Przed tygodniem pisaliśmy, że na wykresie WIG widać obiecującą formację odwróconej głowy z ramionami, która zgodnie z teorią powinna być zapowiedzią kontynuacji krótkoterminowej zwyżki. W poniedziałek WIG przypieczętował ostateczne ukształtowanie się formacji, przebijając linię szyi łączącą lokalne maksima z 5 grudnia i 3 stycznia. Teoria podpowiada, że minimalny zasięg ruchu zwyżkowego wynikającego z odwróconej RGR oblicza się, mierząc dystans między „głową" (czyli dołkiem z 19 grudnia – 36 721 pkt) a linią szyi. W omawianym przypadku daje to ok. 2,4 tys. pkt. Jeśli liczbę tę dodamy do punktu, w którym doszło do przebicia linii szyi, to okaże się, że WIG teoretycznie powinien w najbliższym czasie sięgnąć przynajmniej 40,5 tys. pkt.
Gdyby ten teoretyczny potencjał został faktycznie wypełniony, indeks znalazłby się najwyżej od drugiego tygodnia?listopada ub.r., po drodze przebijając opór, jaki na wysokości 39 622 pkt tworzy lokalna górka z 5 grudnia.
Aktualne pozostaje jednak pytanie o to, na ile taki pomyślny dla posiadaczy akcji krótkoterminowy scenariusz przekłada się na sytuację w średnim terminie. Tutaj niestety ciągle trudno o równie optymistyczne wnioski. Nawet jeśli WIG wypełni potencjał wynikający z odwróconej RGR, to co to zmieni w perspektywie wielu miesięcy? Nawet wtedy indeks będzie przebywał ciągle w obrębie szerokiego trendu bocznego (konsolidacji), który trwa od czasu sierpniowej panicznej wyprzedaży. Jego górne ograniczenie to 42 222 pkt (szczyt z końca sierpnia). Dopóki nie uda się go pokonać, aktualna pozostanie teza o trendzie bocznym. A trend boczny ma to do siebie, że występujące w jego obrębie krótkoterminowe fale wzrostowe (takie jak ta trwająca obecnie) mogą szybko zamienić się w fale spadkowe sprowadzające WIG w kierunku dolnej granicy konsolidacji, którą stanowi dno bessy zanotowane we wrześniu (36 550 pkt).
Powróćmy jeszcze do kluczowego na dłuższą metę poziomu 42 222 pkt. Jego znaczenie wzmacnia fakt, że tam właśnie przebiega obecnie obliczana przez nas tzw. ruchoma linia oporu, która całkiem nieźle sprawdziła się w czasie poprzedniej bessy. Mówiąc w skrócie, linia ta przesuwa się zawsze na wysokość szczytu korekty wzrostowej w momencie, kiedy wiadomo już, że korekta ta uległa załamaniu, a WIG ustanowił nowy dołek bessy (uwzględniam tylko odpowiednio duże korekty, przynoszące wzrost o przynajmniej 3 proc.). Obecnie kryteria te spełnia właśnie górka z końca sierpnia.
Podobnie sytuacja wygląda na wykresie gromadzącego głównie małe spółki indeksu sWIG80. Na plus należy zaliczyć przebicie linii łączącej trzy lokalne maksima. Wyzwaniem pozostaje jednak poziom oporu na wysokości listopadowej górki (9215 pkt).