To decyzja oczekiwana przez spółkę w związku z kończącą się właśnie budową w pobliskiej elektrowni nowoczesnego bloku na to paliwo za 3,76 mln zł netto.

Resort klimatu zaznaczył, że PGE została zobowiązana m.in. do budowy ekranu przeciwfiltracyjnego, który pochłonie 17 mln zł. Ekran ma zapobiegać oddziaływaniu na poziom wód podziemnych na południe od kopalni. To kluczowa inwestycja z uwagi na to, że przeciwni wydłużeniu pracy odkrywki są mieszkańcy czeskich terenów przygranicznych. W lutym 2021 r. Czechy wniosły skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE przeciwko Polsce, zarzucając jej nieprzestrzeganie unijnego prawa w trakcie wcześniejszego postępowania – o wydanie decyzji przedłużającej koncesję na działalność kopalni Turów do 2026 r. – Budowa ekranu w pobliżu czeskiej miejscowości Uhelna jest wyjściem naprzeciw postulatom strony czeskiej wynikającym z obaw o lokalne ujęcie wodne. Inwestycja jest działaniem profilaktycznym, do którego Kopalnia Turów zobowiązała się z własnej inicjatywy – podkreśla Sławomir Wochna, dyrektor Kopalni Turów.

Szereg organizacji proekologicznych uznało decyzję resortu klimatu, umożliwiającą działanie kopalni do 2044 r., za skandaliczną. – Dziwi agresywna kampania przygotowana przez PGE, które z jednej strony broni Kompleksu Turów, a z drugiej chce się go pozbyć, oddając go w ręce Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, być może już w przyszłym roku. To oznacza, że za sztuczne przedłużanie życia kopalni i elektrowni zapłacą podatnicy, a PGE przedstawiające się jako obrońca polskiego bezpieczeństwa energetycznego to czysty absurd – dodał Paweł Czyżak, członek zarządu Fundacji Instrat.

Docelowo Kompleks Turów ma zostać przejęty razem z innymi aktywami węglowymi PGE przez Skarb Państwa. box