Opinia:
Wynik wczorajszego głosowania w Senacie to ogromny sukces Republikanów i samego prezydenta Trumpa. Na ryzyka związane z tym faktem zwracaliśmy uwagę już wcześniej, obawiając się, że prezydentowi skłóconemu z częścią Republikanów może nie udać się znaleźć stosownej większości w Senacie, gdzie akurat Partia Republikańska nie ma komfortowej sytuacji (52 głosy na 100). Zwyciężył jednak interes polityczny – fiasko głosowania w kontekście zaplanowanych na listopad 2018 r. częściowych wyborów do Kongresu, mogłoby pogrzebać obecną, naprawdę niezłą pozycję Republikanów w Kongresie. Jednocześnie wraz z ustawą budżetową udało się przyjąć rezolucję pozwalającą zwiększyć w ciągu najbliższej dekady deficyt budżetowy o ponad 1,5 bln USD z tytułu przygotowywanej reformy podatkowej. To sprawia, że Trump nie musi teraz aż tak zabiegać o poparcie Demokratów dla tej kwestii, aby zapewnić minimum 60 głosów w Senacie, koniecznych w sytuacji, kiedy dana ustawa może zwiększyć deficyt federalny. I tu jest największy sukces wczorajszego głosowania. Gdyż spadło ryzyko, że ustawa zostanie rozwodniona podczas dalszych prac, no chyba, że pojawią się jakieś nieporozumienia we własnym obozie – czego do końca nie można wykluczyć, biorąc pod uwagę przepychanki wokół Obamacare, które ostatecznie uniemożliwiły zniesienie tego kosztownego projektu poprzedniego szefa Białego Domu. Niemniej – jeżeli ma zwyciężyć wspomniany już interes polityczny, to na ewentualny „polityczny szum" związany z procesem legislacyjnym w Kongresie nie powinniśmy zwracać większej uwagi. Przyjmijmy założenie, że ustawa podatkowa ruszy z 1 stycznia 2018 r. Czy oczekiwania z tym związane będą stanowić dobry pretekst do powrotu oczekiwań związanych z „Trumpflacją" i jej przełożeniem na rynki, chociażby poprzez mocniejszego dolara? Tak czy inaczej – dobry sentyment zdaje się powracać. Wczoraj amerykańska waluta była słabsza – rynek obawiał się wyniku wspomnianego głosowania w Senacie, krążyły też spekulacje, że Trump ostatecznie postawi na „ostrożnego" Powella w wyścigu do fotela szefa FED (raport Politico). Wcześniejsze plotki mówiły, że ostateczna decyzja może zapaść jeszcze przed 3 listopada. Po informacjach z Senatu dolar zdołał jednak odrobić część strat, chociaż nie wszystkie. Układ techniczny koszyka dolara FUSD w ujęciu tygodniowym wygląda jednak nieźle. Jeżeli uda się zamknąć ten okres powyżej poziomu 93,14 pkt., to przyszły tydzień może przynieść próbę testowania oporu sprzed dwóch tygodni przy 94,10 pkt. Układy wskaźników przemawiają za kontynuacją korekty wzrostowej. W kalendarzu dla USA nie ma dzisiaj istotnych publikacji – jedynie o godz. 16:00 mamy dane nt. dynamiki sprzedaży domów na rynku wtórnym. Większą uwagę może przyciągnąć zaplanowana z piątku na sobotę polskiego czasu, kolacja z udziałem Janet Yellen w National Economists Club, chociaż teraz to raczej słowa Powella mogą być bardziej „słuchane" przez rynki. Przyszły tydzień będzie równie spokojny – większą uwagę przyciągnie dopiero piątkowa publikacja wstępnych danych nt. PKB za III kwartał.
Wykres tygodniowy FUSD
Spekulacje na temat politycznej przyszłości Katalonii i związanych z tym implikacji gospodarczych dla całej Hiszpanii, nie wywierają większego wpływu na euro. Zignorowanie wczorajszych informacji, jakoby już w najbliższą sobotę Madryt miał uruchomić „karną procedurę" wobec Barcelony odbierającą jej autonomię, to sygnał, że rynek spycha ten temat na dalszy plan, traktując ten problem w kategoriach regionalnych. Większe znaczenie będą mieć teraz spekulacje związane z przyszłotygodniowym posiedzeniem EBC (26.10), a zwłaszcza reakcją rynków na decyzje, jakie zostaną tam podjęte. O ile zostanie ograniczony program QE (20 czy 30 mld EUR miesięcznie od 1 stycznia 2018 r.), oraz czy podana zostanie końcowa data dla programu. Ta druga kwestia jest o wiele bardziej istotna, gdyż niemało jest opinii sugerujących, że ten fakt może zadecydować o tym, że ogólny przekaz będzie „jastrzębi" dla euro. Dlatego też, jeżeli zobaczymy wydłużenie programu o dziewięć, a nie sześć miesięcy, lub EBC zdecyduje się na rewolucyjne rozwiązanie „open-ended" uzależniając koniec QE od bieżącej sytuacji, to może mieć to negatywny wpływ dla euro.