Prezydent USA podjął decyzję o odłożeniu w czasie (na pół roku) nałożenia ceł na import europejskich aut i części. Niemniej jednak co Trump daje, Trump odbiera, a pozytywny efekt widoczny na rynku został dość szybko pożegnany po ogłoszeniu przez niego stanu wyjątkowego w celu ochrony amerykańskich technologii. Ponadto, amerykański Departament Handlu zdecydował się zwiększyć kontrolę nad chińskim potentatem Huawei, co w praktyce może znacznie utrudnić prowadzenie biznesu z amerykańskimi przedsiębiorstwami. Choć oficjalnie wątek ten nie jest związany z prowadzoną wojną handlową z Pekinem, z pewnością obydwie kwestie nie są całkiem niezależne. O ile z europejskiego punktu widzenia odroczenie implementacji potencjalnych ceł na auta i części jest bez wątpienia pozytywną wiadomością, o tyle dalsze zwiększanie napięć z Chinami nie będzie pozytywnie oddziaływać na poprawę nastrojów w światowej gospodarce.
Tymczasem dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych uległy pogorszeniu w kwietniu. In minus zaskoczyła zarówno sprzedaż detaliczna jak i produkcja przemysłowa. W tej pierwszej istotnie ciążyła sprzedaż aut, zaś sprzedaż w tak zwanej grupie kontrolnej pozostała nie niezmienionym poziomie w ujęciu miesięcznym. Warto dodać, że był to drugi spadek sprzedaży w ujęciu miesięcznym w tym roku. Dane te nie napawają optymizmem jeśli chodzi o poprawę konsumpcji prywatnej w drugim kwartale (dodatkowo z tyłu głowy należy mieć widmo ceł na znaczną część produktów konsumpcyjnych). Przypomnijmy, że choć dynamika PKB w pierwszym kwartale okazała się nadspodziewanie wysoka, to struktura tego wzrostu w dużej mierze rozczarowała (napędzany głównie przez zapasy i eksport netto). Z drugiej strony należy być świadomym, że sprzedaż detaliczna odpowiada jedynie za niespełna połowę całkowitych wydatków Amerykanów. Z kolei w przypadku produkcji przemysłowej otrzymaliśmy spadek w ujęciu miesięcznym o 0,5 proc., co było najsłabszym wynikiem od maja. O ile spadek ten wydaje się spójny z regionalnymi indeksami Fed za kwiecień, to już w maju tenże indeks z Nowego Jorku pokazał istotne odbicie. Sugeruje to, że jeszcze przed zaostrzeniem sporu między USA a Chinami produkcja miała szansę odbić, co obecnie nie jest już takie pewne.
Z polskiej gospodarki w środę otrzymaliśmy wstępny odczyt dynamiki PKB za pierwszy kwartał, która wyniosła 4,6 proc. w ujęciu rocznym. Dane te okazały się nieco wyższe od oczekiwań i zgodne z naszymi prognozami sugerując, że dynamika w całym roku może ustabilizować się w rejonie 4,5 proc. Pozytywne zaskoczenia widoczne były również w innych gospodarkach regionu, co dobrze wróży jeśli chodzi o polski eksport w najbliższym czasie. Strukturę wzrostu GUS opublikuje 31 maja. Drugą publikacją był odczyt inflacji za kwiecień, gdzie potwierdzono wzrost na poziomie 2,2 proc. w porównaniu do analogicznego okresu sprzed roku. Dane te potwierdziły, że istotną składową wzrostu inflacji był komponent bazowy, gdzie mocno wyróżniały się przede wszystkim ceny usług (usługi transportowe wzrosły aż o 27,2 proc., usługi finansowe o 3,6 proc.) rosnące o 1,6 proc. w ujęciu miesięcznym. Wyższa dynamika cen była również efektem podwyższonych cen żywności, gdzie naturalnie najmocniej rosły ceny wieprzowiny (9,9 proc.) w odpowiedzi na wybuch wirusa ASF w Azji i zwiększonego przez to importu. Wczoraj miało miejsce również posiedzenie RPP, gdzie stopy pozostały bez zmian. Podczas konferencji prasowej zwrócono uwagę na wyraźniej rosnące ceny usług jako potencjalny aspekt godny monitorowania w kolejnych miesiącach. Niemniej jednak główny przekaz Rady pozostał niezmieniony i nie sygnalizuje to rychłej zmiany w stopach procentowych.
W czwartek w kalendarzu znajdziemy między innymi dane NBP o inflacji bazowej oraz publikacje z amerykańskiego rynku nieruchomości. W godzinach przedpołudniowych poznamy dane na temat bilansu handlowego ze strefy euro. O godzinie 8:55 za dolara należało zapłacić 3,8377 złotego, za euro 4,2974 złotego, za funta 4,9234 złotego i za franka 3,8028 złotego.
Arkadiusz Balcerowski