W 2012 r. Nicolas Games był blisko upadłości. Przetrwał tylko dzięki pożyczkom, które następnie spłacał emitując kolejne serie akcji. Jak wygląda obecnie kondycja finansowa spółki?
Poprzedni rok prawie nas zabił. Ale przetrwaliśmy. Zebraliśmy gorzką nauczkę. Staramy się, dzięki regularnym i znaczącym przychodom ze sprzedaży „Afterfall:Insanity", rozliczać z wierzycielami. Nie wszystko idzie tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli ale zeszły rok nauczył nas pokory. Najważniejsze, że mamy pieniądze na bieżące wydatki i możemy spokojnie tworzyć kolejne dodatki, które mamy nadzieję, zapewnią nam dodatkowe przychody. Stopniowo będziemy też chcieli zmniejszać zadłużenie i odbudować zaufanie rynku i inwestorów.
Dlaczego zrezygnowaliście z wydawania kolejnych dużych gier z serii „Afterfall"?
Musimy mierzyć siły na zamiary. Wyszliśmy z 2012 r. mocno poobijani. Załoga została mocno zredukowana. Nie bylibyśmy w stanie stworzyć pełnowartościowej gry. Dlatego przy produkcji kolejnych epizodów, które powstaną w miejsce „Afterfall:Insanity Pearl of the Wastelands", nawiązaliśmy współpracę z Anshar Studios, które wspiera nas w tych projektach.