Niemniej jednak nowy termin jest znacznie bardziej elastyczny i w teorii daje możliwość wyjścia z UE w każdym czasie aż do 31 października.
Możemy być pewni, że przez kolejne kilka miesięcy będziemy żyli szeregiem doniesień z brytyjskiego parlamentu, który do tej pory nie był zdolny zaaprobować jakiegokolwiek porozumienia z Unią Europejską. W teorii, przyznane wczoraj przedłużenie terminu Brexitu jest jak najbardziej elastyczne, stąd Wielka Brytania mogłaby opuścić UE jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. W praktyce jednak trwający w brytyjskiej polityce impas nie wydaje się możliwy do zakończenia przed terminem majowych wyborów. Zatem, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wzięcie przez Wielką Brytanię udziału w owych wyborach. Jeśli jednak Londyn sprzeciwi się temu, wówczas z dniem 1 czerwca opuści wspólnotę bez żadnego porozumienia (bardzo mało prawdopodobny scenariusz). Po wczorajszym szczycie widać jeszcze dobitniej jak bardzo UE nie chcę tzw. twardego Brexitu. Dowodem na to jest przyznanie przedłużenia po tym, jak May zapewniła o trwających rozmowach z Partią Pracy, które do tej pory niewiele wniosły. W czwartek aż do 23 kwietnia w brytyjskim parlamencie zaczyna się przerwa świąteczna, niemniej jednak międzypartyjne negocjacje mają być kontynuowane. Podsumowując, na przestrzeni kolejnych tygodni czeka nas wiele niepewności, która może mieć realny wpływ na notowania funta, który nie zyskał wiele w następstwie nocnego komunikatu. Moim zdaniem wynika to z faktu, że w Londynie wciąż brak jakiegokolwiek pomysłu na przekonanie większości parlamentarzystów do poparcia porozumienia May, a to oznacza tylko odroczenie wciąż realnej możliwości opuszczenia UE bez porozumienia. Z ekonomicznego punktu widzenia można oczekiwać, że przedłużający się impas będzie również ciążył na brytyjskim wzroście gospodarczym, głównie przez kanał inwestycyjny.
Poza wątkiem Brexitu wczoraj opublikowany został protokół z marcowego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Konkluzją tejże publikacji jest to, że Fed gotów jest zarówno podnieść stopy jak i obniżyć je w zależności od tego, jak ewoluowała będzie gospodarka. W mojej opinii obecnie poprzeczka do dalszych podwyżek jest zawieszona jednak bardzo wysoko i nie wydaje się, że Fed będzie zdołał podnieść stopy w tym roku, nawet w przypadku pewnej poprawy gospodarczej w drugiej połowie roku. Jeśli tak się stanie, wówczas jakiekolwiek podwyżki w przyszłym roku wydają się również mało realne, a znacznie bardziej prawdopodobne będą pierwsze cięcia kosztu pieniądza.
Ostatnim punktem godnym analizy jest wynik posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego. Niespodzianki większej nie było, wszystkie ustawienia polityki pieniężnej zostały utrzymane. Podczas konferencji prasowej jedną z istotniejszych kwestii był tzw. tiering system. W praktyce miałby on pomóc europejskim bankom, które zmagają się z problemem ujemnych stóp procentowych. W ramach tego systemu część bankowych rezerw zostałaby wyłączona z ujemnych stóp. Warto dodać, że takie rozwiązanie funkcjonuje już w Japoniii czy Szwajcarii. Zdaniem Mario Draghiego implementacja takiego systemu wymaga jednak dalszej, pogłębionej analizy. Ponadto, zdaniem prezesa EBC ostatni spadek rynkowych oczekiwań inflacyjnych wynikać ma głównie z ujemnej premii za ryzyko. Mając na uwadze ostatnie odbicie chińskich indeksów PMI i zakładając, że nie będzie to jedynie jednorazowy "wyskok" można oczekiwać, że rynkowe oczekiwania w strefie euro ulegną poprawie, co powinno wspierać stopy na dłuższym końcu krzywej dochodowości, a przez to pozytywnie oddziaływać na notowania euro. Choć EBC wciąż uważa, że wszystkie opcje pozostają "na stole" (włącznie z kolejną rundą luzowania ilościowego), to nie wydaje się, by na przestrzeni kolejnych miesięcy nastąpiła taka potrzeba. Pamiętajmy również, że począwszy od września EBC uruchomi dodatkowe finansowanie dla banków (TLTRO), a szczegóły tego programu (skala oraz koszt dla pożyczkobiorców) zostaną najpewniej opublikowane w czerwcu.
Podczas czwartkowej sesji poznamy dane odnośnie do inflacji PPI, a także tygodniową zmianę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych z USA. Z kraju nie poznamy żadnych nowych danych. O godzinie 9:10 za dolara należało zapłacić 3,7922 złotego, za euro 4,2796 złotego, za franka 3,7845 złotego i za funta 4,9657 złotego.