Ten krok jest reakcją na ogłoszenie przez USA karnych ceł na import z Chin warty 200 mld dolarów rocznie. Już wcześniej USA i Chiny nałożyły na siebie karne cła na towary warte po 50 mld dolarów. Chiny mają jednak mniejsze pole do manewru niż Stany Zjednoczone. Sprowadzają rocznie towary z USA warte łącznie około 130 mld dolarów, więc nie mogą już obejmować karnymi cłami kolejnych kategorii dóbr.

Chiński rząd zapowiedział, że w przyszłości będzie odpowiednio reagował na kolejne kroki USA w wojnie handlowej. Jednocześnie jednak wezwał władze USA, by jej nie zaostrzały.

Wilbur Ross, amerykański sekretarz handlu, stwierdził w wywiadzie dla CNBC, że Chiny „nie mają już amunicji" w wojnie handlowej. – Naszym celem jest prowadzenie konstruktywnych negocjacji z Chińczykami, by rozwiązać fundamentalne problemy – zapewnił Ross.

Tymczasem prezydent Trump nie mógł sobie odmówić twitterowego uderzenia w Chiny. „Chiny otwarcie oświadczyły, że aktywnie próbują wpłynąć na nasze wybory atakując naszych farmerów, ranczerów i robotników przemysłowych z powodu ich lojalności względem mnie. Tym czego Chiny nie rozumieją jest to, że ci ludzie są wielkimi patriotami, którzy doskonale rozumieją, że Chiny od lat wykorzystywały USA w handlu. Wiedzą również, że ja jestem tym, który wie jak ich zatrzymać. Będzie wielki i szybki odwet przeciwko Chinom jeśli nasi farmerzy, ranczerzy i robotnicy przemysłowi staną się celem ataku!" – napisał Trump na Twitterze.