Podobne zdanie ma Sałata. – Inwestorzy po nadmiernym pesymizmie z II kwartału mogą tym razem nie być tak konserwatywni w formowaniu swoich prognoz w obliczu nasilającej się pandemii – ocenia. Dodatkowo jego zdaniem ryzyko głębszej korekty ograniczają oczekiwane stymulusy fiskalne w USA, które zmaterializować się mogą dopiero po wyborach, a także informacje o wchodzeniu w końcowe fazy prac nad szczepionką przeciwko koronawirusowi.
Burdach zauważa, że wiele krajów dobrze wykorzystało miesiące letnie i strukturalnie przygotowało się na kolejny etap, jeśli chodzi o możliwości przeprowadzania testów oraz eliminacje wąskich gardeł w służbie zdrowia. – Przykładem mogą być Niemcy czy szereg krajów azjatyckich – mówi. – Poza tym większość gospodarek po prostu nie może pozwolić sobie na tak głęboki przestój, z jakim mieliśmy do czynienia wiosną. Sytuacja budżetowa oraz poziomy zadłużenia znajdują się na niepokojących poziomach. W efekcie rządzący tylko w ostateczności będą decydować się na kroki, które w znaczącym stopniu obniżą wzrost gospodarczy – twierdzi ekspert Generali Investments TFI.
Spokojniej pod koniec roku
Odrobinę mniej optymizmu ma Mikołaj Raczyński, dyrektor ds. zarządzania funduszami w Noble Funds TFI. Przyznaje, że końcówka roku na rynkach finansowych zdominowana zostanie przez dwa wydarzenia: walkę kolejnych krajów z ponowną falą pandemii koronawirusa oraz wybory w Stanach Zjednoczonych.
– Wszystko wskazuje na to, że kolejne kraje, w tym Polska, zmuszone będą do powrotu niektórych obostrzeń sanitarnych, co przełoży się na spowolnienie aktywności gospodarczej w IV kwartale. Nie oczekujemy jednak, aby miało to doprowadzić do fali bankructw, gdyż wiele podmiotów przygotowywało się na taki ewentualny scenariusz – ocenia Raczyński. – Niemniej jednak dla sektorów najbardziej narażonych na dystansowanie społeczne najbliższe miesiące będą istotnym wyzwaniem – dodaje. Zdaniem Raczyńskiego wybory w USA mogą istotnie zmienić agendę Waszyngtonu na najbliższe lata. – Niezbędne jest jednak do tego najpierw oficjalne zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich oraz „odbicie" Senatu przez demokratów – zaznacza dyrektor ds. zarządzania funduszami w Noble Funds TFI. Jak jednak przyznaje, istotnie bierze pod uwagę, że tak zwana „niebieska fala" jest w USA możliwa. – W tym kontekście na rynku dłużnym podobają nam się obligacje skarbowe rynków wschodzących, amerykańskie i europejskie obligacje high yield, na rynku akcji zaś podmioty pozytywnie eksponowane na zmiany polityki klimatycznej, spółki z sektora nowych technologii wchodzących w coraz to nowsze dziedziny naszego życia, jak np. nauczanie online, czy spółki z sektora konsumenckiego – analizuje Raczyński.
Burdach wspomina, że ewentualne zwycięstwo Bidena początkowo wywoływało obawy rynków spodziewających się podwyżek podatków korporacyjnych i silnego wzrostu wydatków socjalnych, a co za tym idzie – pogorszenia dynamiki zysków spółek oraz sytuacji budżetowej. – W ostatnich dniach zauważamy oswojenie się rynków ze spodziewanym wynikiem wyborów oraz powrót optymizmu, bazujący na przekonaniu, że ewentualne reformy będą miały mniej dotkliwy charakter niż te zapowiadane podczas kampanii wyborczej. Historia pokazuje, że okresy rządów demokratów również cechują się wzrostami kursu akcji amerykańskich, ale z mniejszą zmiennością niż w przypadku republikanów – zauważa Burdach. Według niego zmienność w najbliższych miesiącach będzie zatem podwyższona, ale na znacząco niższych poziomach niż w marcu oraz kwietniu.
– W perspektywie kilku kwartałów pozostajemy umiarkowanie pozytywni. Oczekujemy pogłębienia procesów gospodarczych, które obserwujemy w tym postpandemicznym otoczeniu. Właściwa selekcja spółek kolejny raz będzie kluczowa, bo różnice w zachowaniu się zmian cen akcji poszczególnych spółek czy całych sektorów mogą być olbrzymie – podkreśla Burdach.