Internetowa porównywarka produktów finansowych podtrzymuje plany przejęcia spółki z branży ubezpieczeniowej posiadającą sieć agentów. Jesienią, notowana na NewConnect firma, podpisała list intencyjny w tej sprawie. Miał obowiązywać do końca grudnia. – Mimo że termin już minął obie strony są zainteresowane sfinalizowaniem transakcji – mówi Bartosz Michałek, prezes Comperii.pl.
Przyznaje, że poślizg wynika z problemów z uplasowaniem emisji akcji serii E, z których pieniądze miały pokryć wydatki na akwizycję. Comperia.pl chce sprzedać inwestorom w ofercie prywatnej 400 tys. papierów tej serii. Obecnie kapitał zakładowy firmy dzieli się na 1,35 mln akcji.
Początkowo firma zakładała, że sprzeda walory po ponad 20 zł za sztukę. – Liczyliśmy, że grudniowe zwyżki na giełdach zachęcą graczy do zakupu naszych akcji. Okazało się jednak, że rynek pierwotny wciąż pozostaje w uśpieniu – wskazuje Michałek. W tej sytuacji Comperia.pl musiała ograniczyć apetyt i wyznaczyła cenę emisyjną na 16 zł. We wtorek do godz. 15 nie zawarto żadnej transakcji papierami technologicznej spółki. Dzień wcześniej kurs wynosił 18,85 zł. Jeszcze w połowie grudnia sięgał 25 zł.
Prezes Comperii.pl wyraża nadzieję, że do końca tygodnia spółka zamknie sprawę emisji. Nie przesądza, ile akcji znajdzie nabywców i ile środków wpłynie na rachunek firmy. – Na tej podstawie zdecydujemy, czy sfinalizujemy transakcję – mówi. Przyznaje, że nawet jeśli spółka sprzeda wszystkie akcje, przy ewentualnym zakupie spółki ubezpieczeniowej będzie musiała się wesprzeć środkami zewnętrznymi (kredytem lub emisją obligacji). – Musimy dokładnie przeanalizować, czy chcemy narażać się na ryzyko związane ze wzrostem zadłużenia – oświadcza.
Przypomina, że przejęcie miało być tylko jednym z kilku pomysłów finansowanym z pieniędzy zebranych z rynku kapitałowego. – Priorytetem dla nas pozostaje rozwój aktywności w Internecie oraz budowa kompetencji i zasobów do sprzedaży off-line – stwierdza. Sygnalizuje, że Comperia.pl może samodzielnie, powoli budować sieć współpracowników sprzedających jej produkty w całym kraju. – Możemy też zdecydować się na model hybrydowy czyli zacząć od współpracy operacyjnej z firmą, którą chcemy przejąć i dopiero po jakimś czasie przekształcić nasze relacje w związek kapitałowy – twierdzi Michałek.