Arcus, jak twierdzi Michał Czeredys, prezes firmy, jest na dobrej drodze do trwałego odzyskania rentowności. W 2011 r. spółka miała 159 mln zł przychodów (spadek o prawie 20 proc. w porównaniu z 2010 r.) i aż 7,3 mln zł straty netto wobec 1,16 mln zł zysku rok wcześniej. – Musieliśmy utworzyć prawie 4 mln zł rezerwy na słabo schodzące towary. Ponosimy też spore wydatki na badania i rozwój w obszarze rozwiązań telematycznych (łączą zalety technologii GPS i informatycznych – red.) – tłumaczy prezes.
Marże rosną
Zwraca uwagę, że w wynikach Arcusa za zeszły rok widać już jednak było pierwsze efekty restrukturyzacji. – Dzięki zmianom w strukturze sprzedaży marża brutto na sprzedaży w 2011 r. wzrosła do 17 proc. z 13 proc. rok wcześniej – podkreśla.
Arcus odchodzi od prostego modelu sprzedaży drukarek i kopiarek. – Klienci wolą dzierżawić urządzania w zamian za comiesięczny czynsz. Dla nas oznacza to nie tylko stabilizację biznesu, ale również konieczność poniesienia sporych wydatków na początku współpracy. W zamian gwarantujemy sobie wieloletnie źródła przychodów – tłumaczy. Twierdzi, że obecnie w tym modelu Arcus obsługuje już prawie 3 tys. urządzeń. – Chcemy, żeby docelowo przychody z dzierżawy drukarek i kopiarek pokryły wszystkie koszty stałe firmy – zapowiada Czeredys.
Arcus mocno stawia też na sprzedaż produktów i usług telematycznych. Korzystają z nich firmy mające duże floty samochodowe. – Mamy pod opieką 7 tys. pojazdów. Negocjujemy jednak umowę z dużą instytucją, dzięki której liczba obsługiwanych samochodów może się w znaczący sposób zwiększyć – ujawnia prezes.
Energetyka to przyszłość
Giełdowa spółka największe nadzieje wiąże jednak z branżą energetyczną i wdrażaniem tzw. inteligentnych liczników. Jako pierwsza robi to Energa, a w tym roku powinien ruszyć pilotażowy program w PGE. W kolejce jest też Tauron.