Czy można jeszcze uratować Zachód?

W doskonałej książce „Siła nawyku" jej autor Charles Duhigg przywołuje słynny eksperyment przeprowadzony w latach 60. minionego wieku przez badaczy ze Stanford. Testowali oni siłę woli czterolatków.

Publikacja: 08.06.2020 05:00

Andrzej Halesiak ekonomista, członek TEP i Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego.

Andrzej Halesiak ekonomista, członek TEP i Rady Programowej Kongresu Obywatelskiego.

Foto: materiały prasowe

Każdemu z poddanych eksperymentowi dzieciaków zaoferowano słynne amerykańskie łakocie – marshmallow – z obietnicą, że jeśli wytrzymają i nie zjedzą go do powrotu opiekuna (za jakieś 10–15 minut), to będą miały do zjedzenia dwa łakocie. W eksperymencie tym 70 proc. dzieci wybrało oczywiście opcję „nie czekam". 30 proc. mogło cieszyć się podwójną porcją słodkości. Najważniejsze w tym doświadczeniu było jednak coś innego. Otóż okazało się, że te dzieci, które były w stanie powstrzymać się przez wymagane 10–15 minut, radziły sobie w późniejszym życiu znacznie lepiej. Uczyły się lepiej, odnosiły sukcesy zawodowe, osiągały wyższe dochody.

Eksperyment ten przypomniał mi się ostatnio w kontekście obecnego stanu globalnego społeczeństwa, szczególnie w krajach tak zwanego Zachodu. W moim odczuciu społeczeństwo to stanowi dziś takie zbiorowisko niecierpliwych dzieciaków. Dzieciaków, które łapczywie rzucają się na każde podsunięte pod nos łakocie i starają go jak najszybciej wepchnąć do buzi i przełknąć. Ta niecierpliwość i gwałtowność pożądania jest pochodną obawy, że za chwilę oferujący ciastko rozmyśli się i je zabierze. W obliczu takiego ryzyka perspektywa otrzymania za jakiś czas drugiego ciastka zupełnie nikogo nie interesuje. Choć czas wyczekiwania jest obiektywnie rzecz biorąc krótki, to w ujęciu relatywnym – na tle tempa zachodzących wokół zmian i zaskoczeń – wydaje się wiecznością. Tak wiele może się wydarzyć, że lepiej nie czekać, nie ryzykować, tylko uchwycić się – najlepiej zębami – tego co tu i teraz.

W ujęciu socjologicznym ten stan charakteryzujący obecne społeczeństwo Zachodu opisywany jest niekiedy jako „płynna" (Z. Bauman) lub „radykalna" (A. Giddens) nowoczesność. Stan, w którym coraz mniej wierzymy w porządek, normy, pozycje i role społeczne, a coraz bardziej w to, że światem rządzi chaos, że formalne i nieformalne elementy instytucjonalnego ładu przestają istnieć. W takiej sytuacji, z punktu widzenia jednostki, strategia koncentrowania się na maksymalizowaniu zdobyczy tu i teraz wydaje się jak najbardziej mieć sens. Równocześnie jednak jest ona dewastująca dla średniego i dłuższego horyzontu czasu. Dlaczego? Otwiera drogę dla populistów, którzy na krótką metę zawsze zaoferują najwięcej. W starciu z nimi zorientowane na przyszłość dobre pomysły i programy będą z reguły przegrywać. W efekcie, w stosunkowo krótkim czasie można oczekiwać narastania problemów, potęgowania się „kruchości" społeczeństw i gospodarek, ich wrażliwości na wszelkiego rodzaju szoki wewnętrzne czy zewnętrzne. To z kolei otwiera drogę do władzy ruchom i nurtom skrajnie radykalnym.

Czy można wyrwać się z tego zaklętego kręgu? Tak, ale tylko wówczas, gdy zaordynowana kuracja zaadresuje źródło problemu, a nie jedynie jego symptomy. Tym źródłem jest niedopasowanie rozwiązań instytucjonalnych składających się na systemy społeczno-polityczno-gospodarcze do wymogów współczesnego świata. W dużym uproszczeniu, sytuacja wygląda dziś tak, jakby do najnowszej wersji smartfona wciąż dostarczać instrukcję obsługi analogowego telefonu stacjonarnego sprzed 30 lat. Niby wszystko się zgadza, instrukcja jest, tyle że w zasadzie bezużyteczna, jedynie irytuje.

Świat szybkich i wszechstronnych zmian – technologicznych, klimatycznych, geostrategicznych, organizacyjnych, procesowych itd. – wymaga zupełnie nowych rozwiązań instytucjonalnych. W szczególności w zakresie funkcjonowania mechanizmów demokracji, relacji praca-kapitał-technologia, celów i roli rządów czy dogmatów stojących u podstaw funkcjonowania firm. Tylko nowe rozwiązania – ujęte np. w formę spisanej na nowo umowy społecznej – mogą przywrócić ludziom poczucie ładu i porządku, a tym samym ograniczyć lęk i wydłużyć ich horyzont myślenia i działania. Bez tego każde kolejne „pakiety ratunkowe" obejmujące olbrzymie fundusze wrzucane w gospodarkę, czy to lokalnie czy w ramach np. UE, będę kończyć się tak samo: łapczywym rzucaniem się na ciastko, krótkotrwałym podniesieniem poziomu cukru, a gdy ten już opadnie, brutalnym powrotem poczucia „braku jutra".

Na koniec warto zadać pytanie, czy widać oznaki konstruktywnych poszukiwań leku na społeczne problemy Zachodu. Tak, są pierwsze jaskółki. Nie w ramach tzw. głównego nurtu. Trzeba szukać raczej na tzw. peryferiach. Dobry przykład dają kraje inicjatywy pod nazwą Wellbeing Economy Governments. Należą do niej Szkocja, Islandia i Nowa Zelandia. Celem inicjatywy jest z jednej strony przedefiniowanie celów rozwoju (wyjście poza dogmat ułomnego ze swej natury miernika, jakim jest PKB, i oparcie się na szerszym pojęciu dobrobytu), a z drugiej poszukiwanie rozwiązań instytucjonalnych stanowiących nowy ład.

To swego rodzaju nowy globalny trend, że świeże, konstruktywne nurty myślenia wywodzą się dziś z krajów, które jeszcze niedawno trudno byłoby o to podejrzewać. Ale to nie przypadek. Nowa Zelandia może się poszczycić tym, że Uniwersytet w Auckland znajduje się na czele opracowanego przez World Economic Forum rankingu uczelni wyższych, które najlepiej przygotowują do mierzenia się z globalnymi wyzwaniami. Szkocja i Islandia z kolei, to przykłady krajów, które w obliczu wyzwań (odpowiednio brexit i kryzys finansowy) potrafiły dokonać głębokich przewartościowań i zmian.

Choć pozytywne symptomy są, wciąż nie ma gwarancji, że Zachód uda się uratować. Będzie to zależeć od tego, jak szybko zrozumienie potrzeby ustanowienia nowego ładu zacznie docierać do największych jego społeczeństw.

Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie