Nie licząc poniedziałku, przez resztę tygodnia notowania praktycznie stały w miejscu. Chociaż do przebicia szczytu brakuje niewiele, to wcale nie jest to jedyny scenariusz wydarzeń. Większych wątpliwości nie mają na razie jedynie inwestorzy opierający decyzje na kierunku długoterminowego trendu
[srodtytul]DIAGNOZA – trend wzrostowy, a może boczny?[/srodtytul]
Jak zwykle to bywa na giełdzie, wiele zależy od punktu widzenia. Jeśli chcemy ocenić sytuację pod kątem analizy technicznej, to nie wystarczy się zastanowić, jaki mamy trend. Wiele zależy bowiem od tego, w jakim horyzoncie czasowym oceniamy sytuację. Ważne, czy patrzymy na wykres przez przysłowiową lupę, skupiając się jedynie na krótkoterminowych wahaniach, czy też przyglądamy się ruchom w skali wielu miesięcy.Pamiętając o tym zastrzeżeniu, rozpocznijmy przeprowadzanie naszej diagnozy rynkowej od krótkiego okresu, obejmującego maksymalnie kilkanaście sesji. W takim ujęciu nie ma wątpliwości co do tego, że mamy do czynienia z silnym trendem wzrostowym. Chociaż WIG w czwartek i piątek wyraźnie dostał zadyszki, to jednak wciąż jest aż 4,7 proc. na plusie względem dołka z końca listopada.
Jednocześnie trzeba przyznać, że krótki termin jest tym, który wydaje się najmniej przewidywalny i w którym czynniki losowe odgrywają największą rolę. Wystarczyłby jeden dzień solidnej przeceny, by teza o krótkoterminowym trendzie wzrostowym stanęła pod znakiem zapytania.Zamiast skupiać się na wahaniach, które mają znaczenie tylko dla bardzo aktywnych traderów, lepiej więc przyjrzeć się sytuacji w średnim terminie (kilka miesięcy), w której szybkość reakcji niekoniecznie jest uzależniona od jednodniowych wydarzeń. Tutaj diagnoza na razie jest obecnie już zupełnie inna. Na wykresie WIG widać charakterystyczny układ techniczny świadczący o konsolidacji notowań, a więc równowadze sił. Dolną granicą jest tu poziom ok. 45,2 tys. pkt (co odpowiada ok. 2600 pkt dla WIG20).
Na tej wysokości zatrzymała się przecena w październiku i w końcu listopada, co potwierdza znaczenie tego poziomu jako kluczowego wsparcia. Z kolei górną granicę konsolidacji wyznacza listopadowy szczyt (47738 pkt, oraz odpowiednio 2769 pkt dla WIG20), który w minionym tygodniu wyraźnie hamował zapędy kupujących.