Niemal 48 proc. – tyle stracił na wartości indeks WIG-energia, odkąd 1 stycznia 2010 roku pojawił się jako wskaźnik branżowy na GPW. Przez pierwszą część mijającej dekady mogło się jeszcze wydawać, że polska energetyka ma przed sobą górki i dołki. Druga część tego okresu przypomina jednak zmierzanie w przepaść: spadki od wiosny do zimy 2015 roku sięgnęły 40 proc. Tak samo było między jesienią 2017 r. a wiosną 2018 roku, kiedy to indeks spadł o 25 proc., a kapitalizacja państwowych koncernów stopniała w sześć miesięcy o 12,5 mld złotych.
Bez względu na sytuację poszczególnych firm, to właśnie ten indeks jest wyznacznikiem myślenia o kondycji energetyki. – Każdy inwestor, analizując poszczególne rynki i sektory – bo też takich indeksów sektorowych jest więcej – szuka szerszego ujęcia dla oceny określonych trendów. Analiza indeksu WIG-energia niewątpliwie ułatwia uczestnikom rynku ocenę tendencji panujących wśród reprezentantów tego sektora na GPW – mówi „Parkietowi" Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Czterech jeźdźców GPW
Jedno na WIG-energia nie zmieniło się przez tę dekadę: dominacja dużych państwowych koncernów. Mamy tu komplet naszych krajowych potęg – od Enei przez Energę, PGE po Tauron. WIG-energia to w zasadzie historia losów tej czwórki. Wystarczy zresztą spojrzeć na to, jak kształtuje się ich procentowy udział w indeksie: tylko PGE stanowi ponad 52 proc. WIG-energia, podczas gdy pozostałe trzy państwowe firmy razem mają w nim około 36 proc. Osiem kolejnych firm – w tym czeski CEZ czy litewskie Inter RAO Lietuva – odgrywa tu role stosunkowo marginalne, nawet jeśli radzą sobie nieźle, to wpływ na WIG-energia ma to co najwyżej wizerunkowy.
Jak wspomniał w rozmowie z „Parkietem" ekonomista Piotr Kuczyński, gdyby mierzyć atrakcyjność firm z tej branży popytem na prąd w Polsce, to firmy te byłyby gwiazdami GPW. Niestety. – Spadki WIG-energia to niewątpliwie kwestia wyników poszczególnych spółek, obniżonego zaufania do przedsiębiorstw z udziałem SP oraz ogólnego zniechęcenia do rynku i dekoniunktury giełdowej – bo słabe notowania możemy przecież zaobserwować nie tylko wśród spółek energetycznych, ale też w wielu mniejszych i większych firmach prywatnych – podkreśla Piotr Cieślak.
To prawda. GPW ma za sobą słabe lata. Ale trudno się też oprzeć wrażeniu, że największe szkody – przynajmniej w oczach inwestorów giełdowych – przyniosło wprzęgnięcie ich do realizacji celów politycznych po 2015 r. Weźmy choćby pod uwagę szczyt i dołek WIG-energia. Pierwszy wypadł w październiku 2014 roku, kiedy to wartość indeksu dobiła 4825,49 pkt. Drugi natomiast przydarzył się zaledwie miesiąc temu, 8 maja br., kiedy WIG-energia sięgnął historycznego dna – poziomu nieco ponad 2022 pkt.