Obniżka stóp procentowych o 25 punktów bazowych jest już całkowicie wyceniona, stąd ruch sam w sobie nie powinien istotnie wpływać na zachowanie aktywów. Kluczowy będzie komunikat, który w obliczu braku nowych projekcji makroekonomicznych jeszcze bardziej zyskuje na istotności. Tymczasem opublikowane w nocy indeksy PMI z Chin nie pokazały żadnego przełomu. Z kraju poznamy wstępny odczyt inflacji za lipiec.
Dzisiejszy werdykt Fed będzie dość specyficzny, gdyż po raz pierwszy od bardzo dawna zmiana stóp procentowych - konsensusem jest obniżka o 25 punktów bazowych - nie będzie okraszona nowym zestawem projekcji makroekonomicznych. Z tego powodu uwaga uczestników rynku skupi się na komunikacie oraz po części na konferencji prasowej prezesa Powella. Obecnie, oczekiwania rynkowe są na tyle wysokie, że Rezerwie Federalnej może być trudno je przebić, a przez to uzyskać pożądany efekt w postaci deprecjacji dolara. Mimo to taki scenariusz jest wciąż realny, a czynnikiem decydującym będzie to, czy Fed skupi się bardziej na pozytywnych czy negatywnych informacjach płynących z gospodarki. Bardzo dobrym przykładem może być tutaj wstępny odczyt PKB za drugi kwartał, który wskazał na bardzo silną konsumpcję (głównie prywatną, choć spożycie publiczne także było istotnym czynnikiem dodającym do dynamiki wzrostu gospodarczego), niemniej jednak słabość pokazała się po stronie inwestycji. Podtrzymanie gołębiej retoryki przez Fed wiązałoby się z uwypukleniem słabości właśnie w inwestycjach, przy czym mocna konsumpcja mogłaby zostać potraktowana w bardziej stonowany sposób. Mając na uwadze obecne oczekiwania rynku jasnym jest, że Fed nie może pozwolić sobie na jastrzębią obniżkę (tj. cięcie stóp procentowych okraszone jasnym komunikatem, iż w najbliższym czasie nie należy oczekiwać takowych ruchów), gdyż takie zachowanie wiązałoby się prawdopodobnie ze znaczącą aprecjacją dolara. Taki ruch mógłby zostać amplifikowany przez ostatnie zapowiedzi Europejskiego Banku Centralnego, które wyraźnie wskazały na istotne poluzowanie polityki pieniężnej na wrześniowym posiedzeniu (zapewne włącznie z redukcją stopy depozytowej). Zatem ryzyka dla dolara są skierowane bardziej ku jego umocnieniu, choć w dłuższym terminie taki kierunek jest raczej mało prawdopodobny biorąc pod uwagę, iż amerykańska waluta jest już "ambitnie wyceniona", zaś Donald Trump może nie chcieć dalszej aprecjacji.
Poza decyzją Fed warto wspomnieć o dzisiejszych danych PMI z Chin za lipiec. Indeks dla przemysłu pokazał minimalne odbicie, niemniej wciąż pozostaliśmy poniżej bariery 50 punktów. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku usług. Jeśli chodzi o szczegóły indeksu przemysłowego to odbicie miało wiele źródeł. Poprawie uległa produkcja, nowe zamówienia eksportowe czy zatrudnienie. Z drugiej strony obniżyły się zapasy wyrobów gotowych co może oznaczać, iż producenci stają się bardziej ostrożni w planowaniu procesów produkcyjnych. W rezultacie komponent zaległości produkcyjnych pozostał poniżej poziomu 45 punktów. Dane te nie wskazują na przełom jeśli chodzi o chiński przemysł, a ostatnie komentarze Donalda Trumpa, iż Chiny nie wyrażają chęci do zwiększenia zakupów produktów rolnych z USA, nie wróżą najlepiej jeśli chodzi o rozmowy obydwu strony jakie odbywają się w Pekinie w tym tygodniu.
W godzinach przedpołudniowych GUS opublikuje wstępny odczyt inflacji za lipiec, zaś Eurostat poda wstępne dane na temat wzrostu gospodarczego w strefie euro w drugim kwartale. Podczas sesji amerykańskiej poznamy raport ADP o zmianie zatrudnienia w USA. Decyzja Fed opublikowana zostanie o godzinie 20:00, pół godziny później rozpocznie się konferencja prezesa Powella. Krótko po godzinie 9:00 za dolara płacono 3,8514 złotego, za euro 4,2966 złotego, za funta 4,6842 złotego i za franka 3,8897 złotego.
Arkadiusz Balcerowski