– Styczeń i luty wypadły całkiem przyzwoicie. Wciąż jednak widzimy, że klienci ostrożnie podejmują decyzje o zakupie oprogramowania – mówi.
Zapowiada, że celem LSI Software (zajmuje się produkcją i wdrażaniem oprogramowania dla gastronomii, hoteli i sieci detalicznych) na bieżący rok jest 15–20-proc. wzrost przychodów. Rentowność może rosnąć trochę wolniej, bo spółka planuje poszerzyć ofertę o niskomarżowe usługi teletechniczne. – Klienci, którym sprzedajemy aplikacje, oczekiwali od nas bardziej kompleksowej oferty – tłumaczy Siewiera. Zapewnia, że spółka nie będzie walczyła o duże zlecenia tego typu realizowane w galeriach handlowych czy biurowcach. – Będziemy pracowali dla naszych dotychczasowych klientów, czyli restauracji czy sklepów – twierdzi. Szacuje, że tegoroczne przychody z usług teletechnicznych mogą sięgnąć paru milionów złotych. W 2009 r. nie przekroczyły 1 mln zł.
LSI Software spore nadzieje wiąże z nowymi produktami, które wprowadziło do oferty w ostatnich miesiącach, m.in. dla dużych sieci handlowych. Zamierza położyć większy nacisk na eksport. Chce też zdobywać zlecenia na produkcję oprogramowania na zamówienie. – Niektórzy klienci oczekują systemów szytych na miarę. Realizujemy już pierwsze projekty tego typu – wskazuje Siewiera. Nie ukrywa, że trzyma kciuki za rozmowy, które prowadzi Sfinks (największy klient LSI Software) w sprawie przejęcia pizzerii Da Grasso (sieć liczy 180 restauracji).
Kierowana przez Siewierę firma nie opublikowała jeszcze wyników za IV kwartał 2009 r. Zrobi to w poniedziałek. – Nie mam powodów, żeby odwoływać swoje wcześniejsze obietnice – twierdzi. Deklarował, że celem na 2009 r. (nie była to oficjalna prognoza) były przychody zbliżone do 20 mln zł i około 1 mln zł czystego zysku. W 2008 r.
LSI Software miało, na poziomie grupy, 15,7 mln zł i 2,8 mln zł straty netto (z powodu nietrafionych transakcji CIRS – swapów walutowo-procentowych).Koszty finansowe kładły się cieniem także na zeszłorocznych wynikach spółki. – Obsługa CIRS obniżyła nasz wynik o około 500–600 tys. zł – twierdzi Siewiera. Zwraca uwagę, że nie były to tylko papierowe obciążenia. W 2010 r. koszty CIRS mają być dużo niższe.