Choć wzrost PKB Japonii był wyższy od prognoz, to i tak wyraźnie niższy niż w innych gospodarkach rozwiniętych. Przyczyniła się do tego sytuacja pandemiczna, która nie pozwoliła na duże odbicie wzrostu. Mimo to konsumpcja niespodziewanie wzrosła w drugim kwartale o 0,8 proc., po spadku o 1 proc. w pierwszym, a wydatki kapitałowe powiększyły się o 1,7 proc., po spadku o 1,3 proc.
– Konsumpcja prywatna niespodziewanie wzrosła, a wydatki kapitałowe okazały się solidne. Te dane sprawiają jednak wrażenie, że odbicie po spadku z pierwszego kwartału było słabe – uważa Takeshi Minami, główny ekonomista Norinchukin Research Institute.
– Nie ma zbyt wiele optymizmu w prognozach, gdyż wzrost liczby infekcji zwiększa ryzyko ostrzejszych restrykcji. Gospodarka Japonii była w stagnacji w pierwszej połowie roku i jest realne ryzyko spadku PKB w okresie lipiec–wrzesień. Na wyraźne odbicie wzrostu trzeba poczekać co najmniej do końcówki roku – twierdzi Yoshihiki Shinke, główny ekonomista Dai-ichi Life Research Institute.
W poniedziałek dziennik „Sankei Shimbun" doniósł, że japoński rząd planuje przedłużenie pandemicznego stanu nadzwyczajnego obowiązującego w części regionów, w tym w Tokio. Stan nadzwyczajny miał się zakończyć 31 sierpnia, ale według przecieków zostanie przedłużony do połowy września i rozszerzony na kilka nowych regionów. Japońskie restrykcje pandemiczne są jednak pod wieloma względami łagodniejsze niż te, które obowiązywały wiosną w większości krajów Europy. Na przykład restauracje mogą obsługiwać klientów wewnątrz, ale nie podają alkoholu i zamykają się wcześniej. 37 proc. japońskiej populacji zostało w pełni zaszczepione. W zeszłym tygodniu było w Kraju Kwitnącej Wiśni średnio 16,6 tys. infekcji Covid-19 dziennie i średnio 18 zgonów dziennie.