- Stowarzyszenie Inwestorów Giełdowych nie ma wątpliwości, że winny afery GetBacku, bo tak ją już możemy nazwać, jest KNF lub podmioty przez nią nadzorowane. To KNF „stworzyła” GetBack poprzez licencję funduszu sekurytyzacyjnego i przez nią nadzorowało GetBack. W przypadku tylko podmiotu notowanego na GPW możliwości nadzoru są mniejsze. KNF robi to niezwykle mądrze, jak zawsze, więc ze strachem słucham propozycji, aby po takich wpadkach jak GetBack zwiększać uprawnienia KNF. Każdy podmiot taki jak GPW, banki, audytorzy, nadzoruje KNF – przekonuje Patrowicz.
Komisja finansów publicznych o GetBacku - relacja na żywo
Jego zdaniem na GPW i w KNF stworzyła się grupa osób pracująca od kilkunastu lat niezależna od przewodniczącego KNF i prezesa GPW. Zadaje pytanie na jakiej podstawie KNF zdecydował się na zawieszenia obrotu akcjami i obligacjami GetBacku. – Czy to nie schizofrenia nadzoru, który twierdzi, że nie analizuje prospektów pod kątem merytorycznym, a z drugiej strony zawiesza notowania spółki? Na rynkach dojrzałych – w USA i Europie Zachodniej – takie rzeczy się nie zdarzają. To kara, która dotyka nie spółkę, ale przede wszystkim jej akcjonariuszy – mówi znany inwestor giełdowy.
- Czemu GPW szybko zatwierdziła GetBackowi prospekty emisyjne, zaś niektórzy emitenci czekają na zatwierdzenie po kilka miesięcy. Czemu KNF nie dba, aby w GPW, w podmiocie nadzorowanym, o przejrzyste zasady dopuszczania spółek do obrotu? Czy KNF znane są takie zasady? Czy KNF widzi, że niektóre spółki są uprzywilejowane przez GPW i KDPW co do szybkości zatwierdzania wniosków? – pytał Patrowicz.
Zadał też pytanie czy KNF rozważą zmianę przepisów, aby karać nie spółkę, tak jak teraz, ale osób zarządzających, odpowiedzialnych za sytuację spółki. – To one powinny ponieść karę. Potrzebna jest zmiana na odpowiedzialność osób, a nie spółek, a więc pośrednio także jej obligatariuszy i akcjonariuszy. Prosimy o przejrzyste traktowanie rynku – zaapelował płocki inwestor.