Słuchając niektórych rynkowych guru i oficjeli z banków centralnych, można odnieść wrażenie, że bitcoin oraz inne kryptowaluty służą niemal wyłącznie jako narzędzia wykorzystywane w działalności kryminalnej. Z bitcoinów mają więc masowo korzystać terroryści, dilerzy narkotykowi oraz hakerzy przeprowadzający ataki typu ransomware (blokujące dostęp do plików w komputerze, jeśli się nie zapłaci okupu). – Kryptowaluty są wykorzystywane do prania zysków internetowych sprzedawców narkotyków, a także są narzędziem do finansowania terroryzmu – stwierdziła Janet Yellen, amerykańska sekretarz skarbu i zarazem była prezes Fedu. – To wysoce spekulacyjne aktywa, które są wykorzystywane do różnych dziwnych biznesów oraz do interesującej, choć kompletnie godnej potępienia aktywności związanej z praniem brudnych pieniędzy – powiedziała Christine Lagarde, szefowa Europejskiego Banku Centralnego. – To narzędzia porywaczy i sprawców wymuszeń – narzekał Charlie Munger, wiceprezes firmy inwestycyjnej Berkshire Hathaway. „Bardzo niewielu ludzi wykorzystuje bitcoiny, by płacić rachunki, ale niektórzy używają ich, by płacić za narkotyki oraz ingerować w wybory" – pisał ekonomiczny noblista Paul Krugman. Czy jednak dane potwierdzają słowa tych autorytetów? Czy bitcoin jest rzeczywiście tak chętnie wykorzystywany przez przestępców i terrorystów?