Pierwsza połowa ubiegłego kwartału upłynęła dość spokojnie, pod znakiem kontynuacji trendów z poprzedniego roku, czyli zwyżek. Jednak w lutym wiadomości na temat koronawirusa były coraz bardziej poważne, a prawdziwa wyprzedaż nastąpiła po pojawieniu się ogniska choroby we Włoszech. Inwestorzy uciekali z rynków akcji do połowy marca. Od tamtego czasu indeksy mozolnie odrabiają straty. W zwyżkach przewodzi amerykański S&P 500, który z poziomu 2200 pkt w połowie marca dotarł już powyżej 2900 pkt. Do rekordów brakuje mu więc około 15 proc.
Zarządzający, na co dzień zajmujący się usługami asset management, czyli prowadzeniem portfeli inwestycyjnych dla zamożnych klientów banków, domów maklerskich czy towarzystw funduszy inwestycyjnych, zalecają chłodne spojrzenie na ostatnie zwyżki. – Względnie optymistyczne scenariusze, które według nas są realne, zakładają powrót do częściowej normalności gospodarczej najwcześniej w końcówce II kwartału – mówi Maksymilian Łochowski, dyrektor departamentu zarządzania, mBank Asset Management. Jak dodaje, restart gospodarki będzie odbywał się stopniowo, a sam proces odbudowy nastrojów konsumentów będzie wymagał czasu. – W środowisku ogromnej skali stymulacji fiskalno-monetarnej, przy założeniu umiarkowanej poprawy średnioterminowych perspektyw gospodarczych (względem mocno już obniżonych założeń), rynki finansowe najgorsze powinny mieć już za sobą. Na ten moment można postawić tezę, że większość negatywnych trendów na rynkach finansowych zmaterializowała się właśnie w marcu – ocenia Łochowski. – Mieliśmy bowiem do czynienia z gwałtownym, w pewnych momentach noszącym znamiona paniki, dostosowaniem wycen do bardziej wymagających realiów gospodarczych – uzasadnia. Zdaniem Filipa Nowickiego, zarządzającego w Superfund TFI, bardzo silne odbicie rynków akcji w kwietniu sprawia, że ta klasa aktywów jest już mało atrakcyjna. – Globalnie, nawet jeśli szybko uporamy się z pandemią (scenariusz optymistyczny), to po zdjęciu ograniczeń po stronie podażowej będziemy w dalszym ciągu borykać się z problemami po stronie popytowej – zakłada Nowicki. Optymizm konsumentów i poziom wydatków konsumpcyjnych może utrzymywać się na zdecydowanie niższym poziomie niż przed pandemią w perspektywie sześciu–ośmiu kwartałów. – Odbije się to negatywnie na wynikach wielu spółek, pogarszając perspektywy rynków akcji. W obecnej sytuacji pozytywnie postrzegamy perspektywy złota, które z uwagi na bardzo ekspansywną politykę fiskalną i pieniężną oraz ujemne realne stopy procentowe będzie wciąż przyciągać inwestorów – przekonuje Nowicki. Jak na razie od początku roku cena kruszcu wzrosła tylko o 13 proc.
– Nasze aktualne nastawienie do rynku akcji jest neutralne – dodaje Łochowski. Jak mówi, z sektorowego punktu widzenia preferuje spółki defensywne, które powinny zachowywać się lepiej niż szeroki rynek. – Ekspozycję na sektory cykliczne budujemy natomiast w sposób mocno skoncentrowany, przeważając w portfelu głównie spółki technologiczne – mówi ekspert mBanku. Jeśli chodzi o rynek obligacji, zarządzający ostatnią wyprzedaż wykorzystali głównie do zwiększenia udziału zagranicznego długu korporacyjnego z ratingiem inwestycyjnym.
Błażej Bogdziewicz zarządzający Caspar Akcji Skoncentrowanych
W pierwszym kwartale tego roku, obawiając się wpływu pandemii na globalną gospodarkę, istotnie obniżyliśmy ryzyko strategii Caspar Akcji Skoncentrowanych (23,1 proc. zysku w rok). Zmniejszyliśmy alokację w akcje, a część portfela zainwestowaliśmy na rynku amerykańskich obligacji rządowych. Natomiast w ramach części akcyjnej wybieraliśmy przede wszystkim spółki defensywne z takich sektorów, jak telekomunikacja, e-commerce czy handel detaliczny żywnością. Inwestowaliśmy też w ograniczonym zakresie w spółki biotechnologiczne bądź zajmujące się technologiami medycznymi. Niektóre z tych przedsiębiorstw mogą skorzystać na pandemii, aczkolwiek nie był to dla nas główny powód do ich kupna. W portfelu dominują spółki z rynku amerykańskiego.