Tym razem tematem przewodnim nie będzie gospodarka, a obsada kluczowych stanowisk w państwie - biorąc pod uwagę rzeczywistość w Chinach, jedno z drugim ma wiele wspólnego. Mówi się, że może być to jedno z najważniejszych wydarzeń tej dekady. Zwłaszcza, że do obsadzenia są kluczowe stanowiska.
Co się liczy? Zjazd będzie przede wszystkim testem pozycji obecnego prezydenta Xi Jinpinga, który jednocześnie pełni kluczową funkcję w partii, a także jej organach, zwłaszcza Stałego Komitetu w skład którego wchodzi 7 osób – bardzo ważnych osób. To z tego grona są wybierani później ci, którzy mają faktyczną władzę – tak stało się w 2007 r., kiedy to do Komitetu dołączył Xi Jinping. Jakie są kryteria naboru do tego organu? Nieformalne, gdyż Chiny nie są przecież demokratycznym państwem. Istnieją jednak pewne niepisane reguły. Pierwsza zakłada, że po przekroczeniu 68 lat, dana osoba trafia na polityczną emeryturę – to sprawiłoby, że pojawiłoby się aż 5 wakatów w 7 osobowym składzie. Dwójka, która by została to Xi Jinping i Li Keqiang, czyli obecny prezydent i premier. Druga reguła oparta jest o tzw. hierarchiczność – członkowie Stałego Komitetu są wybierani z tzw. Politbiura, które liczy 25 członków. Z kolei trzecia mówi o tym, że wybór ten oparty jest też o kryterium wieku – z Politbiura do Stałego Komitetu trafiają najstarsi. Kluczowe wybory nie ominą też Biura Politycznego, gdzie 11 (w tym pięciu ze Stałego Komitetu) z 25 członków powinno odejść na emeryturę.
Jakie są możliwe scenariusze? Jeżeli Xi Jinping będzie chciał utrzymać swoją silną pozycję, w tym mandat do kontynuacji rozpoczętych w ostatnich latach zmian społecznych i gospodarczych, to musi zapewnić sobie „stosowne" poparcie w Partii, gdzie jak wszędzie ma miejsce walka różnych frakcji, w tym też znaczenie mają tzw. twardogłowi. Obsada aż 5 miejsc w Stałym Komitecie „swoimi ludźmi" może nie być łatwą sprawą, stąd też nie można wykluczyć wariantu w którym to ciało zostanie zreformowane, podobnie jak w 2012 poprzez ograniczenie liczby członków. Przy pięciu, do obsadzenia będą już tylko trzy miejsca, z czego dwa miejsca mogą przypaść przyszłym sukcesorom Jinpinga, oraz Keqianga, którzy w 2022 r. powinni przejść na polityczną emeryturę. Czy będą to ludzie wskazani przez Jinpinga, czy też to Partia namaści jego rywali?
Co ma znaczenie dla rynków? Xi Jinping w ostatnich latach udowodnił, że dla celów utrzymania „stabilności gospodarczej", czyli też swoich wpływów politycznych, potrafi wstrzymywać reformy powracając do tzw. ręcznego sterowania, które przede wszystkim wiązało się z potężną stymulacją w postaci działań banku centralnego, czy też cichego przyzwolenia na kumulację nadmiernego zadłużenia. Widoczny był też powolny proces prywatyzacji. Warto, tym samym zadać sobie pytanie, co tak naprawdę jest pod przysłowiowym chińskim dywanem (ile rzeczy zostało pod niego zamiecionych). Na zewnątrz dane makro wyglądają nieźle, ale nie od dzisiaj ekonomiści są nastawieni do nich sceptycznie. Problem jednak w tym, że dla rynków lepszym rozwiązaniem może być dalsza centralizacja władzy wokół Xi Jinpinga i jego ludzi, niż ryzyko politycznych przepychanek z tzw. „twardogłowymi".
Konstytucja Xi-Jinpinga? Jeżeli uda mu się wzmocnić władzę, to niewykluczone, że do tzw. Konstytucji Partii wpisana zostanie tzw. doktryna polityczno-ekonomiczna, która może wyznaczyć kierunki rozwoju Chin na najbliższe dekady. Jednym z jej kluczowych elementów jest zainicjowana już polityka OBOR (One Belt, One Road) zakładająca budowę kluczowych korytarzy handlowych do Azji, Europy i Afryki i pogłębianie współpracy gospodarczej w tym obszarze. W tym mieści się też dyplomatyczna dewiza unikania niepotrzebnych konfliktów, chociaż przy założeniu skutecznej obrony chińskich interesów. Można, zatem postawić pytanie, czy po zakończonym Kongresie nie zobaczymy chociażby przyspieszenia w kwestii rozwiązania tematu Korei Północnej?