Zobaczmy, że największy dodatni wpływ na indeks (rzędu +28 pkt.) wygenerowały walory, które wypracowały podczas wtorkowej wymiany blisko 115 mln złotych. Warto to mieć na względzie, przygotowując się do jutrzejszego rozdania. Mało tego tylko handel papierami DINOPL (-4,51% i obrót w wysokości 31,51 mln zł) odebrał indeksowi aż 16 punktów. Łatwe przesunięcie Wig20 na południe zostało zatem zrealizowane stosunkowo silnym, ale wąskim kalibrem. Można wyobrazić sobie, z jaką lekkością można by było pokonać opór 2200 punktów na Wig20, gdyby tylko rynek bazowy przychylnie przyjął nową porcję wyników kwartalnych spółek z USA oraz jutrzejsze podpisanie porozumienia handlowego tzw. pierwszej fazy między Stanami Zjednoczonymi a Państwem Środka.

W średnim terminie istnieje jednak spore ryzyko, że Donald Trump w pewnym momencie rozpocznie kolejną odsłonę pokazywania siły swojego imperium. Istnieje także obawa, że rozpoczęty właśnie amerykański sezon wynikowy wykształci podwyższoną zmienność, co może dać bazę do realizacji zysków na rynkach NYSE / NASDAQ. Wskazane czynniki zawsze potęgują wymiany na pozostałych rynkach rozwiniętych i co więcej na emerging markets. Z tego względu silne i aktywne przełamanie strefy popytowej 2118 – 2100 punktów na Wig20 byłoby oznaką wstępowania nowej fali kierunkowej dłuższego zasięgu. Tym samym wzrosłoby ryzyko wybicia dołem z klina zniżkującego o granicach 2237 – 2041 punktów, co siłą rzeczy dałoby ponad 300 – punktowe przesunięcie na Wig20. Naturalnie taka skala pozytywnego przesunięcia benchmarku krajowych tuzów także mogłaby zaistnieć, jeśli Wig20 wydostałby się na północ z wymienionej, klasycznej formacji cenowej. Zwłaszcza, że krótkoterminowe położenie w ujęciu dziennym wskaźnika RSI (14) generuje pozytywną dywergencję, która należy do bardzo rzadkich i ważnych formacji.

Być może właśnie teraz zagraniczny kapitał pozycjonuje się pod falę dłuższego zasięgu na Wig20, ale także na innych emerging markets. Stąd takie a nie inne widać zależności cenowe, ilościowe oraz wg analizy technicznej na wykresach. Całość dopełnia prawie dwuletnia konsolidacja indeksu dużych spółek z GPW o nieregularnych granicach ok. 2040 – 2416 punktów oraz fakt przebywania przy poziomach, jakie jeszcze 10 lat temu pełniły rolę wsparcia dla lutowych minimów i presji spadkowej. Wówczas Wig20 wybił się z okolic 2194 pkt. do blisko 2950 punktów i to w niespełna rok.

Przedstawiona semantyka długofalowych barier i ważnych formacji, zależności wg analizy technicznej jest prawdopodobnie właśnie teraz ważną determinantą dla dużych graczy. Spore aktywności na blue chipach, notowanych przy Książęcej, są ostatnio cenną wskazówką, której nie da się ukryć. Są znakomitym barometrem ścierania się podaży z popytem.