Klarna, jeden z największych europejskich jednorożców (start-upów, których wartość przebija 1 mld USD), otwiera oddział we Wrocławiu i w związku z tym zaczął zatrudniać tam inżynierów.
– Planujemy tworzyć w Polsce dedykowane struktury, ich głównym celem będzie rekrutowanie programistów. Zyskaliśmy tu dostęp do tylu utalentowanych potencjalnych pracowników, że to tylko kwestia zachęcenia ich do pracy dla nas – podkreśla Sebastian Siemiątkowski, Szwed mający polskie korzenie, który kieruje fintechem wycenianym na około 46 mld USD. Jak zapowiada, spółka ma spore plany wobec polskiego rynku, ale też ma strategię, by ostro namieszać w globalnej branży usług finansowych. Z Klarny co miesiąc korzysta 23 mln osób, a jej aplikację pobrano 45 mln razy.
Celem transformacja
Internauci, za pośrednictwem rozwiązań firmy, która zatrudnia ponad 5 tys. osób, dokonują dziennie 2 mln transakcji. A to dopiero początek rewolucji, którą zapowiada Siemiątkowski. Według niego w nieodległej perspektywie na zachodnich rynkach zostanie jedynie cztery–pięć globalnych banków, które zdominują sektor usług dla klientów detalicznych. – Chcemy być jednym z nich – zapowiada.
Dziś jeszcze trudno wskazać, kiedy może dojść do takiej sytuacji. – To trochę tak, jak z autonomicznymi autami: nie wiadomo, kiedy staną się powszechne, ale na pewno do tego dojdzie – tłumaczy nasz rozmówca.