Znając najnowsze wyniki finansowe ok. 90 proc. amerykańskich spółek (a w pozostałej części wypełniając lukę za pomocą szacunków analityków), możemy śmiało przystąpić do tradycyjnej analizy najnowszych osiągnięć. Zgodnie z zachodnimi standardami i naszym podejściem skupimy uwagę na sumie wyników za cztery kolejne kwartały, co pozwala rozprawić się z problemem sezonowości.
Już na wstępie trzeba przyznać, że III kwartał przyniósł dalszy spadek zysków korporacji. „Koronawirusowa" recesja ciągle zbiera żniwo. Ale są też dobre wieści. Po pierwsze, spadek okazał się mniejszy, niż się wcześniej spodziewano, a zarazem już tylko symboliczny w porównaniu z I i II kwartałem, gdy zyski dosłownie runęły w przysłowiową przepaść. Tym razem zannualizowany zysk operacyjny na akcję (operating EPS) obniżył się o niecałe 2 proc., a zysk raportowany o ok. 0,6 proc. (dane wstępne).
Druga dobra wiadomość jest taka, że mimo jesiennej fali pandemii nie odnotowaliśmy przesunięcia oczekiwanego przez ogół analityków terminu dołka wynikowego – ma zostać ustanowiony w trwającym IV kwartale. Prognozowana przez ekspertów trajektoria zysków przesunęła się za to, co ciekawe, nieco w górę w porównaniu z wcześniejszym stanem rzeczy.
Wg tych samych szacunków już zbliżający się wielkimi krokami I kwartał 2021 ma przynieść gwałtowną poprawę rezultatów, w niemałym stopniu za sprawą efektu bazy (bo I kw. tego roku był fatalny). W kolejnych kwartałach przyszłego roku poprawa ma być kontynuowana, choć już w mniejszym tempie. W okolicach III kwartału 2021 wg prognoz operacyjny EPS ma odrobić wreszcie cały ubytek i osiągnąć nowe historyczne maksimum.