Nowa prezes Orange Polska: Mamy wytyczoną ścieżkę i jesteśmy w połowie realizacji strategii

To nie jest łatwa droga – mówi o strategicznym planie „.Grow” Liudmila Climoc, nowa prezes Orange Polska. Nie wyklucza dostosowywania się do nowych okoliczności, ale podtrzymuje, że tegoroczna dywidenda to bazowa wartość na przyszłość.

Publikacja: 09.10.2023 21:00

Liudmila Climoc, nowa prezes Orange Polska

Liudmila Climoc, nowa prezes Orange Polska

Foto: fot. mat. prasowe

Wiem, że de facto zamieniła się pani z Julienem Ducarroz, b. prezesem Orange Polska, na stanowiska, ale jak to się stało, że dostała pani propozycję pokierowania Orange Polska i dlaczego przyjęła propozycję?

Dostałam propozycję i przyjęłam ją, ponieważ to była dla mnie bardzo ciekawa oferta. Grupa od zawsze stara się wykorzystywać doświadczenie menedżerów i menedżerek, zdobywane w różnych częściach świata i na różnych rynkach. Mamy wiele przykładów. Mariusz Gatza (b. wiceprezes Orange Polska) szefował Orange Mołdawia, a teraz jest w Słowacji. Ja spędziłam siedem lat w Rumunii. Jean-François Fallacher również „podróżował” po różnych krajach: Rumunia, Polska, Hiszpania i teraz Francja. To ruch wspierający zróżnicowanie kulturowe, mobilność.

Jakie są pani cele jako szefowej Orange Polska?

Moim pierwszym zadaniem w krótkim terminie jest dobrze zrozumieć i poznać polski rynek. W dłuższym – dokończyć realizację obecnej strategii. Nie pojawiłam się w chwili, kiedy spółka robi istotny zwrot. Mamy wytyczoną ścieżkę i jesteśmy w połowie realizacji strategii .Grow. Wiadomo, że w jej trakcie trzeba dostosowywać się do nowych okoliczności. To normalna rzecz. Przechodziliśmy przecież przez pandemię, trwa wojna w Ukrainie, mamy inflację i silną konkurencję. Zrobię wszystko, by wykorzystać w Polsce moje doświadczenie.

Czyli nie odwoła pani przyszłorocznej dywidendy?

Na temat dywidendy jak zwykle będziemy się wypowiadać przy okazji podsumowywania wyników rocznych. Natomiast nasza polityka dywidendowa jest klarowna. Poziom dywidendy, który został wypłacony w tym roku stanowi bazową wartość na przyszłość. Mogę zapewnić, że pracujemy, żeby wypracowywać jak największą wartość dla akcjonariuszy.

Jakie są pierwsze pani obserwacje i czy cele wyznaczone w strategii są do utrzymania?

Widzę solidne wyniki solidnej firmy, dużo inwestującej – od 2015 r. to ok. 16 mld zł oraz zaangażowanych i odpowiedzialnych ludzi, skoncentrowanych, by zrealizować nasze cele. To nie jest łatwa droga. Będziemy dalej koncentrować się na kluczowych usługach: łączności mobilnej i szybkim internecie. Dziś w zasięgu Orange Światłowodu jest 7,5 mln gospodarstw domowych. Wkrótce będziemy mieć 5G na docelowych częstotliwościach. Łączność jest podstawową potrzebą i na niej zasadza się nasz biznes. Oferujemy dostęp do nowoczesnej infrastruktury telekomunikacyjnej, ta zaś potrzebuje ciągłych inwestycji, a inwestycje wymagają zwrotu.

Dziś operatorzy w Europie ponownie wystosowali apel ws. tzw. fair share, czyli udziału takich big techów, jak Netflix czy Google, w kosztach infrastruktury. Czy pani zdaniem tzw. fair share wydarzy się?

Europa musi znaleźć swoją drogę. Na początku cały świat miał równe szanse rozwoju: Azja, Stany Zjednoczone, Europa. Dziś widzimy, gdzie się znaleźliśmy. Różnica jest diametralna i uzyskanie zwrotu z biznesu w Europie jest bardzo trudne. Sytuacja jest specyficzna dla naszego kontynentu, ponieważ takich wyzwań jak my w Europie nie ma w innych częściach globu. Wiemy, że inwestycje i wysiłek ze strony sektora telekomunikacyjnego będzie coraz większy, a jednak jako region tracimy przewagę konkurencyjną. Z punktu widzenia konsumenta, gdy widzę jakość i wartość usług, które oferujemy w Polsce czy w Rumunii, to pod względem cen najbardziej atrakcyjna oferta w Europie. Dlatego pytanie brzmi, czy tak może być i w przyszłości, i co można zrobić, żeby z jednej strony utrzymać atrakcyjność cenową tych usług, a z drugiej zapewnić odpowiednią stopę zwrotu, by można było w te usługi inwestować i stale podnosić ich jakość. A coś zrobić trzeba. Nasza branża – a właściwie cały ekosystem cyfrowy – wymaga racjonalizacji regulacji, w taki sposób, żeby z jednej strony kreować otoczenie zachęcające do inwestowania, ale równolegle niwelować asymetrię obciążeń regulacyjnych pomiędzy graczami na tym rynku i zbalansować nierówność siły negocjacyjnej poszczególnych kategorii uczestników rynku. Ekosystem, w jakim działamy, wymaga też uproszczenia. W Europie działa ok. 150 operatorów. Sektor dzieli się na wiele segmentów. Logika podpowiada, że będziemy widzieli kolejne ruchy konsolidacyjne na rynkach wewnętrznych Europy. Widzieliśmy to zarówno w Rumunii, jak i w Polsce.

A jeśli nic się nie zmieni, to jaki rozwój branży i wyniki telekomów by pani prognozowała?

Chodzi o to, czy rozwój branży będzie tylko organiczny, bo wtedy będziemy mieć dużo bardziej ograniczone możliwości, by inwestować w innowacyjne rozwiązania. Zdolność do innowacji, badania i rozwój ucierpią. Moim zdaniem będzie to główna konsekwencja zaniechania zmian.

Julien Ducarroz mówił, że jednym z trudniejszych zadań, jakie miała pani, była zmiana dostawcy infrastruktury, gdy zakazano kupowania sprzętu Huawei. Można przygotować się na taką zmianę?

Zarówno w Rumunii, jak i w Polsce odpowiedzią na to pytanie jest dywersyfikacja dostawców. Pobudzanie ich do konkurowania, tak aby uzyskać jak najwyższą efektywność finansową i najlepsze działanie sieci od strony technologicznej. W Rumunii współpracowaliśmy z Nokią, Huawei, Ericssonem, ZTE. Byliśmy bardzo zdywersyfikowani.

Dostawcy odpowiadali za różne części kraju czy sieci?

Było i tak, i tak. W rdzeniowej części infrastruktury mobilnej mieliśmy rozwiązania Ericssona, Nokii i ZTE. Natomiast w części radiowej mieliśmy sprzęt Ericssona i Huawei. Każda znacząca zmiana dostawcy głównych elementów infrastruktury jest zawsze wyzwaniem dla operatora telekomunikacyjnego – z punktu widzenia zarządzania tą zmianą, zapewnienia ciągłości i jakości usług, a także pod względem finansowym oraz wysiłku inwestycyjnego. Oczywiście, działając w Rumunii, Orange postępuje zgodnie z obowiązującym prawem regulującym sektor telekomunikacyjny tak, by spełniać wszystkie wymogi.

Ważnym elementem jest koszt zmiany dostawcy. Jaki on był dla Orange Rumunia?

Koszty i wysiłek inwestycyjny – oprócz innych ważnych czynników – przekładają się na tempo rozwoju. Każdy operator postawiony przed faktem, że musi zmienić dostawcę, ponownie rozważy swoje możliwości inwestycyjne, w zależności także od tego, czy może liczyć na wsparcie w takiej sytuacji. Orange Rumunia był pierwszym telekomem w naszej grupie, który uruchomił sieć 5G. Stało się to w 2019 r. Wykorzystaliśmy już dostępne wówczas pasmo C, a później podczas aukcji w 2022 r. zapewniliśmy sobie częstotliwości długofalowo.

Dziś 5G w Rumunii jest dostępne w 40 miastach, docierając do około 20 proc. populacji, oferując mobilny internet o prędkości do 1,5 Gb/s, czyli podobnej do superszybkiego światłowodu. Jednocześnie rośnie zapotrzebowanie na szybki szerokopasmowy internet, a wraz z nim na zasięg i pojemność sieci. To, jak szybko korzyści wynikające z 5G trafią do szerszego grona odbiorców, będzie zależało od otoczenia inwestycyjnego i tego, jak sobie operatorzy poradzą z inwestycjami.

Co jest bezpośrednim powodem tak niskiego zasięgu? Brak inwestycji w nadajniki czy aparatów z 5G?

Rumunia jest na dość zaawansowanym poziomie wśród państw UE, jeśli chodzi o mobilną łączność m.in. dzięki dobremu 4G, które odpowiada na potrzeby większości użytkowników. 5G jest odpowiedzią na rosnący popyt i na tym etapie jest wdrażane głównie w większych miastach. Dostępność odpowiednich urządzeń również jest ważnym czynnikiem i ona się zwiększa: obecnie smartfony 5G stanowią większość sprzedaży.

Czy w Rumunii 5G jest dużo droższe od 4G?

5G jest postrzegane jako element sieci mobilnej jedna z technologii, która ma zapewnić klientom najlepszą łączność. Jest dostępne we wszystkich planach taryfowych.

Czy rząd Rumunii zaoferował rekompensatę kosztów wynikających ze zmiany dostawcy?

Nie, ale to ważna kwestia, którą sektor podnosi na wielu rynkach europejskich, bo oddziałuje na rozwój sieci 5G.

W Polsce toczy się aukcja 5G. Czy według pani przyspieszy ona rozwój usług w tej technologii w Polsce?

Zdecydowanie tak. Czekamy na częstotliwości z tego pasma, dzięki którym zwiększą się możliwości rynku, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na wysokiej jakości mobilny internet. Musimy obsłużyć stale rosnący ruch w sieci. Jednak największy efekt transformacyjny ze strony 5G będzie związany z nową generacją sieci rdzeniowej, z niskimi opóźnieniami, porównywalnymi do tych występujących w stacjonarnych sieciach światłowodowych, z możliwością podłączenia o wiele większej liczby urządzeń, a także wydzielaniem części sieci (tzw. slicing), co przyspieszy wdrażanie mobilnych sieci prywatnych.

Prywatne sieci 5G będą z pewnością elementem przemysłu przyszłości. Dlatego dziś ważne jest inwestowanie w innowacyjne partnerstwa, łączenie sił z dużymi firmami, miastami, instytucjami publicznymi, start-upami, uczelniami, by eksperymentować, testować różne możliwości wykorzystania 5G. W tej dziedzinie zbieramy coraz więcej unikatowego na polskim rynku doświadczenia, które mamy nadzieję, zaprocentuje w kolejnych tego typu wdrożeniach.

Ceny za 5G wzrosną po aukcji w Polsce?

Polska, podobnie jak Rumunia, to rynki, gdzie ceny usług telekomunikacyjnych są najbardziej przystępne. Ważna jest wysokiej jakości łączność, większy zasięg i pojemność sieci stacjonarnej i mobilnej, które oddajemy do dyspozycji użytkownikom, oraz wartość, jaką to przynosi klientom. Pod tym względem Polska dobrze sobie radzi.

Czyli jest miejsce na podwyżki?

Musimy szukać balansu między polityką cenową, presją inflacyjną i inwestycjami umożliwiającymi rozwój firmy oraz polskiej gospodarki cyfrowej.

Jaką pierwszą decyzję jako szefowa Orange Polska podjęła pani?

Na razie żadnej rewolucyjnej decyzji nie podjęłam, bo dziś trzeba się skupić na realizacji strategii i osiąganiu jej celów. Słucham ludzi i poznaję firmę. Żeby mądrze decydować, trzeba najpierw dobrze zrozumieć. Na decyzje, którymi warto będzie się podzielić, przyjdzie jeszcze pora.

CV

Liudmila Climoc

Liudmila Climoc (ur. 1975) z wykształcenia inżynier, z pochodzenia Mołdawianka, jest prezeską Orange Polska od 1 września 2023 r. Objęła stery w notowanej w Warszawie spółce, kiedy kontrolująca firmę grupa Orange dokonała wymiany stanowisk między telekomami w Polsce i Rumunii. Menedżerka kierowała Orange Rumunia od 2016 r. Telekom ten pod jej kierunkiem jako pierwszy w grupie uruchomił usługi 5G. Wcześniej przez wiele lat była związana z Orange Mołdawia, najpierw awansując w obszarze sprzedaży, a potem – od 2008 r. – jako prezeska. Ukończyła Politechnikę Mołdawską na kierunku informatyka, technologie informacyjne i mikroelektronika. Ma również tytuł Executive MBA NewPort University i ProEra Moldova.

Technologie
Zwiastun nowego „Wiedźmina” ma już kilka milionów odsłon
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Technologie
Pogrom w grach. 11 bit studios ciągnie branżę w dół
Technologie
11 bit i PCF. Czy w grach dzieje się coś złego?
Technologie
Premier: TVN i Polsat na listę spółek pod ochroną
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Technologie
Hiobowe wieści z 11 bit studios. Wiemy o którą grę chodzi
Technologie
PCF Group nie pozyskało finansowania. Co zrobi?