Ważne też będą sygnały płynące z publikacji kolejnych danych makroekonomicznych. Warto jednak zwrócić uwagę, że zmiany nastawienia władz monetarnych już są dostrzegalne. Między innymi ze względu na wysoką inflację Bank Kanady zdecydował się na zmniejszenie skali programu skupu obligacji. Pojawiły się sygnały, że jego śladem może wkrótce pójść także Bank Anglii, gdzie inflacja sięga 2,5 proc., a prognozy mówią, że może ona wzrosnąć do 3–4 proc. Oczywiście Fed z jednej strony może sobie pozwolić na „bezczynność" i tolerowanie podwyższonej inflacji w trosce o realizację ważnego celu, jakim jest osiągnięcie stanu pełnego zatrudnienia, do czego jeszcze droga daleka. Z drugiej zaś „musi" utrzymywać dotychczasowy kurs, gdyż jego zaostrzenie mogłoby przyhamować dynamikę poprawy koniunktury oraz negatywnie wpłynąć na sytuację na rynkach finansowych. Walka z inflacją może więc poczekać.
Na razie na giełdach mamy względny spokój. Na Wall Street do czwartku zmiany głównych indeksów były symboliczne. S&P 500 zniżkował o 0,2 proc., Dow Jones poszedł w górę o 0,3 proc. Jedynie Nasdaq Composite wykonał bardziej wyraźny ruch, spadając o 1,1 proc. Podobnie było na głównych giełdach europejskich, gdzie DAX tracił 0,4 proc., paryski CAC40 zniżkował o 0,6 proc. Wyjątkiem był spadający o 1,8 proc. londyński FTSE 250. Szeroki wskaźnik europejskiego rynku akcji Stoxx Europe 600 szedł w górę o 0,7 proc.
Inflacji, mocniejszego dolara i epidemicznego zagrożenia nie przestraszyły się rynki wschodzące. MSCI Emerging Markets do czwartku zyskiwał 0,9 proc., nieznacznie niwelując sporą przecenę z poprzednich dwóch tygodni.
Warszawskie indeksy szukają kierunku
Ostatnie dni przyniosły kontynuację trendu bocznego, „trzymającego" nasze główne indeksy w tym stanie od kilku tygodni. Dwa nowe elementy to zmniejszenie amplitudy wahań oraz intensywności handlu. Trochę daje o sobie znać okres wakacyjny, trochę zaś niepewność dotycząca tego, co stanie się w otoczeniu. Indeks największych spółek, zwyżkując do czwartku o 0,4 proc., poszedł drogą pośrednią, między lekko tracącymi na wartości wskaźnikami głównych giełd światowych, a rosnącym o 0,8 proc. MSCI Emerging Markets. Można to uznać za argument potwierdzający tezę o niezdecydowaniu inwestorów. Jednocześnie należy zwrócić uwagę na fakt, że w ujęciu dolarowym WIG20 stracił 0,8 proc., wyraźnie kontrastując z zachowaniem wskaźnika rynków wschodzących. Niedawne oznaki siły względnej naszego indeksu okazały się zjawiskiem niezbyt trwałym, choć być może jeszcze za wcześnie, by o tym przesądzać. W każdym razie WIG20 od trzech tygodni tkwi „przyklejony" do okolic 2250 punktów, a próby wygenerowania poważniejszego ruchu przez którąkolwiek ze stron rynku, kończą się niepowodzeniem. Wydaje się, że indeks jest z jednej strony pod presją oporu na poziomie szczytu z listopada 2019 r., a z drugiej podwójnego szczytu, czyli formacji ukształtowanej na przełomie czerwca i lipca. Można mówić o symbolicznej korekcie, której skala ledwie przekracza 1 proc.
Nieco bardziej korekcyjne nastroje widoczne są w segmencie małych i średnich firm. W ostatnich dniach mWIG40 i sWIG80 minimalnie zniżkowały (o 0,1–0,2 proc.), jednak ten pierwszy od lokalnego szczytu z końca czerwca traci 2,5 proc., a drugi od początku czerwca idzie w dół o ponad 1,5 proc. Po czwartkowym, nieco poważniejszym spadku, mWIG40 zszedł poniżej 4900 punktów, a sWIG80 zdołał utrzymać się powyżej 20 500 punktów. W obu przypadkach należy się liczyć z testowaniem najbliższych poziomów wsparcia.
Byki podzieliły się z niedźwiedziami dużymi spółkami niemal po połowie. W znacznym stopniu kontynuowane były tendencje z poprzedniego tygodnia. W gronie liderów wzrostów ponownie znalazły się głównie firmy pozostające poza wpływem Skarbu Państwa. Ponownie też dominowały spółki zajmujące się handlem. Akcje CCC zwyżkowały o 5,5 proc., papiery Dino drożały o 2,5 proc., a walory Allegro o 2 proc. Trwający od pięciu tygodni rajd doprowadził akcje Dino do historycznych rekordów, przełamując wcześniejszą falę korekcyjną. Pokonywanie niedawnej słabości jest też udziałem papierów CD Projektu. Do czwartku zyskiwały one prawie 4 proc., ale przy dużych wahaniach. Bykom nie udało się jednocześnie utrzymać kursu powyżej 200 zł. Rajd w górę walorów Orange, które zwyżkowały o 2 proc., został zatrzymany na poziomie poprzedniego szczytu z drugiej połowy kwietnia. Tym razem do byczego grona dołączyły nieśmiało akcje PZU, zwyżkujące do czwartku o 1,5 proc. i walory KGHM, rosnące o niespełna 1 proc. PZU to jedyny przedstawiciel sektora finansowego zyskujący na wartości. Walory pozostałych dużych banków zniżkowały, najmocniej, o ponad 4 proc. w dół szły papiery Santandera. Po utworzeniu podwójnego szczytu, od końca czerwca potaniały o ponad 10 proc. Akcje pozostałych banków zniżkowały od 0,5 do 1,5 proc.