Regularna dywidenda – kurs w górę?

Czy inwestowanie w spółki dywidendowe ma sens? Wykorzystanie dywidend do kolejnych zakupów akcji podnosi stopę zwrotu. Same firmy mówią też, że dzielenie się zyskami z akcjonariuszami to pozytywny sygnał

Publikacja: 21.08.2010 08:32

Bartosz Sawicki

Bartosz Sawicki

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek rw Ryszard Waniek

Ponad 10 mld zł to łączna wartość dywidend, które w 2010 roku 78 giełdowych spółek wypłaci swoim akcjonariuszom. W tym gronie 51 przedsiębiorstw zwróciło akcjonariuszom część zysków również rok wcześniej. Firmy regularnie dzielące się z udziałowcami wypracowanymi zyskami są ulubieńcami inwestorów instytucjonalnych. Stopy zwrotu z inwestycji w papiery takich przedsiębiorstw są zazwyczaj wyższe od zysków z portfela rynkowego. Jednocześnie są to stosunkowo bezpieczne lokaty kapitału.

– Fundusze emerytalne i inwestycyjne, jako inwestorzy długoterminowi mają w swoich portfelach także papiery firm odpornych na wahania koniunktury i generujących stabilne przepływy kapitałowe do akcjonariuszy. – mówi Konrad Księżopolski, analityk Wood & Company.

[srodtytul]Podnieść stopę zwrotu[/srodtytul]

Czy trzymanie spółek dywidendowych w portfelu się opłaca? Pokazują to symulacje, jak wyglądałaby stopa zwrotu z inwestycji w akcje tego typu przedsiębiorstw przy założeniu, że dywidenda jest reinwestowana w papiery tych firm (nasze wyliczenia nie uwzględniają konieczności zapłaty podatku od dywidend).

Najlepiej spośród grona spółek dywidendowych radziły sobie papiery Polskiej Miedzi. Kurs KGHM wzrósł niemal 2,5 razy, portfel skonstruowany z największych spółek przyniósłby w tym samym czasie 9-proc. stratę. Kurs KGHM zależy przede wszystkim od notowań miedzi na międzynarodowych rynkach, które utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Nie zmienia to faktu, że kupienie za dywidendę kolejnych akcji Miedzi w kilkuletnim horyzoncie podnosi stopę zwrotu o kilkadziesiąt procent.

Papiery Banku Handlowego, który regularnie dzielił się zyskami, również zapewniły wyższą stopę zwrotu niż indeks blue chipów, obecnie trzeba byłoby zapłacić za nie 40 proc. więcej niż na początku 2006 roku. Gdyby zestawić kurs spółki z indeksem WIG Banki, okazuje się, że papiery Handlowego zachowywały się nieco słabiej od innych instytucji z branży. Reinwestowanie dywidendy w akcje Handlowego sprawiłoby jednak, że wartość akcji w portfelu byłaby wyższa niż przy kupieniu indeksu branży bankowej.

Telekomunikacja Polska jest przykładem spółki, której kurs należy do najbardziej stabilnych. Nie zmienia to faktu, że w porównaniu z początkiem 2006 r. (taki horyzont przyjęliśmy w naszych symulacjach) notuje stratę przekraczającą 20 proc. Wystarczyło jednak wykorzystać dywidendę z TP na zakup kolejnych akcji spółki, by przy najmniej zachować (w ujęciu nominalnym) zainwestowany pierwotnie kapitał, a przy okazji osiągnąć wynik minimalnie lepszy od stopy zwrotu z indeksu WIG20.

[srodtytul]Pozytywne sygnały[/srodtytul]

W oczach wielu inwestorów większe znaczenie niż same zyski z tytułu dywidendy, ma długoterminowa zdolność spółki do wypłacania zarobku. Jest ona bowiem wyraźnym sygnałem, że firma ma dobre fundamenty i kupno jej papierów może przynieść wysokie stopy zwrotu.

– Regularne dzielenie się zyskami z udziałowcami jest świadectwem, że spółka dobrze prosperuje – twierdzi Andrzej Sielski, prezes Radpolu. – Spółki płacące dywidendę są z reguły lepiej kierowane – uważa Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. – Ich zarządy unikają bardziej ryzykownych inwestycji i „imperialistycznego podejścia” na zasadzie im większa firma, tym lepiej.

Z kolei, zdaniem analityków, drobni gracze giełdowi podejmując decyzje inwestycyjne wciąż nie przykładają dużej wagi do polityki dywidendy. – Większość polskich inwestorów indywidualnych inwestuje krótko- i średnioterminowo, licząc przede wszystkim na szybki i znaczny wzrost kursu – twierdzi Ryszard Rusak, zarządzający UNION Investment TFI.

Ta tendencja powinna jednak ulegać stopniowemu odwracaniu, kiedy największe krajowe banki powrócą do regularnego wypłacania części zysków. – Polityka dywidendowa będzie zyskiwać na znaczeniu w oczach inwestorów, jeśli spółki ostatnio prywatyzowane, takie jak PZU, Tauron czy PGE, będą systematycznie płacić wysokie dywidendy – dodaje Sebastian Buczek.

[srodtytul]TP SA płaci najrówniej, KGHM najwięcej[/srodtytul]

Wśród spółek dywidendowych dominują dojrzałe przedsiębiorstwa, bez dużych potrzeb inwestycyjnych. – Dywidenda jest domeną największych spółek, które generują dużo gotówki – twierdzi Sebastian Buczek. Drugą liczną grupą w gronie wypłacających zyski są przedsiębiorstwa z branż defensywnych, takich jak energetyka i telekomunikacja.

– Telekomunikacja Polska jest typową, przewidywalną spółką dywidendową, która od wielu lat dzieli się zyskami ze swoimi udziałowcami – mówi Konrad Księżopolski, analityk Wood & Company. Krajowy operator w ostatnich trzech latach wypłacał po 1,5 zł na akcję, w 2007 1,4 zł, a w 2006 roku złotówkę na akcję. Spółka przez ten okres wypłaciła w sumie około 9,36 mld zł.

W ostatnich pięciu latach liderem pod względem łącznej wartości dywidendy jest jednak KGHM, który wypłacił udziałowcom około 10,13 mld z (średnio 2,03 mld zł rocznie). Każdy akcjonariusz, który przez cały ten okres miał na swoim rachunku maklerskim papiery miedziowego giganta, otrzymał aż 50,65 zł na jedną akcję. Lubiński konglomerat jest również rekordzistą pod względem wysokości jednorazowej dywidendy. W 2007 roku Polska Miedź wypłaciła cały zarobek w wysokości blisko 3,4 mld zł (16,97 zł na akcję).

Obecnie obowiązująca metodologia obliczania kwoty, która zostaje przeznaczana przez Polską Miedź na wypłatę dywidendy, jest ściśle związana z wynikami spółki. W przypadku kiedy wynik netto przekroczy 3,7 mld zł, KGHM może podzielić się z udziałowcami całym zyskiem. Kiedy zysk netto jest w wysokości od 1,7 do 3,7 spółka na dywidendę przeznacza od 0,7 do 1,9 mld zł. Natomiast, gdy wypracowany wynik netto zamyka się w przedziale 0,7–1,7 mld zł, dywidenda może wynieść od 200 do 700 mln zł. Z kolei gdy zarobek jest niższy niż 700 mln zł, zgodnie z przyjętą polityką dywidendy KGHM nie wypłaca ani złotówki.

Także banki powinny teoretycznie być postrzegane przez giełdowych graczy jako spółki dywidendowe. Teoretycznie, ponieważ na całym świecie, w obliczu kryzysu finansowego, urzędy regulujące sektor finansowy zaleciły bankom, żeby wzmocniły się kapitałowo. Rezultatem tego było zawieszenie wypłacania zysków także przez polskie instytucje finansowe.

[srodtytul]Balansując między dywidendą a rozwojem [/srodtytul]

Dla większości zarządów rodzimych spółek priorytetem wciąż jest zwiększanie skali działalności kierowanych przez nich przedsiębiorstw. – Polskie firmy, szczególnie te mniejsze, ciągle są na ścieżce intensywnego rozwoju, dlatego raczej niechętnie dzielą się zyskami z akcjonariuszami – twierdzi Sebastian Buczek.

Najpopularniejszą polityką dywidendy stosowaną przez mniejsze spółki jest określenie procentowego przedziału wyniku netto, jednostkowego lub skonsolidowanego, który zostaje wypłacany akcjonariuszom. Górna granica tego przedziału nie przekracza zazwyczaj 50 proc. zarobku. – Uważam, że połowa zysku netto to górny próg, który pozwala zachować równowagę między długoterminowym wypłacaniem dywidendy a rozwojem firmy – mówi Andrzej Sielski, prezes Radpolu.

Podobną zasadę przyjął także zarząd Arctic Paper. – Spółka przeznacza na dywidendę, w zależności od potrzeb inwestycyjnych, od 25 do 50 proc. skonsolidowanego zysku netto – mówi Michał Jarczyński, prezes kostrzyńskiego producenta papieru.

Nieco ostrożniejsze założenia przyjęła w swojej polityce dywidendy Grupa Kęty – Zależy nam na utrzymaniu korzystnej struktury kapitału, dlatego przyjęliśmy, że będziemy zwracać akcjonariuszom maksymalnie 40 proc. zarobku – mówi Michał Malina, specjalista ds. relacji inwestorskich.

Jednak giełdowe spółki nie zawsze realizują deklarowaną politykę dywidendy. Zarząd grupy Kęty rekomendował zachowanie całości zysku za 2008 roku. – By zrekompensować brak dywidendy w 2009 roku, w tym roku wypłaciliśmy ponad 40 proc. zarobku, czyli więcej, niż zakładamy w naszej polityce – przyznaje Michał Malina.

Zarząd Stalprofilu postanowił utrzymać ciągłość wypłat dywidendy i z tego względu podobnie przekraczał wynikający ze strategii odsetek zysku zwracany udziałowcom, wynoszący 20 proc. – Podzieliliśmy niemal cały zysk wypracowany w kryzysowym 2008 roku i około 30 proc. zarobku z 2009 roku – mówi Jerzy Bernhard, prezes firmy z Dąbrowy Górniczej.

[srodtytul]Zysk wyższy niż w banku?[/srodtytul]

Nieliczne spółki chcą przyciągnąć długoterminowych inwestorów, oferując im dywidendy wyższe od zysków z lokat pieniężnych. – Cały czas staramy się tak prowadzić działalność spółki, aby była możliwa coroczna wypłata dywidendy nie mniejszej niż stopa procentowa EURIBOR dla rocznych depozytów w euro, powiększona o 0,5 pkt proc., obliczona od aktualnej wartości rynkowej spółki – deklaruje Roman Szwed, prezes ATM.

Kiedy spółka ostatni raz wypłacała dywidendę, stopa europejskiego rynku międzybankowego oscylowała wokół 4,75 proc., dziś jest to 1,42 proc. I takie zobowiązania okazują się jednak trudne do spełnienia, gdyż informatyczna spółka ostatni raz podzieliła się zyskiem z udziałowcami w 2008 roku.

Podobne podejście prezentuje notowany na NewConnect APS. – Traktujemy dywidendę jako formę prowizji od zainwestowanego w spółkę kapitału – tłumaczy prezes Bogusław Łącki. – Nasi akcjonariusze mogą liczyć na coroczne zyski wyższe niż z lokat bankowych – dodaje prezes białostockiej spółki.

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?