Aż 14 wezwań do sprzedaży akcji ogłoszono na GPW od początku tego roku. Już widać, że będzie to czwarty z rzędu rok z bardzo dużą liczbą delistingów. Od 2016 r. z warszawskiego parkietu wycofano w sumie 73 spółki, w tym 9 od stycznia tego roku. Przeanalizowaliśmy ceny, jakie oferują w wezwaniach przejmujący. Wnioski? Ceny spełniają wymogi z ustawy o ofercie, są też wyższe od poziomów rynkowych, przy których ogłaszane są wezwania, ale jeśli porównamy je z notowaniami z kilku wcześniejszych lat, to sytuacja wygląda już diametralnie inaczej (szczegóły dotyczące poszczególnych firm są w ramkach powyżej i poniżej).
Przejmujący i sprzedający, czyli po obu stronach barykady
– Generalnie, widząc niskie ceny, wzywający starają się korzystać z okazji. Często pierwsza oferta w takich warunkach to tylko pewna propozycja wyjściowa i wzywający może mieć zapas do podniesienia ceny – podkreśla Krzysztof Pado, dyrektor działu analiz Domu Maklerskiego BDM.
Wtóruje mu Dominik Niszcz, ekspert z Raiffeisena. – To naturalne, że inwestorzy strategiczni korzystają z niskich wycen i próbują skupić akcje taniej, niż bywały notowane w przeszłości. Widzimy teraz, że dwa–trzy lata temu wyceny były zbyt wysokie w przypadku niektórych spółek, bo kupujący wtedy ponieśli stratę. Z kolei dla części sprzedających obecnie, nawet jeśli premia nie jest duża, wezwanie jest lepszą okazją do zamknięcia mało płynnej inwestycji niż sprzedaż na rynku z większą stratą – podkreśla analityk.
Na światowych giełdach indeksy od dłuższego czasu idą w górę, natomiast na GPW panuje marazm. Główny indeks naszego parkietu w piątek miał wartość nieco ponad 60 tys. pkt, czyli o zaledwie 3 proc. wyższą niż na początku roku. Sprzężenie kilku systemowych czynników nie pozwala rosnąć wycenom przedsiębiorstw z warszawskiej giełdy.
– Część z tych czynników odpowiadała również za wyceny z lat poprzednich, więc teraz zbieramy pokłosie niektórych zjawisk rynkowych. Warto również pamiętać, że otoczenie gospodarcze uległo w tym czasie zmianie, co jest najsilniej odczuwalne właśnie w segmencie małych spółek. Gdy akcjonariusz nie zgadza się z zaoferowaną ceną w wezwaniu, powinien na nie nie odpowiadać, co może zmusić wzywającego do korekty w górę – mówi Kamil Hajdamowicz, zarządzający aktywami w Vienna Insurance Group.