Na sali obrad oprócz trzyosobowego zarządu pojawiło się zaledwie pięciu inwestorów indywidualnych. Jeden z nich – Szymon Frysiak – oprócz siebie reprezentował także kilka innych podmiotów, w tym Piotra Kosiorka oraz spółkę Tiger Investments. Większość głosów należała do spółki Litenite kontrolowanej przez Zygmunta Solorza-Żaka.
Pierwsze trzy porządkowe uchwały (dot. m.in. wyboru komisji skrutacyjnej i zatwierdzenia przebiegu walnego) podjęto jeszcze w obecności dziennikarzy. Jednak wybór przewodniczącego to zmienił. Został nim Andrzej Abramczuk, prawnik z kancelarii Chajec, Don-Siemion, Żyto, który na tym walnym reprezentował Litenite. Do roli przewodniczącego zaproponował sam siebie.
Chwilę potem zażądał, aby salę opuściły osoby niebędące akcjonariuszami lub przedstawicielami spółki.
– My jako zarząd jesteśmy tylko organizatorami walnego zgromadzenia. To państwo jesteście gospodarzami – tak zarząd NFI Midas odpowiadał drobnym akcjonariuszom na pytanie, dlaczego przewodniczący zgromadzenia wyprasza z obrad dziennikarzy zaproszonych na salę przez menedżerów funduszu. – Korzystam z praw przysługujących mi jako przewodniczącemu na podstawie regulaminu walnego zgroma-dzenia – stwierdził mec. Abramczuk.
O tym, co działo się podczas nadzwyczajnego walnego zgromadzenia Midasa, wiemy więc na razie niewiele i z drugiej ręki.