Od początku roku lira straciła już 38 proc. wobec dolara a przez ostatnie 5 lat blisko 70 proc. To jednak nie skłania tureckich władz do zmiany polityki gospodarczej. Turcja mierzy się również z deficytem na rachunku obrotów bieżących sięgającym 6,4 proc. PKB oraz inflacją wynoszącą w lipcu prawie 16 proc. Główna stopa procentowa wynosi tam 17,75 proc., ale w ocenie inwestorów jest wciąż zbyt niska. Na to nakłada się spór dyplomatyczny z USA. Rozmowy dotyczące zniesienia amerykańskich sankcji nałożonych na dwóch tureckich ministrów załamały się.

Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan wezwał naród do wymieniania obcych walut i złota na liry. Stwierdził, że Turcja stała się celem ataku ekonomicznego. - Oni mają swoje dolary, my mamy swoje Boga i naród - powiedział Erdogan.

- Najważniejszą kwestią dla rynków jest to, czy turecki prezydent Recep Erdogan zamienia się wersję wenezuelskiego prezydenta Maduro, osobę oderwaną od rzeczywistości i obwiniającą obce spiski za problemy gospodarcze kraju, czy też będzie raczej jak Putin.  Putin zawsze rozumiał, że kryzys gospodarczy może zagrozić jego rządom, więc mocno starał się go unikać - twierdzi Lars Christensen, strateg z firmy Markets and Money Advisory.

Jedną z kluczowych kwestii dla rynków jest również sprawa relacji turecko-amerykańskich. W zeszłym tygodniu USA nałożyły sankcje na tureckich ministrów spraw wewnętrznych i sprawiedliwości. To był odwet za więzienie amerykańskiego pastora Andrew Brunsona, podejrzewanego o szpiegostwo. Wygląda na to, że na obecnych sankcjach się nie skończy. „Właśnie autoryzowałem podwyżkę ceł na stal i aluminium dla Turcji. Jej waluta, lira turecka, traci gwałtownie w stosunku do naszego silnego dolara! Cło na aluminium będzie teraz wynosiło 25 proc. a na stal 50 proc. Nasze relacje z Turcją nie są teraz dobre!” – napisał na Twitterze amerykański prezydent Donald Trump.