Od inauguracji prezydentury Donalda Trumpa (czyli od 20 stycznia 2017 r.) indeks Dow Jones Industrial zamykał się już sto razy na rekordowym poziomie. Dane te nie obejmują środowej sesji, ostatniej przed Świętem Dziękczynienia, która zaczęła się od lekkich zwyżek.
Od początku roku Dow Jones Industrial wzrósł już o blisko 21 proc., S&P 500 o 25 proc., a Nasdaq Composite aż o 30 proc. Gdyby indeksy utrzymały się na obecnych poziomach do końca grudnia, to ten rok byłby najlepszy dla Dow Jonesa od 2017 r., a dla Nasdaqa i S&P 500 od 2013 r. A jeśli grudzień okaże się udany na amerykańskich giełdach – czyli indeksy pójdą w górę o kilka procent – to S&P 500 być ma szansę osiągnąć w całym roku wyższą stopę zwrotu niż w 2013 r. (29,6 proc.) lub nawet w 1997 r. (31 proc.). Dopiero zwyżka taka jak w 1995 r. (34,1 proc.) wydaje się poza zasięgiem.
Rok dobrych wróżb?
Od 1928 r. S&P 500 17 razy uzyskał roczną stopę zwrotu wynoszącą co najmniej 25 proc. Jedynie w pięciu przypadkach kończył następny rok na minusie. Średnia zwyżka indeksu w następnym roku wynosiła 7 proc. Te dane są jednak zaburzone przez krach z 1936 r., gdy w ciągu roku S&P 500 spadł aż o 36 proc. Licząc od 1950 r., S&P 500 zyskiwał średnio 11,25 proc. w latach następujących po tych, w których rósł o co najmniej 25 proc. Jeśli ta prawidłowość się sprawdzi, to 2020 r. także może stać pod znakiem zwyżek indeksów w USA.
– Ten rok okazał się dobry dla rynków akcji, do czego przyczynili się inwestorzy instytucjonalni. Można oczekiwać, że w przyszłym roku inwestorzy detaliczni odpowiedzą na tegoroczne silne zwyżki poprzez duże zakupy funduszy akcji. To sugeruje, że 2020 r. będzie kolejnym dobrym rokiem dla akcji, a popyt będą napędzali raczej inwestorzy detaliczni niż instytucjonalni – twierdzi Nikolaos Panigirtzoglou, analityk JPMorgan.
Wielu analityków jest jednak ostrożnych co do tego, jaki pułap może osiągnąć S&P 500 na koniec 2019 r. We wtorek indeks zamknął się na poziomie 3140,5 pkt, a mediana prognoz strategów zebranych przez agencję Bloomberga 18 listopada wskazywała na zakończenie roku na poziomie 3000 pkt. Najbardziej pesymistyczna prognoza to zaledwie 2550 pkt, co oznaczałoby powrót na poziom... ze stycznia. Najbardziej optymistyczna przewiduje 3250 pkt, czyli zwyżkę o 3,5 proc. Wiele z tych prognoz pochodzi jednak sprzed wielu miesięcy i nie było później zmienianych, a zwyżki z ostatnich tygodni ośmieliły część analityków do bardziej śmiałych prognoz. – Jestem nastawiony „ostrożnie byczo". S&P 500 zakończy rok na poziomie 3300 pkt, rosnąc o około 5 proc. w porównaniu z obecnym poziomem – twierdzi Maneesh Deshpande, szef działu strategii ds. akcji amerykańskich w Barclays.