Ten rok miał być dla branży materiałów budowlanych zdecydowanie lepszy niż ubiegły – głównie za sprawą ożywienia w szeroko rozumianym sektorze budowlanym w Polsce. Od co najmniej kliku miesięcy wiadomo jednak, że tak się nie stanie. W powszechnej opinii to efekt opóźnień w realizacji inwestycji infrastrukturalnych współfinansowanych przez Unię Europejską. Dziś przyjmuje się, że oczekiwany boom nastąpi w przyszłym roku, a być może jeszcze później.
Pomaga eksport
Ferro, jeden z największych producentów i dystrybutorów armatury sanitarnej i instalacyjnej w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym roku może poszczycić się kolejnym wzrostem przychodów i zysków. Grupa rośnie jednak nie dzięki sprzedaży w kraju, a na rynkach zagranicznych. – Polska wprawdzie jest głównym, ale nie jedynym rynkiem, na którym działamy. Na poprawę wyników grupy wpływa więc zarówno sytuacja gospodarcza w kraju, gdzie nasza sprzedaż jest stabilna, jak i na rynkach zagranicznych, gdzie notujemy nawet ponad 40-proc. zwyżki, jak w przypadku Rumunii – mówi Aneta Raczek, prezes Ferro. Dodaje, że popyt na produkty spółki związany jest głównie z inwestycjami o charakterze odtworzeniowym. Aż 75–80 proc. armatury i około 50 proc. produktów instalacyjnych trafia na cele remontowe. W efekcie sytuacja w obszarze nowego budownictwa nie ma dla grupy tak istotnego znaczenia, jak dla innych firm z branży.
Dla Ferro zawsze większym wyzwaniem niż sytuacja w sektorze budowlanym były zmiany zachodzące na rynku surowców oraz wahania kursów walut obcych. – Najbardziej wymagające są oczywiście gwałtowne zmiany dokonujące się w bardzo krótkim okresie. Na zmiany nieco bardziej rozciągnięte w czasie odpowiedzią są mechanizmy cenowe w naszych umowach, które jak dotychczas spełniają swoje zadanie – twierdzi Raczek. Spółka oczekuje, że w przyszłym roku poprawi się sytuacja majątkowa społeczeństwa, m.in. za sprawą programu Rodzina 500+, co będzie miało pozytywny wpływ na jej krajowe wyniki.
Zarząd MFO, największego w Polsce producenta tzw. zimnogiętych profili stalowych, zauważa, że w pierwszej połowie roku faktycznie można było obserwować pewne ożywienie na krajowym rynku stalowych wyrobów budowlanych. Co więcej, zwiększonemu popytowi na produkty firmy towarzyszyły pierwsze od ponad roku podwyżki cen stali. – W III kwartale rynek polski nie wygląda już tak dobrze. Nastąpiło ostudzenie popytu i lekka korekta cenowa – mówi Tomasz Mirski, prezes MFO. W efekcie spółka dobre wyniki za III kwartał zawdzięcza sprzedaży eksportowej.
Dla MFO główną barierą rozwojową jest obecnie brak rąk do pracy. W efekcie jest duża presja na wynagrodzenia. To z kolei utrudnia planowanie kolejnych inwestycji. W ocenie zarządu obecnie jest niezmiernie trudno powiedzieć, jaka będzie sytuacja na polskim rynku wyrobów budowlanych w przyszłym roku, gdyż ciągle jest bardzo wiele niewiadomych. Nie wiadomo m.in., kiedy w końcu ruszą duże inwestycje infrastrukturalne, jaki będzie import stali z Chin, Ukrainy i Rosji, czy wejdą w życie zapowiadane przez huty podwyżki cen stali i czy zostaną one zaakceptowane przez rynek. W tej sytuacji ratunkiem jest dalszy rozwój eksportu. – Niemcy, nasz główny partner handlowy, chwalą się bardzo dobrymi odczytami wskaźników wyprzedzających koniunkturę. W innych krajach Europy Zachodniej też widać ożywienie – twierdzi Mirski. Dodatkowo eksport wspiera stosunkowo słaby złoty. Spółka liczy też, że nadal będzie stosunkowo łatwy dostęp do tanich kredytów.