Według nieoficjalnych informacji Deutsche Bank i Commerzbank są blisko wstępnego porozumienia w sprawie fuzji, o której dyskutują oficjalnie od trzech tygodni, ale rozmowy w tej sprawie prowadzone były prawdopodobnie od miesięcy. Decyzja może zapaść jeszcze w kwietniu – donosi Bloomberg.
Niewiadomą kapitały
Za połączeniem dwóch największych banków nad Renem opowiada się niemiecki rząd (państwo ma 15 proc. akcji Commerzbanku), który chce powstania „narodowego czempiona", silnego banku, który w razie problemów na rynku finansowym mógłby finansować nastawione na eksport niemieckie firmy i który byłby w stanie odeprzeć konkurencję zagranicznych gigantów bankowych.
Z kolei przeciwko fuzji są związki zawodowe, które mają w Niemczech silną pozycję i już przeprowadziły strajki ostrzegawcze. Połączenie obu instytucji mogłoby skutkować redukcją 30 tys. etatów, co stanowi jedną piątą wszystkich etatów połączonych banków. Sceptyczni są też niektórzy analitycy wskazujący, że łączenie dwóch nisko rentownych dużych instytucji, mimo oczywistych synergii kosztów, nie wystarczy do istotnego podniesienia ich rentowności.
– Jeśli dojdzie do fuzji, przyszłość mBanku będzie zależała od luki kapitałowej, jaką trzeba będzie zasypać. A ta może sięgnąć nawet kilku mld euro – mówi Tomasz Noetzel, analityk Bloomberga Intelligence.
Zagraniczni analitycy szacowali zapotrzebowanie kapitałowe na 8–10 mld euro (wycena rynkowa tej dwójki to 15,2 mld euro i 9,2 mld euro), ze względu na duże koszty fuzji, możliwe odpisy portfela włoskich obligacji skarbowych będących w bilansie Commerzbanku i niepewność, czy zysk z okazyjnego nabycia tego mniejszego gracza (jest notowany tylko na 30 proc. wartości księgowej) przez Deutsche Bank mógłby zostać zaliczony do kapitałów.