W Ameryce znów rekordowo
Nie ma już wątpliwości, że najważniejsze światowe gospodarki wchodzą w fazę szybkiego nadrabiania pandemicznych zaległości. Prognozy w tej kwestii także są coraz lepsze. Jednocześnie banki centralne, z rezerwą federalną na czele, ani myślą o zacieśnianiu swej polityki. Fed zupełnie ignoruje sygnały rosnącej inflacji, co zresztą zapowiadał. Dostrzega także poprawę w gospodarce, ale do osiągnięcia pełnego zatrudnienia droga jeszcze bardzo daleka. Większość amerykańskich spółek raportuje dobre wyniki finansowe, szczepienia idą pełną parą, więc byki mogą spać spokojnie. Do tego jeszcze Joe Biden w ramach kolejnych programów stymulacji fiskalnej sypie dolarami jak z rękawa. Pamiętać jednak należy, że zbyt dobre nastroje często mogą być zwodnicze, a efekty sezonowe, których maj jest symbolem, mogą nieco zmienić sytuację na rynkach.
Na razie nic jednak na to nie wskazuje. S&P500 do czwartku zwyżkował o 0,7 proc., pokonując kolejny stopień na poziomie 4 200 punktów. Lekkiej zadyszki dostał Dow Jones, nie zmieniając wartości, ale zdołał utrzymać się powyżej 34 000 punktów. Sięgająca 0,5 proc. zwyżka Nasdaq Composite na euforię nie wskazuje, ale kierunek ruchu raczej nie budzi wątpliwości. Słabnący dolar nikogo nie martwi, ale ponownie zwyżkująca rentowność na rynku długu może wzbudzać czujność. Dollar Indeks zdaje się nieuchronnie szykować do testowania lokalnego dołka z lutego, ale ruch ten może zostać zakłócony, jeśli pojawi się awersja do ryzykownych aktywów. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek ponownie znalazła się powyżej 1,6 proc., ale pod koniec marca była jeszcze wyżej i dramatu nie było.
Na głównych giełdach europejskich aż tak kolorowo nie było. Indeks we Frankfurcie zniżkował już drugi tydzień z rzędu, tym razem o 0,8 proc. W Londynie zanotowano symboliczną zwyżkę, a paryski CAC40 rósł o 0,7 proc. Problemów na naszym kontynencie nie brakuje, więc na zachowanie indeksów giełdowych i tak nie ma co narzekać. Wspomniane osłabienie dolara pomogło w kontynuacji odbicia na rynkach wschodzących, choć o nadmiernej dynamice nie można mówić. ETF na MSCI Emerging Markets rósł do czwartku o 0,7 proc. i był to już trzeci zwyżkowy tydzień z rzędu. Ujemna korelacja z dolarem jest tu ewidentna.
Energetyka i banki w roli głównej
Ostatnie dni przyniosły kontynuację dobrej passy na warszawskim parkiecie. Największy wpływ na poprawę nastrojów miały spółki energetyczne, które mają być uwolnione od węglowego balastu i rozwijać się zgodnie ze światowymi tendencjami, czyli zwiększać dział odnawialnych źródeł energii. Lepiej późno niż wcale, ale zamieszania w ostatnich latach było z tym niemało. Chyba niepotrzebnie. Czwartkowe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, dotyczące pytań dotyczących możliwości rozwiązania skomplikowanej kwestii kredytów we frankach nie wyjaśniło zbyt wiele, ale inwestorzy najwyraźniej uznali, że to korzystne dla banków. Teraz wiele zależeć będzie od rozstrzygnięć polskiego Sądu Najwyższego. Zdaniem części prawników orzeczenie TSUE jest korzystne dla kredytobiorców, a nie banków. W czwartek WIG20 zwyżkował w najlepszym momencie nawet 2,5 proc., ale dzień zakończył się wzrostem o 1 proc. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zyskał 3,2 proc., a od początku kwietnia 5,8 proc. Mijający miesiąc okazał się więc bardzo dobry z punktu widzenia posiadaczy akcji, najlepszy od grudnia ubiegłego roku. Bykom nie udał się jednak atak na 2100 punktów i można mieć wątpliwości, czy zdołają dokonać tej sztuki w maju. Nie został też przetestowany tegoroczny szczyt, ustanowiony w połowie stycznia (2100 punktów z małym „ogonkiem"). Krótkoterminowo indeks porusza się w tendencji wzrostowej, zaś w nieco dłuższym horyzoncie wciąż mamy do czynienia z trendem bocznym.
Indeks średnich firm kontynuuje trwającą od szczęściu miesięcy tendencję wzrostową. Jej impet był co prawda wyraźnie słabszy niż w przypadku wskaźnika blue chips, ale wątpliwości co do kierunku ruch nie ma. Indeks jest najwyżej od maja ubiegłego roku i minimalnie pokonał 4500 punktów. Tu można dopatrywać się technicznego oporu, a więc i spadkowej korekty. Raczej nie spowoduje ona trwałego pogorszenia się nastrojów. mWIG40 do czwartku zyskiwał 2,4 proc., a od początku kwietnia 3,5 proc. Wysoką dynamikę utrzymuje za to wskaźnik najmniejszych firm. sWIG80 w trakcie pierwszych czterech sesji tygodnia rósł o 2,3 proc., a od początku kwietnia o prawie 6 proc.