Amerykańscy przedsiębiorcy zaczynają odczuwać brak rąk do pracy, pomimo że miliony Amerykanów jest zarejestrowanymi bezrobotnymi. Według ostatniego sondażu Narodowej Federacji Małych Biznesów (NFIB), 42 proc. małych spółek miało w marcu problem ze znalezieniem pracownika, który przyjąłby nowy etat. To rekordowo duży odsetek. Średnio od 1974 r. wynosił on 22 proc. Aż 91 proc. małych spółek deklaruje, że w ostatnich trzech miesiącach zgłaszało się do nich niewielu wykwalifikowanych kandydatów na stanowiska, które oferowały. Nigdy w dziejach tego sondażu tak wiele firm nie wskazywało takiej odpowiedzi.

– W USA wciąż jest 8,5 mln ludzi bez pracy – stwierdził szef Fedu Jerome Powell podczas panelu zorganizowanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W tygodniu zakończonym 3 kwietnia pierwsze wnioski o zasiłki dla bezrobotnych złożyło 744 tys. Amerykanów. Ostatnie dane o liczbie osób pobierających zasiłki dłużej niż tydzień pochodzą z tygodnia zakończonego 27 marca. Wówczas 3,73 mln Amerykanów korzystało z takiego wsparcia. Stopa bezrobocia wynosiła w marcu 6 proc. (wiosną 2020 r. sięgała ona 14,8 proc., a tuż przed pandemią 3,5 proc.). Dane Biura Statystyk Pracy (BLS) wskazują też, że wówczas ponad 100 mln Amerykanów znajdowało się „poza siłą roboczą". 6,85 mln z nich chciało zdobyć pracę, a rekordowe 94 mln nie chciało zatrudnienia. Skoro więc miliony Amerykanów wciąż nie mają pracy, to czemu spółki mają problemy z obsadzeniem nowych etatów?

Częściowo da się to wytłumaczyć rządowymi działaniami stymulacyjnymi. Po wybuchu pandemii bezrobotni zaczęli dostawać dodatki do zasiłków, które wynoszą obecnie 300 USD tygodniowo. Przyjęty w marcu pakiet stymulacyjny przewiduje, że będą one wypłacane co najmniej do 6 września. Ten dodatek do zasiłków sprawia, że część bezrobotnych dostaje tygodniowo więcej pieniędzy, niż zarabiała przed pandemią. Do znacznej większości dorosłych Amerykanów trafią też czeki stymulacyjne warte po 1400 USD, a wcześniej dostali oni po czeku opiewającym na 600 USD.

– Są ludzie, którzy mówią, że wolą brać 300–400 USD w zasiłkach tygodniowo i zostać w domu, niż pójść do pracy i zarabiać 500 USD tygodniowo – twierdzi Peter Saleh, analityk firmy BTIG.