Inwestorzy masowo uciekali w stronę gotówki, a amerykański dolar wzbił się na kolejne wieloletnie rekordy. Obecnie kurs EUR/USD porusza się w rejonie 1,026, czyli blisko 20-letnich minimów, a coraz częściej słychać spekulacje na temat możliwości dotarcia obu walut do parytetu 1:1.
Siła dolara przekłada się automatycznie na słabość pozostałych walut świata. Wyjątkiem pozostaje japoński jen, który co prawda na przestrzeni ostatnich miesięcy także był słabszy od amerykańskiej waluty, jednak w ostatnich dniach utrzymuje swoją wartość, a kurs USD/JPY stabilizuje się w rejonie 135–136. Jen, podobnie jak dolar, jest uznawany za jedną z bezpiecznych przystani – i to nawet mimo faktu, że gospodarka japońska znajduje się obecnie w wyjątkowo trudnej sytuacji, a tamtejszy bank centralny nawet nie rozważa istotnego zacieśniania polityki monetarnej.
Słabość pokazuje także brytyjski funt, co w tym przypadku jest podyktowane nie tylko sytuacją na świecie, lecz również sytuacją wewnętrzną w Wielkiej Brytanii. Przyszłość rządu Borisa Johnsona znów stoi bowiem pod znakiem zapytania po tym, jak ze względu na brak zaufania do stylu przywództwa Johnsona rezygnacje złożyli tamtejszy minister finansów oraz sekretarz zdrowia. W rezultacie polityczne perturbacje w Wielkiej Brytanii powracają jak bumerang, szkodząc funtowi.