Insiderzy chętni do kupowania akcji

W ostatnich miesiącach nie brakowało ciekawych transakcji na rynku, gdzie kupującymi były osoby związane ze spółkami.

Aktualizacja: 20.06.2020 14:55 Publikacja: 20.06.2020 07:00

Insiderzy chętni do kupowania akcji

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Psujek gkmp Grzegorz Psujek

Wzrost zaangażowania insiderów w spółce z reguły jest pozytywnym sygnałem dla pozostałych uczestników rynku. Dotyczy to zwłaszcza firm o mniejszej kapitalizacji, niebędących obiektem zainteresowania działów analitycznych biur maklerskich. Informacja o zakupie akcji staje się często pozytywną rekomendacją dla innych inwestorów.

Wiara w sukces zachętą do kupna akcji?

W ostatnich bardzo burzliwych miesiącach po stronie kupujących pojawiła się na rynku akcji część głównych akcjonariuszy i osób ze ścisłego kierownictwa spółek. Jest to o tyle istotne, że transakcje osób mających dostęp do informacji poufnych są zawsze z uwagą śledzone przez inwestorów.

W kontynuację dobrej passy notowań Dino najwyraźniej wierzy główny akcjonariusz spółki – Tomasz Biernacki. Uaktywnił się zaraz po ogłoszeniu przez Dino dużo lepszych od oczekiwań rynku wyników finansowych za I kwartał, wydając na zakupy akcji kontrolowanej spółki 5,7 mln zł. Co ciekawe, wykorzystał do tego kwietniowo-majową korektę notowań, która zniosła kurs z prawie 190 do 155 zł. Obecnie akcje właściciela sieci supermarketów nie tylko z nawiązką odrobiły tę stratę, ale są wyceniane o ponad 40 proc. wyżej niż na początku stycznia br., wyznaczając w ostatnich dniach nowe historyczne maksima. Kapitalizacja sięgająca prawie 20 mld zł plasuje firmę w ścisłej czołówce najbardziej wartościowych spółek z GPW. Dino przekonuje do siebie efektowną poprawą przychodów i zysków, co jest odzwierciedleniem inwestycji w rozwój organiczny sieci i poprawy marż. Inwestorzy nadal pokładają w spółce duże nadzieje, ponieważ jest ona jedną z niewielu firm z warszawskiej giełdy, które mogą poprawić wyniki finansowe w obecnej sytuacji gospodarczej.

GG Parkiet

W wyniku ostatnich przetasowań w akcjonariacie CCC swoją pozycję umocnił Dariusz Miłek, założyciel i główny akcjonariusz obuwniczej spółki. Inwestor objął 6,85 mln akcji nowej emisji. Jednocześnie wystawił na sprzedaż 2,062 mln posiadanych akcji CCC. Tym samym pozyskał 4,787 mln walorów za 177,14 mln zł. W efekcie jego udział w akcjonariacie wzrósł do 31,1 proc. i ponad 38,2 proc. w głosach na walnym zgromadzeniu CCC. W wyniku wprowadzonych restrykcji w handlu branża odzieżowa była jedną z najbardziej poszkodowanych przez kryzys wywołany pandemią Covid-19. Ograniczenia związane z pandemią od połowy marca uniemożliwiły normalne funkcjonowanie centrów handlowych. Spółka najgorsze ma już za sobą, w czym duży udział miała zakończona sukcesem emisja, z której CCC pozyskało ponad 500 mln zł na m.in. kapitał obrotowy potrzebny grupie aby dalej funkcjonować. – Przeprowadzona z sukcesem emisja akcji, w której popyt kilkakrotnie przekraczał podaż, to wyraźny sygnał, że inwestorzy, podobnie jak ja wierzą w przyszłość firmy. Jestem przekonany, że wyjdziemy z tego kryzysu wzmocnieni i gotowi na różne scenariusze w przyszłości, bo cały biznes musi dziś dostosować się do nowych realiów – komentował niedawno Miłek.

W akcjonariacie Oponeo.pl swoją pozycję umocnił Ryszard Zawieruszyński, jeden z założycieli firmy. W wyniku zakupu ponad 455 tys. akcji za ponad 9 mln zł zwiększył swój stan posiadania z 22 do 25,3 proc. Internetowy dystrybutor opon i felg nie tylko nie odczuł negatywnych skutków pandemii Covid-19, ale kontynuował wzrost biznesu, co dobrze wróży tegorocznym wynikom finansowym spółki. Zdaniem zarządu Oponeo.pl poziom 1 mld przychodów i poprawa zysku netto w 2020 roku są całkiem realnymi celami. W maju przychody ze sprzedaży wyniosły prawie 88 mln zł i były o 33 proc. wyższe niż w analogicznym miesiącu poprzedniego roku. – W związku z pandemią branża e-commerce zyskuje na całym świecie. Oponeo.pl również jest beneficjentem wzrostu zainteresowania zakupami przez internet. Dlatego spodziewam się, że ta tendencja będzie miała pozytywny wpływ na przychody grupy do końca 2020 roku – tłumaczył niedawno Dariusz Topolewski, prezes Oponeo.pl.

Solorz, Bieńkowski i Mazgaj

Ostatnie zawirowania na rynkach wykorzystali też niektórzy właściciele kontrolowanych spółek, zwiększając swoje udziały w akcjonariatach. W ostatnich miesiącach wśród kupujących pojawił się Zygmunt Solorz-Żak. Argumenol Investment Company, fundusz inwestycyjny należący do miliardera, systematycznie skupował z rynku akcje ZE PAK. Dzięki przeprowadzonym transakcjom główny akcjonariusz zwiększył swój udział w energetycznej spółce z 57,8 do prawie 62 proc. (w połowie maja miały miejsce ostatnie transakcje), co wpisuje się w plan przejęcia całkowitej kontroli nad spółką. Warto przy tej okazji przypomnieć, że w poprzednim roku Solorz podjął próbę skupu wszystkich pozostałych akcji spółki, oferując w wezwaniu 7,47 zł za walor, ale oferta nie przekonała wszystkich akcjonariuszy.

Zdeterminowany, by zrealizować plan wycofania spółki z warszawskiej giełdy, wydaje się też być Stanisław Bieńkowski, główny akcjonariusz Stelmetu. W wyniku majowych transakcji nabył prawie 1,5 mln akcji spółki za łączną kwotę 12,28 mln, zwiększając zaangażowanie w spółce do 94,5 proc. udziału w ogólnej liczbie głosów na walnym zgromadzeniu. Wśród sprzedających był m.in. Nationale-Nederlanden OFE, który pozbył się wszystkich papierów Stelmetu. Udział Bieńkowskiego wprawdzie nie daje możliwości ogłoszenia przymusowego wykupu akcji od akcjonariuszy mniejszościowych, ale jest już bardzo blisko wymaganego w takim wypadku progu 95 proc. W 2019 r. Bieńkowski próbował skupić wszystkie akcje Stelmetu w wezwaniu. Celem było wycofanie walorów spółki z obrotu na warszawskiej giełdzie. Początkowo zaoferował 7,74 zł za akcję, by ostatecznie podnieść cenę, tuż przed końcem zapisów, do 8,40 zł. Mniejszościowi akcjonariusze jednak nie odpowiedzieli na ofertę.

Aktywny na rynku był też Jerzy Mazgaj, jeden z udziałowców VRG. Na zakupy akcji inwestor przeznaczył prawie 1,7 mln zł. Po ostatnich transakcjach osobiście kontroluje 8,7 proc. kapitału, do tego część udziałów kontroluje za pośrednictwem innych podmiotów. Jest to o tyle istotne, że obecnie w spółce trwa walka o wpływy między akcjonariuszami.

Seweryn Masalski zarządzający funduszami, MM Prime TFI

Na podstawie obserwacji ostatnich głośnych ruchów insiderów można określić następującą generalną zasadę: kupowanie akcji jest zazwyczaj pozytywnym sygnałem dla kursu akcji, natomiast sprzedaż niekoniecznie zwiastuje problemy dla spółki. Zbycie akcji zawsze wywołuje podejrzenia, że akcjonariusz chce upłynnić udziały, zanim na jaw wyjdzie jakaś niekorzystna informacja. Tymczasem w rzeczywistości częściej są to inne powody, niezwiązane ze spółką lub korzystne dla niej, na przykład prywatne wydatki, konieczność opłacenia podatku, realizacja własnej strategii inwestycyjnej (dotyczy np. funduszy private equity), chęć zwiększenia free float i wpuszczenia innych podmiotów do akcjonariatu. Przyczyną sprzedaży może być także przekonanie insidera o zbyt wysokiej cenie akcji. Pamiętajmy jednak, że właściciel lub członek kierownictwa raczej nie jest ekspertem od wyceny giełdowej (jeśli w ogóle tacy istnieją). Tymczasem zakup akcji przez insidera to najsilniejszy możliwy argument za przekonaniem o wartości spółki. Oczywiście taki ruch nie gwarantuje wzrostu kursu, bo kupujący wciąż może się mylić, ale trudno o lepszą rekomendację. JIM

Mateusz Namysł analityk, mBank

Interpretowanie ruchów na akcjach przez właścicieli i zarządy spółek nie jest oczywiste, gdyż tak naprawdę nie znamy prawdziwych intencji, jakie kierowały tym ruchem, o ile nie zostanie to wyjaśnione przez osoby dokonujące transakcji. Pewnym sygnałem do interpretacji może być duża skala transakcji w stosunku do obecnego zaangażowania. Przy sprzedaży akcji przez insiderów warto mieć na uwadze, że czasem wynika ona po prostu z potrzeb gotówkowych albo może być też realizacją zysków z programu motywacyjnego, a nie pogorszeniem sytuacji w spółce, choć i tak się może zdarzyć. W przypadku kupowania akcji celem może być zarówno wzmocnienie swojej pozycji w akcjonariacie, ale np. w okresie silnych spadków kursu spółki może być to chęć wysłania sygnału na rynek o niedowartościowaniu akcji spółki. Nie jest jednak tak, że insiderzy zawsze mają dobry timing podejmowania decyzji. Zawsze już po podjęciu decyzji może pojawić się czynnik, którego nawet oni nie brali pod uwagę, a który wpłynąłby na ich decyzję gdyby go znali, choć to oni powinni przynajmniej teoretycznie wiedzieć więcej niż przeciętny inwestor. JIM

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty