Blisko 5 proc., do 20,02 zł, taniały w środę rano akcje Sygnity w reakcji na słabe sprawozdanie finansowe za I kwartał. Kurs był najniższy od połowy lutego. Spadł również poniżej ceny oferowanej przez Asseco Poland w wezwaniu. Rzeszowska spółka proponuje po 21 zł za papier. Zapisy są przyjmowane do jutra, tj. do 10 maja. Asseco Poland chce skupić 100 proc. akcji Sygnity. Nie wykluczone, że zapisy, podobnie jak miesiąc temu, zostaną przedłużone z powodu braku zgody UOKiK na transakcję.
W poprzednich trzech miesiącach Sygnity miało 108,13 mln zł przychodów wobec blisko 112 mln zł rok wcześniej. Strata operacyjna sięgnęła 3,5 mln zł a netto aż 6,3 mln zł. W analogicznym okresie 2011 r. było to odpowiednio: 1,37 mln zł zysku netto i 1,15 mln zł straty netto. – Nasze wyniki były gorsze niż zakładaliśmy – nie ukrywa Norbert Biedrzycki, prezes Sygnity.
Cios w plecy
Potknięcie tłumaczy ruchem, który wykonało Asseco Poland. – Klienci wolniej negocjowali nowe umowy. Wśród pracowników wkradło się rozprzężenie. Część projektów przedłużyła się więc ich rentowność spadła – mówi. Deklaruje, że w marcu sytuacja została już opanowana. – Gdyby nie wezwanie nasze wyniki za I kwartał byłyby zbliżone do zeszłorocznych – oświadcza.
Twierdzi, że zarząd szybko zareagował na spadek przychodów i zaczął ciąć koszty. Podjęte działania mają, w skali całego roku, przynieść oszczędności rzędu 8 mln zł. Z pracą w grupie w I kwartale pożegnało się ok. 100 osób, głównie współpracowników. Kolejne zwolnienia mogą nastąpić w bieżącym kwartale. – Mówimy o kilkudziesięciu osobach – wskazuje prezes. Spadek obrotów sprawił, że Sygnity musiało w większym stopniu posiłkować się finansowaniem zewnętrznym, głównie z emisji obligacji. Na koniec I kwartału zadłużenie netto spółki wzrosło do 41 mln zł i było największe od III kwartału 2009 r. – Spełniamy wszystkie kowenanty bankowi i obligacyjne – zapewnia Ilona Weiss, wiceprezes odpowiedzialna za finanse.
Sygnity udało się jednak utrzymać korzystną strukturę sprzedaży. 89 proc. przychodów zapewniła sprzedaż własnego oprogramowania i usług. 42 proc. sprzedaży trafiło do sektora publicznego a 32 proc. do sektora finansowego. – Słabo radził sobie pion odpowiedzialny za sprzedaż do sektora użyteczności publicznej, który generował straty – przyznaje Biedrzycki. Wyraża nadzieję, że wkrótce zacznie zarabiać na siebie.