Uważaj i broń się sam

Jakiej edukacji potrzebuje inwestor na internetowym rynku.

Publikacja: 01.08.2020 17:00

Foto: Galeria Artemis Kraków

Inwestorze, w trudnych czasach uważaj i broń się sam! Na rynku sztuki i antyków namnożyło się nowych podmiotów gospodarczych, które w internecie handlują czym się da. Nie zawsze oferowane antyki (np. monety) są autentyczne. Nie zawsze proponowane ceny odpowiadają wartości oferowanych przedmiotów.

Odnoszę wrażenie, że samo słownictwo ma zmylić klienta. W handlu malarstwem obraz to „inwestycja". Mam dużą skalę porównawczą wynikającą z obserwacji rynku. Przeglądam oferty online. Nie ma tam „inwestycji". Ja o tym wiem, ale czy wie o tym przeciętny konsument na rynku sztuki, użytkownik internetu zaślepiony chęcią zysku?

Klient tego rynku sam musi być czujny. Federacja Konsumentów ani Krajowy Nadzór Finansowy nie interesują się rynkiem sztuki i antyków, nie publikują ostrzeżeń. Zwłaszcza nie interesuje ich handel w internecie, który dominuje w czasach zagrożenia epidemią.

Co przeciętny Polak wie o rynku sztuki i antyków, o inwestowaniu? Nie ma badań na ten temat. Czy to nie dziwne? Wolny rynek istnieje 30 lat i nikt nie przeprowadził wiarygodnych, niezależnych od rynku badań socjologicznych?

Gdzie czerpać wiedzę o rynku sztuki?

Stowarzyszenie Antykwariuszy i Marszandów Polskich od 15 lat organizuje studia podyplomowe o rynku sztuki wraz z krakowską Akademią im. A. Frycza Modrzewskiego (www.antykwariusze.pl).

Chętnie przeczytam analizę, kto i po co uczestniczy w takich studiach. Czego studenci chcą się dowiedzieć, czego nie wiedzą? 15 lat doświadczeń upoważnia do uogólnień, do analiz. Są takie podsumowania?

Prowadziłem kiedyś zajęcia na tych studiach. W grupie studentów byli np. prawnicy, którzy chcieli specjalizować się w przestępstwach na rynku sztuki. Dobrze trafili, ponieważ jestem specjalistą od patologii na rynku.

Byli też wśród studentów architekci wnętrz. Mieli nadzieję, że dzięki studiom lepiej poznają rynek i skuteczniej/bezpieczniej będą mogli pozyskiwać przedmioty do dekoracji wnętrz. Tamci studenci to byli fachowcy, elita. Nie byli to zwykli codzienni klienci, nabywcy lub sprzedawcy.

Co przeciętny Polak wie o rynku sztuki i antyków, jakiej edukacji biznesowej potrzebuje? Tego nie wiemy. Nawet okrągła rocznica 30-lecia wolnego rynku nie stała się pretekstem do badań.

Z jakich źródeł Polacy czerpią wiedzę o inwestowaniu na rynku sztuki? Dziennikarze piszą zwykle tylko wtedy, kiedy padnie kolejny rekord cenowy na aukcji. To ma być argument za inwestowaniem, skoro sztuka radykalnie drożeje. Dziennikarze nie analizują, czy rekord to epizod, wybryk cenowy. Czy raczej zapowiedź nowej trwałej tendencji. Najważniejsza jest sensacja. Mamy swoje polskie rekordy, czyli jest u nas prawie tak samo jak w Ameryce.

Ciekawa byłaby uczciwa analiza publikacji o rynku sztuki w tradycyjnej prasie i w internecie. Czy ktoś oprócz mnie zwraca uwagę na następujący fakt. Oto nie mamy mechanizmu prawno-logistycznego pozwalającego na sprawdzenie, czy rekordowa transakcja faktycznie została zawarta. A może licytacja była reżyserowana i podano lipną cenę?

Urzędowe protokoły

Od lat postuluję wprowadzenie urzędowych protokołów poaukcyjnych. Na świecie takie urzędowe protokoły są podstawą do zapłacenia podatku przez dom aukcyjny. Taki protokół, spisywany przez urzędnika państwowego, zwykle notariusza, jest źródłem rzetelnej wiedzy o rynku. U nas cenowe rekordy, nie zawsze prawdziwe, mylą uczestników rynku, zwłaszcza debiutantów.

Apelowałem nie tylko o protokoły sporządzane urzędowo po aukcjach. Apelowałem, żeby dziennikarz doradzający inwestycje na rynku sztuki odpowiadał ze swoje rady jak oficjalny doradca na giełdzie. To dyscyplinowałoby dziennikarzy.

Od dwóch lat źródłem uporządkowanej wiedzy o rynku są drukowane Raporty Artinfo.pl (www.artinfo.pl). Portal rynku sztuki Artinfo.pl oficjalnie zebrał od sprzedawców dane o rynku, o cenach. To bogato ilustrowane tomy, ponad 250 stron każdy.

Nie ma tam bezpośrednich dyrektyw, że klient ma kupować dany asortyment. Same liczby po raz pierwszy pokazują, jak wygląda rynek, jego segmenty. Czytelnik „Raportu", nawet laik, dowiaduje się, jaka sztuka cieszy się największym powodzeniem. Jakiej ewolucji podlegały gusta artystyczne Polaków po 1989 roku.

Potrzebna edukacja

To zdumiewające, ale o tych pożytecznych „Raportach" pisałem właściwie tylko ja. Zdumiewa fakt, że po 1989 roku do rzadkości należą poradniki, jak bezpiecznie kupować na rynku sztuki i antyków.

Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego raz wydano bezcenny poradnik Władysława Ślesińskiego „Fałszerstwa rzemiosła artystycznego" (Ossolineum 1994)? Po 2000 roku krajowy rynek zalany był potopem falsyfikatów, ale książka Ślesińskiego była niedostępna.

Do dziś nawet antykwariusze nie wiedzą, że w 2003 roku ukazał się bogaty tom „Poradnik polskiego kolekcjonera". Książkę wydała niezapomniana oficyna Ryszarda Kluszczyńskiego. Z lektury poradnika dowiadujemy się, na co zwracać uwagę przy zakupie malarstwa. Jakie niebezpieczeństwa grożą kolekcjonerowi obrazów, sreber, mebli lub porcelany.

Dziś potrzebna jest szczególna edukacja na rynku internetowym. Epidemia, rygory sanitarne wpłynęły na gwałtowny rozwój handlu internetowego. O ile wzrosła liczba Polaków kupujących obrazy lub numizmaty online?

Czy klienci internetu wybierają tylko firmy z renomą, zasiedziałe na rynku od lat? Takie, u których ewentualna reklamacja jest sprawą prostą i oczywistą. Kto kupuje numizmaty u sprzedawców, którzy pojawili się wczoraj, którzy nie zbudowali jeszcze zaufania do swoich firm?

Jak prognozować przyszłość rynku, skoro nie mamy żadnych danych o nowym handlu obrazami i antykami online? W jakim stopniu nowe firmy, które z dnia na dzień rozpoczęły intensywny handel sztuką w internecie, są konkurencją dla dotychczasowych galerii i domów aukcyjnych?

Ilustracje nie mają nic wspólnego z poruszanymi dziś problemami. Reprodukowane obrazy po prostu są przyjemne dla oka. Obraz Danuty Wójcik wybrałem z aukcyjnej oferty Pragalerii (www.pragaleria.pl). Pozostałe dzieła pochodzą z oferty krakowskiej Galerii Artemis (www.artemis.art.pl).

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman