Polityka Fedu bardzo pomogła powiększać majątki bogatych

Simon Smiles, dyrektor inwestycyjny ds. ultrabogatych klientów w UBS Wealth Management

Publikacja: 02.12.2013 18:53

Simon Smiles, dyrektor inwestycyjny ds. ultrabogatych klientów w UBS Wealth Management

Simon Smiles, dyrektor inwestycyjny ds. ultrabogatych klientów w UBS Wealth Management

Foto: Archiwum

Gdy czytałem opracowany przez UBS „Global Wealth Report", zwróciłem uwagę na zawartą w nim informację, że od 2009 r. liczba miliarderów na świecie zwiększyła się o około 60 proc. Wygląda na to, że dla superbogatych nie było kryzysu. Jak to wytłumaczyć?

Kreacja bogactwa dała o sobie szczególnie znać w określonych regionach świata. Widzieliśmy np. duży przyrost bazy bogatych klientów w Azji, ale również w Europie Środkowo-Wschodniej. Nasze prognozy mówią, że będzie to nadal kluczowy rynek wzrostowy. W Stanach Zjednoczonych rynki mocno się odbiły od 2009 r., a superbogacze inwestowali, więc ich majątki się zwiększyły. Fed odniósł wielki sukces, podnosząc ceny aktywów, a to sprawiło, że skorzystali na tym ludzie bogaci.

Ale w Europie Zachodniej liczba miliarderów spadła...

To region, w którym nie widzimy znaczącego wzrostu gospodarczego. Europejski rynek zarządzania majątkiem zaczyna jednak znowu rosnąć. Liczba miliarderów w Europie Zachodniej najprawdopodobniej się więc zwiększy.

Choć strefa euro nadal jest pogrążona w kryzysie, inwestorzy wciąż widzą tam dużo okazji do zakupów. Np. polityka Europejskiego Banku Centralnego sprawiła, że na rynku obligacji państw strefy euro doszło do dużych zwyżek. Jakie pan widzi okazje do inwestowania w Europie?

Reklama
Reklama

Nasza alokacja aktywów jest bardzo szeroka i dostosowana do potrzeb klientów. Teraz premia za ryzyko jest w większości Europy obniżona, ale wciąż są taktyczne możliwości, które można wykorzystać. Zmieniliśmy ostatnio naszą rekomendację dla akcji ze strefy euro na „przeważaj", gdyż spodziewamy się, że ożywienie gospodarcze i poprawa wyników spółek dadzą o sobie znać na tym rynku. W poszczególnych sektorach wskazujemy naszym klientom spółki, które zaczynają już doświadczać poprawy wyników. Jeśli chodzi o Wielką Brytanię, to widzimy okazję w funcie brytyjskim. Spodziewamy się, że będzie się on umacniał m.in. w stosunku do franka szwajcarskiego.

A poza Europą jakie państwo widzą największe okazje?

Przeważamy amerykańskie i japońskie akcje. W przypadku rynku długu przeważamy papiery z USA o wysokich rentownościach. Wyceny akcji nie są już tak korzystne jak wcześniej, ale wciąż nie są złe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że banki centralne nadal kierują płynność na rynki, a w USA i na świecie widać ożywienie wzrostu gospodarczego. Spodziewamy się, że wzrost PKB w USA przyspieszy w przyszłym roku do 3 proc., a zyski spółek nadal będą rosnąć o 7–8 proc. Takie otoczenie jest wystarczające do podtrzymania zwyżek na giełdzie. Lubimy akcje amerykańskich spółek technologicznych. Są one dość tanie i skorzystają z tej fazy cyklu, gdyż ożywienie gospodarcze na świecie dobrze na nie wpłynie. Lubimy też akcje spółek będących tzw. zwycięzcami buy-backów, czyli spółek przeprowadzających duże skupy akcji własnych. Wciąż jesteśmy też pozytywnie nastawieni do amerykańskich firm finansowych.

Najważniejszą sprawą w świecie finansów są w tym roku spekulacje dotyczące ograniczania przez Fed programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE3). Czy spodziewa się pan, że Rezerwa Federalna zacznie ograniczać skup obligacji w pierwszej połowie 2014 r.? Jak to wpłynie na rynki?

Majowe komentarze szefa Fedu Bena Bernanke sugerujące ograniczenie QE3 zmieniły nastawienie inwestorów, spodziewających się wcześniej, że ten program może być niemal nieskończony. Doprowadziły przez to do ostrej przeceny na wschodzących rynkach obligacji i walut. Rynki akcji były jednak na to dość odporne. Najmocniej odczuli to inwestorzy z rynku obligacji oraz ci, którzy realizowali strategię carry trade. Myślę, że podobnie może być, gdy Fed zacznie rzeczywiście ograniczać program QE3. Spodziewamy się, że skup obligacji zacznie być zmniejszany przez Rezerwę Federalną w marcu przyszłego roku. Oczywiście będzie to uzależnione od kondycji amerykańskiej gospodarki. Do ograniczania QE3 dojdzie, gdy sytuacja na rynku pracy będzie się poprawiać, a indeks koniunktury w przemyśle ISM będzie powyżej 56 pkt. Musimy też pamiętać, że pomimo ograniczania skupu obligacji polityka Fedu wciąż będzie bardzo luźna. Podwyżki stóp są wciąż odległą perspektywą, a zmniejszenie napływu pieniędzy na rynek np. z 75 mld USD miesięcznie do 65 mld USD miesięcznie wciąż będzie oznaczało napływ nowych pieniędzy do systemu finansowego. W takim środowisku amerykańskie akcje wciąż mogą sobie radzić lepiej od akcji z wielu innych rynków świata. Główne uderzenie po rozpoczęciu ograniczania QE3 pójdzie na rynki wschodzące, a szczególnie w kraje z dużymi deficytami na rachunku obrotów bieżących i dużymi deficytami handlowymi. Indonezja, Indie, Turcja, Brazylia, RPA – to wobec nich trzeba być szczególnie ostrożnym.

Czego się można spodziewać po akcjach chińskich? W tym roku radziły one sobie kiepsko, ale ostatnie plenum Komunistycznej Partii Chin obiecało szerokie reformy, co wprawiło inwestorów w dobre nastroje. Czy można się więc spodziewać dużych zwyżek na chińskich giełdach?

Reklama
Reklama

Trzecie plenum przyniosło mieszane rezultaty. Zapowiedzi reform w takich kwestiach jak sprawa własności ziemi poszły dalej, niż się spodziewano, jednocześnie jednak niewiele powiedziano o reformie funkcjonowania państwowych firm. Zwraca też uwagę to, że te reformy mają być długoterminowe, więc w bliższym terminie raczej nie będą głównym motorem dla rynków. Zagraniczni inwestorzy wielokrotnie zastanawiali się, na ile można wierzyć chińskim władzom, które w tym roku gwałtownie zmieniały swoją politykę choćby w kwestii akcji kredytowej. Nieco problematyczne są również wyceny akcji chińskich spółek. Firmy z takich sektorów jak dobra konsumenckie czy żywność, a więc sektorów mocno rozwijających się, nie są już tanie. Ważną kwestią jest również to, w jaki sposób zarządzane są państwowe spółki. Stanowią one 80 proc. obecnych na chińskich giełdach firm finansowych i 60 proc. spółek użyteczności publicznej. Nie widać oznak, że będą one zreformowane tak, by były zarządzane w sposób bardziej przyjazny dla mniejszościowych udziałowców. To oczywiście czynniki negatywne, ale są też pozytywne. Tempo wzrostu gospodarczego wynoszące około 7 proc. jest wciąż bardzo szybkie, a na chińskiej giełdzie wciąż jest miejsce na duże zwyżki. Są więc czynniki, które nakazują ostrożność, ale też takie, które wskazują, by nie być zbyt ostrożnym. Jesteśmy więc wobec chińskich akcji neutralni.

Lepszym miejscem do inwestowania wydaje się więc Japonia. Tokijskie indeksy Nikkei 255 i Topix zyskały w tym roku ponad 40 proc.

Nasze podejście do japońskich akcji jest pozytywne. Konsolidacja na rynku w ostatnich trzech–czterech miesiącach była dosyć zdrowa, jeśli weźmiemy pod uwagę siłę wcześniejszych zwyżek. Nie sądzimy, że osłabienie jena będzie nadal głównym motorem zwyżek na rynkach. Większe znaczenie będzie miało to, jak wpłyną na gospodarkę obniżki podatków dla spółek i wzrost wydatków kapitałowych. Rekomendujemy od dłuższego czasu akcje japońskich eksporterów, ale teraz również akcje spółek, które mocno skorzystają ze wzrostu wydatków kapitałowych.

CV

Simon Smiles jest odpowiedzialny za ultrabogatych klientów i światowe idee inwestycyjne w światowym biurze inwestycyjnym banku UBS w Zurychu. Uczestniczy on również w światowym komitecie inwestycyjnym UBS i bierze udział w pracach UBS WM House View. Pracował wcześniej w UBS Investment Bank w Hongkongu i w Australii. Zdobył doktorat z ekonomii na Australian National University (gdzie przed przejściem do banku UBS był pracownikiem naukowym), a wcześniej skończył ekonomię i finanse na University of Sidney.

Analizy rynkowe
Efekt rosyjskich dronów: co zrobią konsumenci według ekonomistów
Analizy rynkowe
Czy obniżki stóp dadzą hossie nowe paliwo?
Analizy rynkowe
Eurocash uklepał dołek na 7,9 zł. Wyczekiwanie na wybicie
Analizy rynkowe
Hossa w godzinie próby
Analizy rynkowe
Młodzi Polacy odkładają pieniądze i oszczędzają na wydatkach
Analizy rynkowe
Czy to ostatnie chwile wysokiego oprocentowania bankowych produktów?
Reklama
Reklama