Drogi prąd, a presja na marże wciąż ogromna

Od sześciu miesięcy Polska ma najwyższe hurtowe ceny prądu w Unii Europejskiej. W takim otoczeniu PGE podniosła właśnie taryfy dla firm.

Publikacja: 25.10.2020 05:00

Foto: GG Parkiet

 

Ceny hurtowe energii elektrycznej w Polsce są aktualnie najwyższe w Unii Europejskiej, a taki stan rzeczy utrzymuje się już od sześciu miesięcy – wynika z raportu przygotowanego przez energetyczny think tank Ember. W kwietniu 2020 r. Polska stanęła na czele tego zestawienia, wyprzedzając Grecję. Pomiędzy kwietniem a wrześniem tego roku średnie ceny energii elektrycznej w Polsce wynosiły 46 euro za megawatogodzinę (MWh), czyli prawie 50 proc. więcej niż średnia dla reszty unijnych krajów (31 euro/MWh).

Polska drożyzna

Analitycy Ember wskazują, że pomimo niższego popytu spowodowanego pandemią koronawirusa ceny elektryczności w Polsce zmieniły się nieznacznie w porównaniu z ubiegłym rokiem, podczas gdy w większości innych państw odnotowano solidne spadki. Za granicą tąpnięcie nastąpiło po tym, jak produkcja energii przeniosła się na niewykorzystane moce gazowe, wykorzystując niższe ceny błękitnego paliwa. Z obliczeń Ember wynika, że obecnie nawet najmniej wydajne elektrownie gazowe produkują energię taniej niż najbardziej wydajne elektrownie węglowe. Kolejny problem to cena polskiego węgla, który jest droższy od importowanego. Na różnice między cenami energii w Polsce i w innych krajach unijnych wpływa też poziom produkcji taniej energii ze źródeł odnawialnych – Polska w dalszym ciągu pozostaje w tyle pod względem mocy wiatrowych i słonecznych.

– Kurczowe trzymanie się krajowego węgla oznacza, że ceny energii elektrycznej są tu najwyższe w Europie. Polska musi przyspieszyć odejście od węgla i przejść na czystą energię – komentuje Dave Jones, starszy analityk ds. energii Ember.

W podobnym tonie wypowiada się Aleksander Śniegocki z WiseEuropa: – Polska pozostanie krajem z wysokimi cenami energii aż do momentu, gdy energetyka węglowa zostanie zmarginalizowana i straci cenotwórczą rolę na polskim rynku. Proces ten można przyspieszyć z korzyścią dla konsumentów, jednocześnie dając szansę producentom energii na wymianę aktywów – przekonuje ekspert.

Część polskich firm energetycznych zdecydowała się w tym roku na podwyżki dla odbiorców biznesowych z grup A, B, C i R (w przeciwieństwie do taryf dla gospodarstw domowych nie wymagają one zatwierdzenia przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki). Od 1 października stawki dla firm podniosła Polska Grupa Energetyczna. Dla przykładu, cena za 1 kWh energii w popularnej taryfie C11 wzrosła o 14 proc., do 0,46 zł. – Dotyczy to tylko tych klientów, którzy korzystają ze stawek taryfowych. Warto podkreślić, że duża część klientów korzysta z ofert promocyjnych – tłumaczy biuro prasowe PGE. Dlaczego spółka zdecydowała się na podwyżki? – Zmiana spowodowana jest otoczeniem rynkowym, przede wszystkim dynamicznie zmieniającymi się cenami na TGE, a także rosnącymi obowiązkami w zakresie praw majątkowych. Przed zmianami taryfy spółka wprowadziła kolejną ofertę promocyjną, pozwalającą klientom utrzymywać ceny do końca 2021 r. W trakcie przygotowania są kolejne promocyjne propozycje – informuje PGE.

Od lutego nowe stawki dla klientów biznesowych ma Enea. – Obecnie spółka nie widzi przesłanek modyfikacji taryfy, a ewentualne zmiany w przyszłości będą pochodną analizy sytuacji na rynku. Ceny dla pozostałej grupy klientów, którzy oczekują oferty przeznaczonej specjalnie dla nich, są ustalane na bieżąco na podstawie aktualnych kosztów rynkowych, z uwzględnieniem m.in. segmentu klientów oraz charakterystyki ich poboru – wyjaśnia Berenika Ratajczak z biura prasowego Enei.

Także Energa i Tauron deklarują, że nie prowadzą obecnie prac związanych ze zmianą taryf dla firm.

Presja na marże

– Spółki energetyczne kontraktują sprzedawaną energię z dużym wyprzedzeniem, po innych cenach, niż obserwujemy teraz na giełdzie i stąd mogą wynikać decyzje o podwyżkach taryf dla firm. Natomiast jeśli chodzi o taryfy dla gospodarstw domowych na rok 2021, to z powodu spadku hurtowych cen energii w roku bieżącym koncerny energetyczny raczej nie mają co liczyć na podniesienie stawek. Spodziewam się, że prezes URE będzie raczej próbował utrzymać ceny z roku 2020 – komentuje Michał Sztabler, analityk Noble Securities. Koncerny będą też musiały zmierzyć się ze słabnącymi marżami. – W najbliższych latach zapewne będziemy obserwować silną presję na marże w energetyce, zwłaszcza w przypadku starych elektrowni, które mają wysokie emisje CO2. Przy stabilnych cenach węgla to koszty emisji CO2 są czynnikiem, który najmocniej wpływa na wahania cen prądu na polskim rynku.

Analityk Societe Generale Bartłomiej Kubicki zauważa, że cena energii z dostawą na przyszły rok spadła z poziomu około 254 zł/MWh na początku tego roku do około 225 zł/MWh, przy delikatnym wzroście cen uprawnień do emisji CO2 wyrażonych w polskiej walucie. – Oznacza to spadek marży na wytwarzaniu. A jest to efekt kilku czynników, takich jak wzrost ilości instalacji odnawialnych w systemie, oddanie nowych bloków do eksploatacji, import energii, ale przede wszystkim spowodowane jest to wprowadzeniem od 2021 r. rynku mocy i związanym z tym zakończeniem mechanizmu operacyjnej rezerwy mocy, który podwyższał marże – wyjaśnia Kubicki. Zakłada jednocześnie, że ceny węgla w najbliższym czasie nie spadną. – Dla odbiorców prądu, a więc firm i gospodarstw domowych, oznaczać to może potencjalnie obniżenie opłat za energię elektryczną w 2021 r. Pamiętajmy jednak, że cały rachunek za energię, zawierający także taryfę dystrybucyjną, powinien wzrosnąć, bo doliczona zostanie opłata mocowa w wysokości przewyższającej spadek cen energii elektrycznej na rynku hurtowym – przewiduje Kubicki. Opłata mocowa ma na celu sfinansowanie rynku mocy, który wynagradza elektrownie węglowe za samą gotowość do produkcji energii.

Co może się wydarzyć w dalszej perspektywie? Kubicki zaznacza, że ceny na rynku hurtowym w kontraktach na 2022 r. wskazują na lekkie odbicie, ale z uwagi na jeszcze małą płynność w tym obszarze trudno tu o konkretne wnioski. – Zakładamy, że w dłuższym terminie ceny energii elektrycznej będą spadać, co będzie spowodowane rosnącą produkcją z instalacji odnawialnych i systematycznym wyłączaniem starych bloków węglowych. Chyba że ceny CO2 mocno się zwiększą – konkluduje analityk Societe Generale.

Duża niepewność

Uderzenie drugiej fali pandemii koronawirusa przyniosło niepewność co do tego, jak w kolejnych miesiącach będzie kształtować się popyt na energię elektryczną. Wiosną, gdy polski rząd zdecydował się na tymczasowe zamrożenie gospodarki, średni miesięczny popyt na prąd spadał nawet o 10 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Dopiero we wrześniu krajowe zużycie energii powróciło do stanu sprzed pandemii. Dalsze odczyty zależeć będą od poziomu ewentualnych ograniczeń, jakie rząd może nałożyć na gospodarkę w walce z pandemią.

Kryzys w Europie wpłynął też na rozchwianie cen uprawnień do emisji CO2. W marcu gwałtownie spadły, nawet poniżej 15 euro za tonę, by w lipcu podnieść się i przebić barierę 30 euro. Obecnie utrzymują się na poziomie powyżej 20 euro. Stabilne pozostają natomiast ceny polskiego węgla kamiennego dla elektrowni zawodowych i przemysłowych, które od początku tego roku utrzymują się na poziomie powyżej 260 zł za tonę.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych