strategię działania w Afryce. Wyraźnie napisano tam, że celem działań jest m.in. zdobycie dostępu do surowców. Za słowami poszły czyny. Na szczycie chińsko-afrykańskim w listopadzie 2006 r. postanowiono, że wzajemne obroty handlowe powinny wzrosnąć z 40 mld USD w 2005 r. do 100 mld USD w 2010 r. Plan został przekroczony. Obroty już w 2008 r. wyniosły 106 mld USD, a w tym roku prawdopodobnie będą jeszcze większe.
ChRL jest obecnie trzecim partnerem handlowym Czarnego Kontynentu, po USA i Francji. Już wkrótce może je wyprzedzić.Do najważniejszych partnerów handlowych ChRL, obok USA i Japonii, należy... Angola. Kraj ten przesyła do Chin blisko pół miliona baryłek ropy dziennie. Ogółem Państwo Środka importuje z Afryki 85 proc. kupowanego za granicą „czarnego złota” (dla porównania: USA tylko 33 proc.). Chińskie firmy zdobyły koncesje wydobywcze m.in. w Nigerii, Sudanie, Algierii, Gwinei Równikowej, Kongu. Ich pozycja na afrykańskim rynku naftowym szybko rośnie, ale nie można jej uznać za dominującą. Według obliczeń firmy Wood Mackenzie, chińskie firmy posiadały w 2008 r. tylko 2 proc. znanych złóż ropy w Afryce.